W pierwszy weekend czerwca 2023 roku grupa studentów, pracowników Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego i zaprzyjaźnionych entuzjastów przygód rowerowych podjęła próbę przejechania niezwykłej archeologicznej rundy przez Kaszuby. Objazd odbył się w ramach zajęć „Kamienne kręgi, święte bagna, kurhany i grodziska. Pomorze w okresie wpływów rzymskich i we wczesnym średniowieczu”. Była to kolejna – 14 już (!) – edycja wypraw rowerowych organizowanych przez naszych pracowników.
W ciągu trzech i pół dnia dzielni cykliści przejechali trasę 300 km i odwiedzili wiele legendarnych stanowisk archeologicznych Pomorza Wschodniego. Poza tymi atrakcjami były również wyzwania rowerowe, między innymi podjazd pod górę Wieżycę (328,7 m n.p.m.).
Największe wrażenie na uczestnikach objazdu zrobiły kręgi kamienne i kurhany w Węsiorach oraz Babim Dole, grodziska w Otominie i Sobieńczycach, a także megalityczne grobowce łupawskie. Odwiedzili oni również oddział Muzeum Archeologicznego w Gdańsku Piwnica Romańska, a także Muzeum w Lęborku, gdzie mieli okazję zapoznać się z kolekcją i obejrzeć nową ekspozycję.
Od starożytnych kręgów kamiennych po wczesnośredniowieczne kurhany i grodziska
Objazd mógł się zacząć tylko w Gdańsku. Chociaż gdańszczanie się do tego nie przyznają, ich miasto uznaje się za stolicę Kaszub. Gdańsk był kluczowym ośrodkiem wczesnośredniowiecznego Pomorza. W tej kwestii nie ma żadnych wątpliwości. Nadal nie wiemy jednak, gdzie znajdował się Gdańsk w X wieku (urbs Gyddanyzc), który na karty historii trafił za sprawą „Żywotu św. Wojciecha” – w 997 roku przyszły święty wyruszył stamtąd na zakończoną tragicznie wyprawę misyjną do ziemi Prusów. Idealnym miejscem do podziwiania Gdańska jest Góra Gradowa znajdująca się nieopodal dworca PKP. Rozciąga się z niej wspaniała panorama miasta. Sama Góra Gradowa, określana w nowożytnych dokumentach mianem grodziska, jest jednym z potencjalnych miejsc, w których mógł znajdować się ów urbs Gyddanyzc. Kolejnym punktem była Hala Targowa, gdzie podziwialiśmy relikty najstarszego w Gdańsku kościoła pw. Świętego Mikołaja (sprzed 1227 roku). Dodatkowo odwiedziliśmy wspaniałe wnętrza XIII-wiecznego klasztoru Dominikanów i wystawę w Piwnica Romańska (Oddział Muzeum Archeologicznego w Gdańsku).
Z Gdańska wyruszyliśmy na zachód. Jednak droga do kolejnych atrakcji nie była zbyt długa – już po 10 kilometrach dotarliśmy do kolejnego punktu: rezerwatu Bursztynowa Góra w Bąkowie. Jest to jedyny w województwie pomorskim rezerwat przyrody nieożywionej, słynący z ogromnych wyrobisk kopalni odkrywkowych bursztynu (złoża plejstoceńskie przetransportowane przez lądolód w postaci kry glacjalnej), które były eksploatowane już w XVIII wieku. W tym samym kompleksie leśnym znajduje się grodzisko wczesnośredniowieczne, malowniczo położone na półwyspie Jeziora Otomińskiego. Kilkukrotnie badane w przeszłości, ujawniło część swoich tajemnic. Wiemy, że było zamieszkiwane w tak zwanym okresie plemiennym (IX do 1 połowy X wieku). Na grodzisku zjedliśmy ciasto z truskawkami i pełni sił ruszyliśmy na zachód.
W dalszej części marszruty czekały na nas same archeologiczne rarytasy. Tak się złożyło, że były to bez wyjątku miejsca grzebalne – zarówno ze starożytności, jak i z wczesnego średniowiecza. Już po godzinie od opuszczenia Jeziora Otomińskiego naszym oczom ukazały się kurhany i kręgi kamienne. Po chwili wszyscy się dowiedzieli, że jesteśmy na słynnym i dobrze rozpoznanym cmentarzysku z pięcioma kurhanami i trzema kręgami kamiennymi w Babim Dole-Borczu. W wyniku prac wykopaliskowych, prowadzonych systematycznie od 1978 roku, zbadano cztery kurhany, z którymi związanych było siedem grobów, wszystkie kręgi, rozległą część płaską, a także sondażowo bagienko o charakterze kultowym. Znaleziono w nim drewniany ul!
Następnym punktem programu była nekropola w Uniradzach. Chociaż w kompleksie leśnym usytuowanym w pobliżu Jezior Raduńskich znajdują się cmentarzyska zarówno z epoki brązu, jak i z wczesnej epoki żelaza, nas interesowały przede wszystkim nietypowe prostokątne kurhany z obstawami z potężnych głazów. Dzięki badaniom prowadzonym w Uniradzach przez Józefa Kostrzewskiego (tak, tego Józefa Kostrzewskiego), a następnie Jacka Delektę przed II wojną światową wiemy, że kurhany te zostały wzniesione we wczesnym średniowieczu, zapewne w XI wieku. Ogółem przebadano pięć mogił, jedna wzbudzała szczególne zainteresowanie w przeszłości. W magazynie „Ilustracja Polska” (rocznik VIII, nr 21) z 26 maja 1935 roku Jacek Delekta przybliżył wyniki wykopalisk: opisał szczegółowo wygląd największego kurhanu (tego, który został zrekonstruowany na początku XXI wieku). Wnętrze obiektu było podzielone murkami z kamieni na osiem komór, znaleziono tam szczątki dziewięciu dorosłych i dwojga dzieci. Jako ciekawostkę należy przywołać jedno znalezisko – doskonale zachowany warkocz z wplecioną wełniana nicią, zakończony bursztynowym krążkiem.
W dalszej części trasy droga wiodła w pobliżu Wieżycy, która jest nie tylko najwyższym wzniesieniem polskich pojezierzy, ale całego Niżu Polskiego. Na szczycie Wieżycy (328,7 m n.p.m.) ustanowiono premię górską najwyższej kategorii. Podjazd był niezwykle wymagający, wielu rowerzystów było zmuszonych zejść z bicykli.
Pod koniec dnia zmęczeni, zmarznięci (temperatura nie przekraczała 12 °C) dotarliśmy do Węsiorów. Z daleka na stanowisko prowadzą umieszczone w kilku miejscach drogowskazy. Spotykana po drodze młodzież przestrzega przed zabieraniem kamieni z kręgów kamiennych. Podobno przynosi to nieszczęście. Słynne cmentarzysko z okresu wpływów rzymskich w Węsiorach: kurhany, kręgi kamienne. Węsiory to jedno z najbardziej rozpoznawalnych stanowisk kultury wielbarskiej. Słynie głównie z imponujących kręgów kamiennych. Na nekropoli znajduje się 20 kurhanów i 4 kręgi kamienne. W trakcie wykopalisk prowadzonych tam w latach 1955–1963 oraz 1997 i 1999 przebadano wszystkie kurhany i kręgi oraz większość powierzchni płaskiej.
Późnym wieczorem dotarliśmy do bazy usytuowanej przy ulicy Słonecznej w Sulęczynie.
Tego jeszcze nie było – kurhany i megality łupawskie
Dzień rozpoczęliśmy wcześnie. Trasa jest wymagająca, a późnym popołudniem byliśmy umówieni w Muzeum w Lęborku (ML). Po opuszczeniu Sulęczyna kierowaliśmy się na północ, w kierunku Gowidlina, a następnie Cewic. Przed Cewicami czekała na nas pierwsza atrakcja, a mianowicie jedno z najlepiej zachowanych cmentarzysk kurhanowych kultury łużyckiej w Siemirowicach. Ogólna liczba kurhanów na cmentarzysku wynosiła 122. Badania w latach 70. XX wieku przeprowadziła tam Aleksandra Szymańska z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku (MAG). Przebadano 19 kurhanów. Zabytki odkryte podczas tych prac można oglądać zarówno w MAG, jak i w ML. Większość odkrytych kurhanów ma konstrukcję kamienno-ziemną, w centralnej części wielu z nich znajduje się kamienna skrzynia. W wyniku badań ustalono, że nekropola była miejscem pochówków w IV i V okresie epoki brązu. Stanowisko jest zaliczane są do grupy kaszubskiej kultury łużyckiej.
Jako ciekawostkę można dodać, że na wykopaliskach w Siemirowicach szlify zdobywała plejada polskich archeologów, między innymi Zbigniew Szafrański, Andrzej Niwiński, Mariusz Ziółkowski.
W pobliżu tego miejsca płynie Łupawa. Dolina Łupawy znana jest z największego skupiska grobowców megalitycznych w Polsce. Kompleks przez wiele lat był badany przez zespół archeologów z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu pod kierunkiem Dobrochny Jankowskiej. Pomimo że nikt z nas nie zajmuje się tak odległymi czasami, nie mogliśmy sobie odmówić odwiedzenia takiej atrakcji. Dotarliśmy zatem do miejscowości Łupawa, w której znajduje się rekonstrukcja jednego z kurhanów. W pobliżu miejscowości znajdują się dwie koncentracje tych obiektów. My udaliśmy się na większe, północne skupisko, gdzie znajduje się 16 grobowców i osady budowniczych tych grobowców. Miejsce zrobiło na nas ogromne wrażenie.
Z Łupawy wyruszyliśmy w kierunku wschodnim. Kolejne kilometry przybliżały nas do niezwykłego kompleksu stanowisk wczesnośredniowiecznych w Runowie, który oprócz grodziska tworzą osada i cmentarzysko kurhanowe, datowane na IX–XII wiek. Wyniki wykopalisk dowodzą, że kompleks powstał na reliktach osady grupy kaszubskiej kultury łużyckiej. Miejsce to jest częścią rezerwatu przyrody Grodzisko Runowo.
Ostatnim celem marszruty było ML, a konkretnie oddział muzeum Wieża Ciśnień, gdzie od niedawna eksponowana jest nowa wystawa stała. Jej głównymi elementami są niezwykłe zabytki z cmentarzysk w Czarnówku, Lubowidzu oraz Wilkowie.
W Muzeum przyjął nas Mateusz Górski, który przybliżył nam historię kolekcji ML oraz pokazał część zbiorów. Z tarasu Wieży Ciśnień podziwialiśmy spektakularną panoramę pradoliny Łeby, a na koniec udaliśmy się na wystawę. Tam fachowy komentarz wygłosił Jan Schuster z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego. Zobaczyliśmy słynny kocioł z główkami, szklaną rybę i puchar z ptactwem wodnym. Po długim i pełnym wrażeń dniu udaliśmy się na odpoczynek do ośrodka Tina, gdzie przenieśliśmy się do lat 90. XX wieku (noclegi mieliśmy w domkach typu Brda).
A może nad morze?
Trzeciego dnia o poranku wyruszyliśmy do wsi Wilkowo, gdzie spotkaliśmy się z Maciejem Marczewskim, który zabrał nas na badane przez siebie cmentarzysko. Miejsce to było wykorzystywane jako pole grzebalne przez społeczności kultury pomorskiej, kultury wielbarskiej oraz we wczesnym średniowieczu. Stanowisko zostało odkryte w latach 30. XX wieku, jednak normalne wykopaliska prowadzono w latach 2014–16.
Po wyjeździe z Wilkowa obraliśmy kierunek na Jezioro Żarnowieckie. Okolica tego akwenu jest niezwykle atrakcyjna krajobrazowo. W latach 80. XX wieku na południowym brzegu jeziora miała powstać pierwsza w Polsce Elektrownia Jądrowa Żarnowiec. Jednak po fali licznych protestów ekologów oraz mieszkańców regionu jej budowa została wstrzymana. Na wschodnim brzegu jeziora, na wysokiej krawędzi wysoczyzny, znajduje się grodzisko w Sobieńczycach zwane Górą Zamkową. Podejście na grodzisko było bodaj najtrudniejszym odcinkiem w czasie całego objazdu. We wczesnym średniowieczu – w IX i X wieku – istniał tam gród. W środku majdanu grodziska odkryto potężny głaz: menhir, wokół którego znajdowały się liczne relikty ognisk. W związku z tym prowadzący tam badania Włodzimierz Szafrański wysunął hipotezę, że Góra Zamkowa była jednym z nadrzędnych miejsc kultu Swarożyca, bóstwa ognia ofiarnego.
Ostatni cel wyprawy to Puck. Miejsce legendarne dla archeologów z Uniwersytetu Warszawskiego. Od lat 90. XX wieku początkowo pod kierunkiem Jerzego Kruppe, a obecnie Michała Starskiego archeolodzy badają zarówno rejon zamku krzyżackiego, jak i ratusz, rynek miejski oraz parcele mieszczańskie. Po dotarciu do Pucka udaliśmy się na zasłużony odpoczynek i w świetle zachodzącego słońca nad Zatoką Pucką zjedliśmy rybkę.
Tegoroczny objazd przeszedł do historii. Z wielu powodów będzie jednak niezapomniany. Uniradze (duch Kostrzewskiego), miejsca mocy w Węsiorach, szklane ryby i megality już dziś wspominamy z rozrzewnieniem. Pogoda nie rozpieszczała – było wyjątkowo zimno (temperatura nie przekraczała 20 °C). Trasy były długie i wymagające, jednak wszyscy dzielnie dojechali do celu.
Autor: Sławomir Wadyl – archeolog zatrudniony na Wydziale Archeologii UW. Zajmuje się okresem wczesnośredniowiecznym na terenie Pomorza i dawnych ziem pruskich.