A jednak nie ofiary. Kartagińskie dzieci i funeralne perypetie z ogniem w tle

Propaganda i demonizacja wroga nie jest jedynie cechą nowożytnych konfliktów. Według rzymskich kronikarzy Kartagińczycy mieli składać bogom swoje dzieci jako ofiary. O czym tu dużo mówić, niewielka była lista aktów barbarzyńskich, jakich ci pochodzący z Fenicji puniccy adwersarze Rzymu mieli się wedle dziejopisów nie dopuścić…  Najnowsze badania cmentarzyska punickiego w rejonie Dżerby w Tunezji wskazują, że spalone szczątki dzieci są raczej związane z tradycyjnym dla punitów obrządkiem pogrzebowym, w którym dzieci poddawane były kremacji.

A poza tym sądzę, że Kartaginę należy zniszczyć

Kartagińczycy, czyli chyba najbardziej znani Fenicjanie byli istnym nemezis rodzącego się imperium ze stolicą w Rzymie. Stoczyli oni z republiką rzymską trzy wojny o dominację w centralnej części basenu Morza Śródziemnego, trwające od 264 do 146 r. p.n.e, które w konsekwencji zakończyły się zniszczeniem Kartaginy.

Kapuańskie popiersie Hannibala
Domena publiczna

I choć przebieg wojen okazał się łaskawy dla Rzymu, to niepewność zwycięstwa, a także i strach wywołany, chociażby działaniami wojennymi jednego z najsłynniejszych starożytnych generałów – Hannibala, walczącego z oddziałami rzymskimi w trakcie drugiej wojny punickiej, wywoływały mieszane uczucia wśród mieszkańców Płw. Apenińskiego. I być może dlatego demonizacja wizerunku Kartagińczyków ułatwiała niejako czy mobilizowała aktywność militarną w Rzymie, doprowadzając jednocześnie do utrwalenia i upowszechnienia się negatywnego wizerunku tej ludności na kartach historii. Ale wzmianki o praktyce składania dzieci w ofierze bogom znajdziemy nie tylko na kartach tekstów Kleitarchosa, „Biblioteki historycznej” Diodora Sycylijczyka czy w późniejszym dziele Tertuliana “Apologeticum. Pogłoski o składaniu dzieci w ofierze Baalowi Hammonowi i Tanit znajdziemy w Księdze Jeremiasza czy Drugiej Księdze Królewskiej. Z jedną, może dwiema różnicami: po pierwsze, w Biblii natrafimy na informacje o składaniu ofiar ku czci boga Molocha, a po drugie, opisy te dotyczą owszem – fenickich praktyk, ale… w Lewancie. Niemniej jednak połączenie tekstu Starego Testamentu z narracjami rzymskich pisarzy sprawiły, że Kartagińczycy na kartach historii zapisali się jako krwiożerczy dzieciobójcy. 

Rycina autorstwa Charlesa Fostera “Offering to Molech” przedstawiająca akt złożenia dziecka w ofierze Molochowi
Domena publiczna

Jakie nie byłoby pochodzenie owych praktyk, ich opis wzbudzał  tak negatywne odczucia, że rezonowały one jeszcze w XII wieku. Wtedy to żyjący w Troyes we Francji, rabin Raszi oskarżył Kartagińczyków o składanie żywej ofiary na podgrzewanym do czerwoności mosiężnym posągu boga Molocha. Jednakże, według najbardziej popularnej wersji narracji dzieci miały być palone żywcem w ogniu. W Lewancie praktyka ta odbywała się w specjalnej lokalizacji Tofet nieopodal Jerozolimy, a wzmianki o niej pojawiły się w Księdze Kapłańskiej, Drugiej Księdze Królewskiej oraz Księdze Jeremiasza. Jak to zwykle bywa w przypadku nazewnictwa, sugestywne “Tofet” szybko przylgnęło w naukach historycznych do innych lokacji związanych z deponowaniem w dużej skali szczątków dziecięcych, które zaczęto nazywać po prostu tofetami. 

Archeologia a Moloch i ofiary

Jak to wielokrotnie bywało, i w tym wypadku archeologia okazała się nauką, dzięki której zweryfikowano  tezy opisane w źródłach historycznych. Historia tego casusu rozpoczyna się wraz z inauguracją wykopalisk archeologicznych w Kartaginie, które prowadzone są od XIX wieku. Mimo wiekowej tradycji prac badawczych nad Imperium kartagińskim, widmo narracji o ofiarach z dzieci wciąż wisi nad interpretacjami archeologów, czego dowodem jest tocząca się obecnie dyskusja nad tym, czym właściwie tofety z Kartaginy są. Tezę o tym, że odkryte tam spalone szczątki dzieci są świadectwem raczej praktyki kremacji dzieci będącej elementem tradycyjnego dla Fenicjan obrządku pogrzebowego, a nie składaniem ofiar z ludzi, postawiono po raz pierwszy w 2011 roku. Szybko doczekała się ona sprzeciwu, który opublikowano na łamach czasopisma “Antiquity” pod koniec 2013 roku i w 2015 roku. Nowe badania opublikowane w połowie września 2024 roku w tym samym renomowanym periodyku, rzucają nowe światło na ten problem. Wskazują bowiem że odkrycia dokonane w rejonie Dżerba w Tunezji na stanowisku Zita potwierdzają jednak praktykę kremacji dzieci w tym rejonie, która zupełnie nie jest związana ze składaniem ofiar z ludzi.

Kości nie kłamią

Zita była ośrodkiem miejskim związanym z Imperium kartagińskim wzniesionym na wybrzeżu Morza Śródziemnego w pobliżu znanej z kurortów turystycznych wyspy Dżerba. Stanowisko to w starożytności znajdowało się na trasie szlaku handlowego między rejonem Libii a Kartaginą. Według obecnych ustaleń archeologów, miasto to założono około 425 roku p.n.e. i opuszczono około 450 roku n.e. W Zicie odkryto postulowany tofet, czyli przestrzeń sanktuaryjną, w której składano dzieci w ofierze, a następnie deponowano ich szczątki. Na tofetu odkryto ponad 600 steli wotywnych poświęconych tym, których pochowano w obrębie sanktuarium. Co więcej, spalone szczątki dzieci złożone zostały w ceramicznych urnach. To odkrycie jest o tyle istotne, że raczej nie spodziewamy się tego, że kości złożone jako ofiary dla bogów deponowane byłyby w naczyniach w formie pochówku.

Ruiny Kartaginy
© Calips, na licencji CC BY-SA 3.0

Sama analiza kości pozwoliła stwierdzić, że w tych pochówkach składano dzieci zmarłe w wieku co najmniej od 2 miesięcy do 8-10 roku życia. W każdej urnie składano kości jednego osobnika. Warto zauważyć, że były to pochówki stosunkowo kompletne, co wskazuje na dokładne, czasochłonne i skrupulatne zbieranie kości z reliktu stosu pogrzebowego po jego zagaśnięciu. Co ważniejsze, badacze nie stwierdzili jakichkolwiek śladów przemocy na szczątkach. Zaobserwowali natomiast liczne zmiany patologiczne, związane z okresami głodu, stresu fizjologicznego i niedożywienia.

Warto zauważyć, że nie wszystkie ślady urazów letalnych, zarówno obuchowych jak i kłutych, pozostawią po sobie zmiany na szczątkach. Zwłaszcza jeśli według tekstów historycznych dzieci miały być palone żywcem… Całkowity jednak brak tego typu śladów i forma pełnego pochówku w ceramicznych urnach zdaje się wskazywać jednak na formalny pogrzeb poprzez spalenie szczątków zmarłego na stosie pogrzebowym, a nie składanie ich w ofierze Molochowi (lub Baal Hammonowi czy Tanit). W perspektywie wyjaśniania powodów śmierci dzieci ważne są także wspomniane zmiany patologiczne na kościach. Należą do nich przerosty porowate (w tym porowatość na powierzchniach oczodołowych określane terminem cribra orbitalia), reakcje zapalne okostnej i hipoplazja szkliwa. Są to najbardziej typowe markery stresu, czyli zmiany wskazujące na długotrwałe problemy fizjologiczne. Co ciekawe, spośród dwunastu przebadanych szczątków dzieci z Zita, dziesiątka zmarłych wykazywała na swoich szczątkach obecność co najmniej jednej zmiany patologicznej. 

Uwaga: Paradoks osteologiczny!

Należy jednak pamiętać o pojęciu paradoksu osteologicznego. Ten termin wprowadzony w 1992 roku przez Jamesa W. Wooda, wskazuje na problemy związane z interpretacją stanu zdrowia dawnych populacji określanego jedynie na podstawie zmian patologicznych na szczątkach kostnych. Paradoks polega na tym, że osoby z widocznymi zmianami mogły być w rzeczywistości zdrowsze (lub bardziej wytrzymałe na czynniki stresowe), ponieważ żyły wystarczająco długo, by choroba zdążyła pozostawić ślady na kościach. Z kolei osoby, które zmarły szybko (na przykład z powodu ostrej choroby) mogły nie mieć widocznych zmian patologicznych, ponieważ stan chorobowy postępował tak szybko, że uniemożliwił powstanie zmian widocznych na kościach. W skrócie: stan stresu fizjologicznego (czy to powodowanego przez choroby, czy głód lub niedożywienie) musi utrzymywać się na tyle długo, żeby miał wpływ (oczywiście negatywny) na proces przebudowy tkanki kostnej. W takim przypadku osoby bez zmian mogą być mylnie uznane za zdrowsze.

Cribra orbitalia czyli liczne otwory na powierzchni oczodołowej kości czołowej. Fragment kości ciałopalnej z Epoki Brązu
© A.Budziszewski, na licencji CC BY-ND 4.0

Co więcej, zmiany przerostowe są na tyle nieswoiste, że na ich podstawie nie można wskazać konkretnej choroby lub schorzenia. Tradycyjnie obecność takich zmian jak cribra orbitalia wiązano z chorobami pasożytniczymi, anemią czy z ubogą dietą, w której szczególnie brakuje takich składników pokarmowych jak żelazo. Obecnie, nasze lepsze zrozumienie tych zmian sprawia, że wiążemy je z tak wieloma innymi problemami fizjologicznymi i zdrowotnymi, że nie można postawić żadnej konkretnej diagnozy dla ich identyfikacji. Mimo to autorzy najnowszej publikacji o dzieciach punickich z Zita wskazali na bardzo precyzyjną przyczynę ich powstania – szkorbut. Wydaje się jednak, że diagnoza ta jest zaproponowana delikatnie na wyrost.

Hipoplazja szkliwa, czyli regularne horyzontalne linie widoczne na zębach na zdjęciu
© B.Spatola, na licencji CC BY 2.0

Czy Kartagińczycy faktycznie składali ofiary z dzieci? 

Niemniej, tak wysoka liczba przypadków zmian patologicznych, które z pewnością można wiązać z niedożywieniem i stresem fizjologicznym sprawia, że powinniśmy raczej odrzucić tezę o intensywnym procederze składania dzieci w ofierze. Wysoką śmiertelność młodych punitów należy raczej wiązać z ubogą dietą i słabym ogólnym stanem zdrowia.

Prace wykopaliskowe na terenie innych stanowisk punickich i terenów półwyspu Apenińskiego z epoki wojen punickich wskazują także na ogólny zły stan higieniczny w ośrodkach miejskich, który nie sprzyjał dobrej jakości zdrowia mieszkańców nadśródziemnomorskich osad. Potwierdzają to także źródła pisane, które wspominają o licznych plagach malarii, ospy wietrznej, czerwonki, cholery oraz zapalenia żołądka i jelit. Podsumowując, brak przekonujących dowodów na brutalne i bestialskie traktowanie dzieci w zestawieniu z licznymi śladami stresu fizjologicznego wskazuje, że powinniśmy raczej rozpatrywać wysoką ich śmiertelność w kategoriach naturalnych czynników zagrażających życiu w ośrodkach miejskich. Szczątki zmarłych dzieci poddano kremacji, a ich pozostałości  z pełnym ich poszanowaniem składano na przestrzeni cmentarnej w ceramicznych urnach.

Najnowsze wyniki badań są zatem ważnym głosem w interesującej debacie naukowej o istnieniu (bądź nie) praktyki składania dzieci jako ofiary dla bogów. Efekt prac archeologów wskazuje, że nie powinniśmy tak łatwo i bezrefleksyjnie ufać starożytnej propagandzie.

Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła

Autor: Adam Budziszewski

Więcej postów tego autora

Redakcja: A.C.

 

Na podstawie:

Cerezo-Román, Jessica I., et al. “The life and death of cremated infants and children from the Neo-Punic tophet at Zita, Tunisia.” Antiquity 98.400 (2024): 936-953.

Rives, James B. “Tertullian on child sacrifice.” Museum helveticum 51.1 (1994): 54-63.

Schwartz, Jeffrey H. “The Mythology of Carthaginian Child Sacrifice.” Diversity of Sacrifice. Form and Function of Sacrificial Practices in the Ancient World and Beyond. New York (2016): 103-125.

Schwartz, Jeffrey H., et al. “Bones, teeth, and estimating age of perinates: Carthaginian infant sacrifice revisited.” Antiquity 86.333 (2012): 738-745.

Stager, Lawrence E., and Samuel R. Wolff. “Child sacrifice at Carthage–religious rite or population control.” Biblical Archaeology Review 10.1 (1984): 30-51.

Xella, Paolo, et al. “Cemetery or sacrifice? Infant burials at the Carthage Tophet: Phoenician bones of contention.” Antiquity 87.338 (2013): 1199-1207.

 

Rozpowszechniaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *