Neandertalskie dziecko z zespołem Downa? Opieka sprzed tysięcy lat

W ostatnich latach badania nad neandertalczykami dostarczają coraz bardziej zaskakujących danych, które wciąż zmieniają nasze postrzeganie tych hominidów. Najnowsze analizy prowadzone przez grupę hiszpańskich naukowców ukazują kolejne wątki ich historii. Tym razem badania rzucają nowe światło na kwestie wsparcia społecznego, które członkowie pradziejowych grup mogli sobie okazywać na sposób wręcz zinstytucjonalizowany. Na podstawie mikrotomografii fragmentu czaszki sześcioletniego dziecka z jaskini Cova Negra w Hiszpanii, naukowcy stwierdzili obecność cech, które współcześnie często są diagnostyczne dla zespołu Downa. Szczególną uwagę badaczy zwróciły jednak nie tyle same zmiany w morfologii ucha wewnętrznego małego neandertalczyka, ile utrudnione okoliczności życia i wyzwania, jakie postawione zostały przed jego opiekunami.

W słonecznej Walencji

Cova Negra to jaskiniowe stanowisko archeologiczne, położone w okolicach miasta Xàtiva w prowincji Walencja we wschodniej Hiszpanii, badane w różnym czasie od 1929 roku aż do 2017 roku. Pochodzące stamtąd źródła datowane są na okres od około 273 do 146 tysięcy lat temu i przypisywane gatunkowi Homo neanderthalensis, choć w warstwach zarejestrowano również młodsze artefakty związane z aktywnością górnopaleolityczną. Wśród znalezisk najpowszechniejsze były ludzkie szczątki oraz narzędzia krzemienne. Jednym z paradoksalnie najnowszych odkryć na tym stanowisku jest fragment prawej kości skroniowej neandertalczyka cierpiącego na ciężką wrodzoną patologię. Paradoksalnie bowiem, szczątki odkryte pierwotnie w 1989 roku, dopiero teraz doczekały się właściwej identyfikacji.

Szkielet 4 letniego neandertalczyka odkryty w Les Eyzies w dolinie rzeki Vézère we Francji © R. Somma, na licencji CC BY-SA 2.0

Osobnik CN-46700, aka Tina 

Zachowane szczątki osobnika o naukowym przydomku CN-46700, nie należały do najprostszych w analizie. Problemów w zasadzie nastręczało dosłownie wszystko – określenie gatunkowe, datowanie, wiek, płeć i co sobie tylko bioarcheolog mógłby jeszcze wymarzyć. No bo pomyślcie o swojej prawej kości skroniowej i wyobraźcie sobie, że na tej podstawie ktoś ma powiedzieć o was – nie wszystko oczywiście, ale to zwyczajowe minimum – cokolwiek. 

Zastosowano więc kilka wybiegów naukowych, wśród nich podstawowy – analizy porównawcze bazujące na szczątkach paleolitycznych zarówno z Hiszpanii, jak i innych regionów, które pozwoliły ustalić, że osobnik to bez wątpienia neandertalczyk. Dodatkowo, opierając się na dotychczas zgromadzonych danych ze stanowiska Cova Negra, udało się stwierdzić, że szczątki CN-46700 są raczej starsze niż wspomniane wcześniej 146 tysięcy lat. Dalej nie było wcale łatwiej, choć finalnie oszacowano również i wiek osobnika w chwili śmierci, który wynosił około 6 lat. Płci nie udało się niestety określić. Niezrażeni tym faktem autorzy badań postanowili mimo to nadać szczątkom przydomek “Tina”.

Choć młody neandertalczyk z Cova Negra ewidentnie nie był skory do współpracy, to rozszerzono spektrum analiz osteologicznych, tym razem wykorzystując do tego celu zaawansowaną aparaturę tomograficzną. 

Wyniki badań zadziwiły.

Analizy specjalistyczne 

Dzięki zastosowaniu mikrotomografii (μCT) w analizie szczątków osobnika CN-46700, hiszpański zespół ujawnił między innymi anomalie w strukturze kanałów półkolistych ucha wewnętrznego, szczególnie widoczne w bocznym kanale półkolistym, który był nieprawidłowo rozszerzony. Wada, nazywana dysplazją kanału półkolistego bocznego (LSC dysplasia), okazała się być często obserwowanym zjawiskiem u osób z zespołem Downa. Ale to nie wszystko. Pamiętając, że jedna cecha nie może warunkować żadnej prawidłowej diagnozy, badacze szukali dalej. Szybko zaobserwowali również wyraźne powiększenie przewodu słuchowego wewnętrznego (EVA), prowadzące często do znacznej utraty słuchu. Ta wada co ciekawe, również często występuje u osób z zespołem Downa. Oprócz dysplazji kanałów półkolistych zaobserwowano także zmniejszoną objętość ślimaka (części ucha odpowiedzialnej za słuch) – kolejną cechę wielokrotnie obserwowaną u osób z tym zespołem.

Czaszka neandertalskiego dziecka ze zbiorów Smithsonian Natural History Museum
© R. Somma, na licencji CC BY-SA 2.0

Jednoznaczna diagnoza?

Wyniki porównano z objawami obserwowanymi u osób z innymi zespołami to jest CHARGE, Waardenburga czy Pendreda. Anomalie ucha wewnętrznego były u nich jednak identyfikowane jednostkowo. W przypadku „Tiny” wystąpiła zaś ich kumulacja. Cecha typowa dla zespołu Downa.

Czy mamy zatem do czynienia z najstarszym przejawem trisomii chromosomalnej w dziejach?  Sprawa nie jest taka prosta, ale…

Neandertalska instytucja „pomocy społecznej”?

To co jednak pobudziło badaczy do żywej dyskusji, to nie sam zidentyfikowany syndrom, tylko wiek dziecka i to, co fakt ten za sobą niósł. Neandertalczyk z zespołem Downa, który dożył szóstego roku życia wymagał bowiem naprawdę intensywnej opieki, zdecydowanie wykraczającej poza możliwości samej matki.

Po pierwsze, dziecko miało wady w obrębie ucha wewnętrznego, co zapewne doprowadziło do znacznej utraty słuchu oraz problemów z równowagą. Objawy te wymagały stałej troski i uwagi, szczególnie przy codziennych czynnościach takich jak przemieszczanie się i ochrona przed zagrożeniami, których dziecko nie mogło samodzielnie unikać. Po drugie, dzieci z zespołem Downa często doświadczają problemów na etapie rozwoju fizycznego i motorycznego, co oznacza, że „Tina” mogła wykazywać trudności w samodzielnym poruszaniu się, nauce chodzenia czy ogólnej koordynacji ruchowej. Wymagało to ciągłej fizycznej pomocy, którą trudno byłoby sprawować tylko jednej osobie. Po trzecie, matka, żyjąca – umówmy się – w niezbyt sielankowych warunkach środkowopaleolitycznej Europy, musiała zajmować się wieloma codziennymi zadaniami, z których gros wykraczał poza proste prace „przydomowe”, a polegał na aktywnym, terenowym poszukiwaniu pożywienia czy też pełnieniu innych obowiązków w grupie. Ciągła opieka nad dzieckiem z poważnymi ograniczeniami mogła być zatem zbyt dużym obciążeniem, co sugeruje, że pomoc innych członków grupy była nie tyle „mile widziana”, ile konieczna, aby zapewnić dziecku opiekę na odpowiednim poziomie oraz możliwość pracy i organizacji życia matce.

Rekonstrukcja neandertalskiej dziewczynki w oparciu o znalezisko czaszki La Quina 18 z Gardes-le-Pontaroux z południowo-zachodniej Francji
© Fährtenleser, na licencji CC BY-SA 4.0

W związku z powyższymi badacze uznali, że opieka nad dzieckiem w takiej sytuacji była przejawem bardziej złożonej strategii społecznej neandertalczyków, w której inne osoby w grupie wspierały matkę, zapewniając opiekę dzieciom, szczególnie tym z większymi potrzebami. 

Samotna matka nie dałaby rady? 

Stwierdzenia takie jak podane w śródtytule z marszu skazane są na jawną krytykę. I słusznie. Świat zna herstorie matek, które na przekór trudnościom, często dominującym ich życie, walczą i świetnie radzą sobie same. Jeszcze częściej niestety – samotnie… Kontekst tego przypadku jest jednak nieco inny. Przede wszystkim ze względu na znaczą odległość czasową i realia zupełnie odbiegające od naszej dzisiejszej rzeczywistości. Z tego też powodu autorzy badań, w swojej argumentacji skłonili się w stronę organizacji społecznych, które nie są tak rozwinięte, wielowątkowe i empatyczne (wszelkie polemiki w komentarzu) jak współczesne systemy wypracowane  przez przedstawicieli naszego gatunku. Naukowcy zwrócili uwagę na przykłady zachowań zwierząt, u których funkcjonowanie bazuje na pierwotnych instynktach, a wszelkie zachowania – w duchu ewolucjonizmu (ponownie: wszelkie polemiki w komentarzu), skupione są niemal wyłącznie na przetrwaniu najsilniejszych osobników.

Szczególnie istotną w tym kontekście okazała się historia szympansicy, która przez 23 miesiące opiekowała się potomkiem z zespołem Downa. Co jednak było ważne w tej kwestii, nie robiła tego sama! W opiece nad młodszym pomagała jej starsza córka. W momencie, gdy przestała – młode umarło. 

Przykład ten jawnie uzmysłowił badaczom, że pracą, którą należy podjąć przy dziecku w takiej sytuacji i to w warunkach zupełnie niesprzyjających opiece, nie może być obarczona wyłącznie jedna osoba.

Matka opiekująca się swoim dzieckiem. Przypadek matczynej troski typowy dla większości przedstawicielu gatunku naczelnych
© derekkeats, na licencji CC BY-SA 2.0

Idąc dalej

Przypadek szympansów opiekujących się młodym z zespołem Downa, to nie jedyny argument za przejawami empatii okazanej jednostkom z wyjątkowymi potrzebami. Sama archeologia zna coraz więcej tego typu przykładów. 

Zespół badaczy pod przewodnictwem Adama Benjamina Rohrlacha z Departamentu Archeogentyki Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w 2021 roku opublikował rezultaty badań, w których przeanalizowali pod kątem występowania trisomii 21, 18 i 13 chromosomu 9855 (prehistorcznych i historycznych) genomów z całego świata.

Zastosowanie metody modelowania bayesowskiego oraz analiza archiwalnych raportów archeologicznych i osteologicznych pozwoliły badaczom na zidentyfikowanie sześciu przypadków zespołu Downa i jednego przypadku zespołu Edwardsa. Wśród osobników z zespołem Downa, pięciu pochodziło z okresu między 5000 a 2400 lat temu. Ich szczątki złożono w pochówkach intramuralnych, czyli takich w obrębie osad, a nie specjalnie do tego wydzielonych przestrzeni w typie nekropolii.

Poza badaniami Rohrlacha zadokumentowano jeszcze jeden przypadek występowania zespołu Downa, w Irlandii. Jest to aktualnie najwcześniejszy przykład potwierdzonej genetycznie trisomii 21 chromosomu.

Dotychczasowe przejawy trisomii chromosomalnej 

 

1. Niemowlę z Poulnabrone Dolmen

Jak wspomniano, najstarszym przypadkiem potwierdzonej genetycznie trisomii 21 chromosomu są przeanalizowane przez dr Larę Cassidy z Trinity College w Dublinie szczątki sześciomiesięcznego chłopca oznaczonego jako PN07, który w okresie 3629–3371 p.n.e. został pochowany wraz z innymi 35 osobnikami w jednym z najsławniejszych megalitycznych grobowców Irlandii, Poulnabrone Dolmen.

Co ciekawe, analizy pozostałych kości z grobowca wykazały, że większość osób, które udało się zidentyfikować (mimo ich bardzo fragmentarycznego zachowania) to dorośli. Ich szczątki opowiadały historię ciężkiej pracy i trudów życia, o czym świadczyły widoczne oznaki zmian degeneracyjnych w stawach, a także inne typowe osteologiczne świadectwa wskazujące na intensywny wysiłek fizyczny.

Na niektórych szczątkach odkryto również ślady przemocy – w talerzu kości biodrowej jednego z pochowanych mężczyzn znaleziono wbity fragment grotu strzały. Analiza wykazała, że rana ta została zadana w momencie śmierci lub tuż przed nią – na kości nie zidentyfikowano bowiem żadnych śladów gojenia, które mogłyby świadczyć o wyjściu zmarłego z tej letalnej opresji.

Oprócz dorosłych, w Poulnabrone pochowano również szczątki pięciorga dzieci, wśród nich niemowlę znane nam jako PN07. Co ciekawe, zostało ono złożone w dość nieprzypadkowym miejscu, bo w samym portyku grobowca.

Poulnabrone Dolmen, miejsce wiecznego spoczynku jednego z opisywanych w tym tekście dzieci
© Bogman, na licencji CC BY-SA 2.5

2. Niemowlę z Tell Yunatsite 

Drugim w kolejności chronologicznej przypadkiem, oznaczonym już przez zespół badaczy pod kierownictwem Rohrlacha, były szczątki YUN039 datowane na okres 2898–2700 p.n.e. Należały one do sześciomiesięcznej dziewczynki, która została złożona w naczyniu ceramicznym bez darów grobowych pod podłogą domu datowanego na wczesną epokę brązu na stanowisku Tell Yunatsite, w prowincji Pazardżik w południowej Bułgarii.

3. Dziewczynka z Lazarides 

Kolejnym chronologicznie przypadkiem była dziewczynka oznaczona jako LAZ019 (1398–1221 p.n.e.), która zmarła między dwunastym a szesnastym miesiącem życia. Jej szczątki złożono w małym grobie z obstawą kamienną w obrębie założenia domowego na mykeńskim stanowisku Lazarides na wyspie Egina w Grecji. Dziewczynkę pochowano z naszyjnikiem składającym się z 93 koralików wykonanych z pasty szklanej, fajansu i karneolu (4 koraliki), w różnych kolorach i rozmiarach.

4. Dzieci z hiszpańskiej Nawarry

Dalej w kolejności chronologicznej zarejestrowano osobników ERE004 (801-764 p.n.e.), CRU024 (779-549 p.n.e.) oraz CRU001 (600-400 p.n.e.), którzy w chwili śmierci mieli odpowiednio: 26, 28 i 38 tygodni wieku ciążowego. Badania genetyczne CRU001 i ERE004 wykazały, że to chłopcy. CRU024 była natomiast dziewczynką. Ich szczątki zostały odkryte w grobach pod podłogami domów na stanowiskach Alto de la Cruz i Las Eretas, dwóch z pierwszych protomiejskich ośrodków z wczesnej epoki żelaza w hiszpańskiej Nawarze. CRU024 została pochowana z bogatymi darami grobowymi, w tym z brązowymi pierścieniami, śródziemnomorską muszlą, a także otoczona kompletnymi szczątkami trzech owiec i/lub kóz. Dodatkowo, analizy kontekstu archeologicznego wykazały, że CRU001 i ERE004 zostali najprawdopodobniej pochowani pod podłogami zwykłych domostw, natomiast szczątki CRU024 zostały złożone w strukturze z dużym, ozdobnym paleniskiem, którą badacze powiązali ze sferą praktyk rytualnych.

Na stanowisku Alto de la Cruz, odkryto również osobnika CRU013 (600-400 p.n.e.), u którego to stwierdzono zespół Edwardsa. Badacze szacują, że dziecko zmarło około 40 tygodnia życia płodowego.

5. Chłopiec z Helsinek 

Ostatni pochówek należący do osobnika HKI002 (1640–1790 n.e.), został odkryty w drewnianej trumnie pod dzisiejszym Placem Senackim w Helsinkach. Na terenie placu w okresie późnego średniowiecza funkcjonował cmentarz przykościelny. Na wyposażenie grobowe HKI002 składały się brązowe szpile oraz ozdobne kwiaty wykonane z metalu, elementy ubioru wpisujące się w ówcześnie panujący trend grzebalny. Dziecko w chwili śmierci miało około 40 tygodni wieku ciążowego.

Park otaczający Stary Kościół w Helsinkach. Na jego terenie w XVII wieku znajdował się cmentarz, na którym złożono szczątki osobnika HKI002
© Tmh, na licencji CC BY-SA 3.0

Co ich łączy? 

Zidentyfikowane przypadki osobników ze stwierdzoną genetycznie trisomią chromosomalną to osobnicy, którzy nie cieszyli się zbyt długim życiem. Żaden z nich nie dożył bowiem więcej niż szesnastu miesięcy, co pokazuje z jednej strony wyraźną śmiertelność u takich dzieci, z drugiej to, że opieka nad nimi była naprawdę poważnym wyzwaniem. Co jednak ważniejsze, badania zespołów badawczych Rohrlacha oraz Cassidy zestawione z danymi archeologicznymi pokazują, że dzieci z trisomią chromosomalną były traktowane po prostu normalnie, choć to oczywiście pojęcie względne.

Okoliczności życia i śmierci

Wszyscy osobnicy, u których genetycznie potwierdzono trisomię chromosomalną zostali pochowani z głębokim szacunkiem, w sposób zgodny z tradycją (to jest CRU001 i ERE004, CRU013 czy HKI002), czy nawet w grobach specjalnych (jak na przykład PN07, LAZ019 lub  CRU024). 

Co ważne – w żadnym z przypadków nie stwierdzono dowodów na wykluczenie czy marginalizację. Pochówki odbywały się w miejscach przypisanych innym członkom grupy, analiza towarzyszących im artefaktów (na przykład ozdób, narzędzi, ceramiki) wykazała zaś, że osoby z trisomią chromosomalną brały udział w tych samych rytuałach pogrzebowych co inni.

Z drugiej jednak strony, trudno tutaj mówić o tym, jak ich sytuacja wpływała na wybór takich, a nie innych praktyk. Mimo to, brak wyraźnych oznak specjalnego, to znaczy odmiennego (zarówno pozytywnego, jak i negatywnego) traktowania szczątków i pochówków sugeruje, że nie były one waloryzowane pod kątem społecznym.

Co więcej, odnalezienie szczątków dzieci z zespołem Downa, które przeżyły do kilku lub nawet kilkunastu miesięcy wskazuje na to, że otrzymały one stosowną opiekę od swoich rodzin i społeczności. Tym bardziej zapewne wytężoną, że osoby takie mają często trudności z karmieniem, poruszaniem się lub innymi podstawowymi czynnościami rozwijającymi się w okresie niemowlęcym. Ich przeżycie sugeruje zatem, że społeczności, w których się narodziły były w stanie do jakiegoś stopnia zorganizować wsparcie nie tylko dla nich, ale również ich podstawowych opiekunów – matek. 

Przyczynek do dalszej społecznej dyskusji i odczarowania gatunku

Opieka nad chorymi czy osobnikami z niepełnosprawnościami w przeszłości, nie mówiąc już o tak odległych okresach jak środkowy paleolit – domena neandertalczyków, jest tematem, który budzi coraz większe zainteresowanie badaczy. Wcześniejsze teorie sugerowały bowiem, że na tak wczesnych etapach socjalizacji opieka wynikała raczej ze wzajemnej zależności i egoistycznej wymiany przysług. Przypadek CN-46700 podważałby jednak tę teorię! 

Jeżeli faktycznie przyjąć, że dziecko z Cova Negra wyposażone było w dodatkowy chromosom, to należy uzmysłowić sobie, ile czynników społecznych musiało zagrać ze sobą, by umożliwić mu nie tyle funkcjonowanie, ile po prostu życie. Sugerowałoby to również istnienie bardziej złożonych, skomplikowanych zachowań społecznych, opartych przede wszystkim na empatii i poczuciu wspólnoty. Potwierdzałoby to również wcześniejsze hipotezy na temat tego, że to właśnie rozwój współpracy i wszechstronnie pomocnej grupy społecznej były kluczowym element jej przetrwania.

Co więcej, ostatnie wyniki badań nad zachowaniami społecznymi pradawnych ludzi, pozwalają na wysuwanie coraz to nowszych hipotez na temat tego, jak mogło wyglądać ich życie. Sugeruje się na przykład, że wdrażali oni również i inne strategie społeczne, w tym wspólne rodzicielstwo, które pozwalało między innymi na poszerzenie spektrum zadaniowości, jakie mogły mieć przynależne do grupy jednostki. Wsparcie mogło wykraczać również poza matki i być skierowane także do chorych lub osób z niepełnosprawnościami. Wszystko to daje zupełnie nowy obraz sytuacji i pozycji jednostek z wyjątkowymi potrzebami w pradziejowych zbiorowościach.

Badania te są zatem kolejnym przyczynkiem do dyskusji nad rozwojem człowieka, a także poniekąd odczarowania negatywnego wizerunku neandertalczyków, który przylgnął do nich dzięki nietrafionym w dużej mierze koncepcjom XIX-wiecznych badaczy.

To nie wszystko, ale wiele więcej i tak nie będzie 

U każdego czytającego pojawiło się zapewne naturalne zainteresowanie brakiem wyników badań aDNA u osobnika z Cova Negra, które jednoznacznie potwierdziłyby diagnozę hiszpańskich badaczy. Zaskakujący jest też sam wiek sześcioletniej „Tiny”. Pozostałe znane archeologii przypadki osobników z genetycznie potwierdzoną trisomią chromosomalną były przecież znacznie młodsze w chwili śmierci. Niestety, sami zainteresowani nie odnieśli się do tych kwestii w swoim recenzowanym tekście. 

Wydaje się więc, że na razie pozostaje nam gdybać. A więc: w pierwszym przypadku mogło chodzić oczywiście o wiek samych szczątków – im starsze, tym mniej zachowanego materiału genetycznego, który mógłby zostać wyekstrahowany i poddany analizie. Za potencjalną przeszkodę można również uznać niesprzyjający kontekst środowiskowy, czy chociażby nieodpowiedni sposób przechowywania źródeł.

W drugim przypadku znacznie trudniej o rozstrzygnięcie. Być może mamy tu do czynienia z zupełnie szczęśliwym przebiegiem środkowopaleolitycznego życia dziecka z zespołem Downa. A może chodziło tutaj o tę nad wyraz sprofesjonalizowaną opiekę neandertalską, której tradycja nie miała kontynuacji w późniejszych czasach?

Scenariuszy oczywiście może być więcej…

Na koniec, warto jeszcze raz podkreślić, że jedna zmiana rozwojowa lub patologia widoczna na kościach nigdy nie powinna być wykorzystywana jako jednoznaczna implikacja dla postawienia właściwej diagnozy. 

Może być ona jedynie przyczynkiem do jeszcze bardziej pogłębionego studium przypadku.

 

Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła

Autor: Aleksandra Cetwińska

Więcej postów tego autora

Redakcja: A.B.

Okładka: Szkielet 4 letniego neandertalczyka odkryty w Les Eyzies w dolinie rzeki Vézère we Francji © R. Somma, na licencji CC BY-SA 2.0, ed. K.K.

Na podstawie

Mercedes Conde-Valverde et al. ,The child who lived: Down syndrome among Neanderthals?.Sci. Adv.10,eadn9310(2024).DOI:10.1126/sciadv.adn9310

Rohrlach, A.B., Rivollat, M., de-Miguel-Ibáñez, P. et al. Cases of trisomy 21 and trisomy 18 among historic and prehistoric individuals discovered from ancient DNA. Nat Commun 15, 1294 (2024). https://doi.org/10.1038/s41467-024-45438-1

Lynch, Ann. Poulnabrone: an early Neolithic portal tomb in Ireland. Oifig an tSoláthair, 2014.

https://www.tuatha.ie/poulnabrone-dolmen/#:~:text=Lara%20Cassidy%20of%20Trinity%20College,of%20Down%20syndrome%20in%20Ireland.

Rozpowszechniaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *