Otworzyłem pierwsze pudełko z fragmentami, które pozostały po naczyniach ceramicznych. Po kolei wyjmowałem z niego zabytki włożone do papierowych toreb z widocznymi jeszcze, choć ciut wyblakłymi, podpisami wykonanymi przez profesora Chmielewskiego niemal ćwierć wieku temu. Spojrzałem na te fragmenty i wtedy mnie olśniło!
Jaskinia Ciasna – początki fascynacji
Profesor Chmielewski w latach 1969–1970 prowadził badania wykopaliskowe w Jaskini Ciasnej. Niewielkiej, znanej jedynie lokalnej społeczności, która zasypywała otwory groty, ponieważ we wnętrzu gnieździły się lisy. Na próżno by szukać o niej wzmianki w publikacjach naukowych. Stała się ona jednak zalążkiem mojej fascynacji kulturą łużycką i popchnęła mnie ku archeologii polskich jaskiń. Kiedy pod koniec 2018 roku zgodziłem się opracować część z odnalezionych w niej zabytków, miałem mieszane uczucia. No bo, co ciekawego może być w silnie zniszczonych, trudnych do opracowania materiałach, które nie mają zachowanego pierwotnego kontekstu archeologicznego? Należy pamiętać, że w jaskiniach niemal zawsze górne warstwy sedymentu są silnie przemieszane, przez co zabytki z epoki brązu, wczesnej epoki żelaza, nowożytności, ba, nawet z paleolitu potrafią występować obok siebie. Jakże się myliłem…
Archeologiczne „puzzle”
Zacząłem pracę od wyklejenia naczyń i wykonania ich rekonstrukcji rysunkowej z tego, co znalazł profesor Chmielewski. Było to jak puzzle – 1000 elementów układanki – z tą różnicą, że brakowało ponad połowy z nich. Ciężka praca jednak się opłaciła. Okazało się, że w Jaskini Ciasnej na przełomie epoki brązu i wczesnej epoki żelaza ludność kultury łużyckiej zdeponowała trzy naczynia: misę, wazę i niewielkie naczynie wazowate. Zacząłem więc się zastanawiać, jak interpretować taki zbiór. Wszystkie naczynia wykonano w ten sam sposób – wypalono w atmosferze redukcyjnej (tlen nie docierał do naczyń podczas wypału, przez co przybierały one charakterystyczny ciemnoszary kolor) i identycznie opracowano ich powierzchnię. Innymi słowy: wyglądały, jakby około 2700 lat temu wykonała je jedna osoba. Na dodatek z niezwykłą starannością. Co ciekawe, naczynia pomimo silnej fragmentacji udało się w dość dużym stopniu zrekonstruować, zarówno poskładać, jak i narysować. Przykładowo ocalało około 75-80% misy. To interesująca sytuacja, ponieważ w jaskiniach stan zachowania większość naczyń nie pozwala na ich właściwe rozpoznanie. Zwykle są to pojedyncze, niewielkie fragmenty, które nie mają cech charakterystycznych, przez co trudno je zidentyfikować i przypisać konkretnej kulturze archeologicznej.
Podążam tropem badawczym…
Kolejnym krokiem była praca z dokumentacją. Patrzyłem na plany rozprzestrzenienia poszczególnych fragmentów ceramiki na różnych głębokościach i doszedłem do wniosku, że naczynia te złożono razem w jednym miejscu. Wskazuje na to także ich stan zachowania, umożliwiający dość dokładną rekonstrukcję. Hm… Nadal jednak nie rozumiałem, w jakim celu ktoś szedł z nimi przez las i zakopał je w ciasnym tunelu, w którym nawet nie mógł się swobodnie wyprostować. I wtedy mnie olśniło!
W kierunku archeologicznego bingo
Mam tu przecież zespół naczyń charakterystyczny dla pochówków ciałopalnych! Waza pełniłaby rolę popielnicy, w której złożono prochy zmarłego, misa przykrywałaby ją od góry, natomiast naczynko wazowate byłoby przystawką – darem grobowym. Być może znajdowało się w nim pożywienie mające w symboliczny sposób ułatwić zmarłemu podróż w zaświaty.
Kolejne poszlaki
Dobrze, w takim razie mamy grób, ale gdzie są kości? Przecież gdyby znajdowały się w popielnicy, Profesor na pewno zebrałby je i napisał o tym w swoim dzienniku. Zaglądam więc do niego i rzeczywiście, Profesor wspomina, że znalazł w wykopie cztery fragmenty czaszki „być może ludzkiej”. Niestety, na przestrzeni lat te drobne ułamki kości zaginęły i nie ma możliwości ich analizy.
Jak zatem udowodnić, że w Jaskini Ciasnej mamy do czynienia z pochówkiem, skoro nie mamy żadnych kości?
Trudny orzech do zgryzienia (pomyślałem sobie). Przecież w literaturze naukowej na próżno szukać jakiejkolwiek wzmianki o pochówkach jaskiniowych z terenów dzisiejszej Polski z tego okresu. Na szczęście w tym samym czasie doktor Małgorzata Kot wraz z doktor Elżbietą Jaskulską analizowały kości ludzkie i zabytki z pobliskiego stanowiska – schroniska Bramka. Datowania C14 nie pozostawiały złudzeń. Tam również natrafiliśmy na pochówek kultury łużyckiej. Z tą jednak różnicą, że nieposiadający wyposażenia grobowego i odbiegający od klasycznego w tym okresie ciałopalnego sposobu chowania zmarłych.
To nie może być przypadek.
W jednej dolinie, w niewielkiej odległości od siebie mamy dwa przykłady pochówków kultury łużyckiej złożonych w jaskiniach. Nie trzeba było długo czekać na kolejne tego typu odkrycie. Dwie kości piętowe znajdujące się w zbiorach Uniwersytetu Wrocławskiego, znalezione w Jaskini Zbójeckiej jeszcze w XIX wieku przez F. Roemera, początkowo zostały błędnie zidentyfikowane jako zwierzęce. Ich dokładniejsza analiza wykazała jednak, że są to szczątki ludzkie. Zostały one wydatowane radiowęglowo na ten sam okres. W tym wypadku również jest to pochówek szkieletowy, raczej niespotykany już w tym okresie.
A może to było tylko symbolicznie?
Istnieje również inne wytłumaczenie zagadki zaginionych kości z Jaskini Ciasnej. Otóż… Mogło ich tam w ogóle nigdy nie być. Zapewne pomyślicie sobie teraz: „Ale jak to? Grób bez szczątków zmarłego?”. A no tak. Jednym ze zwyczajów znanych nie tylko w pradziejach, ale również współcześnie był pochówek symboliczny. Być może w Jaskini Ciasnej złożono zestaw naczyń grobowych niezawierających przepalonych szczątków zmarłego lub ich ilość była symboliczna – ot, garstka kości. Nawet jeśli fragmenty czaszki, o której w swoich dziennikach wspominał profesor Chmielewski rzeczywiście należały do człowieka, to nie ma pewności, że możemy je wiązać akurat z kulturą łużycką. Na stanowisku tym odkryto również relikty innego silnie zniszczonego naczynia – amfory z pięknie ornamentowanymi, poziomo przekłutymi uchami, którą można wiązać z kulturą złocką lub kulturą ceramiki sznurowej. Były to pokrewne neolityczne jednostki kulturowe, mające w zwyczaju składanie amfor, a także innych przedmiotów, do grobów zmarłych członków swoich społeczności. Jednak złożenie w jaskini na przełomie epoki brązu i wczesnej epoki żelaza naczyń kultury łużyckiej odpowiadających idealnie tym występującym w zespołach grobowych nie może być przypadkowe i wskazuje na to, że nie był to pochówek neolityczny.
Jak więc tłumaczyć ten fenomen?
W najbliższej okolicy wszystkich trzech jaskiń, pod zamkiem w Ojcowie, znajdowała się niegdyś osada kultury łużyckiej. Być może znalezione szczątki ludzkie należały właśnie do członków tej społeczności. W okolicy nie natrafiono na cmentarzysko, które można by z nią wiązać. Może to oznaczać, że lokalna ludność dostosowała się do specyficznej rzeźby terenu uniemożliwiającej założenie w pobliżu dużego cmentarzyska. Wykorzystywała więc w tym celu jaskinie i schroniska skalne, które zapewne fascynowały ją swoją tajemniczością. Ciemny otwór prowadzący w głąb ziemi mogła interpretować jako przejście w zaświaty.
Posłowie
Po kilku latach nadal z przyjemnością wracam myślami do analiz zabytków z Jaskini Ciasnej. Czy na tym nasza praca z zabytkami kultury łużyckiej się skończyła? Oczywiście, że nie! Trzy niepozorne naczynia odkryte w Jaskini Ciasnej okazały się zaledwie wstępem do przygody, jaką jest odkrywanie zwyczajów ludności zamieszkującej Jurę Krakowsko-Częstochowską w epoce brązu i we wczesnej epoce żelaza. Jestem pewien, że przy analizie materiałów z kolejnych jaskiń jeszcze nie raz i nie dwa szybciej zabije mi serce, a nasza wiedza o przeszłości zostanie wzbogacona o nowe odkrycia.
Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, z ilustracjami, podaniem źródła
Autor:
Grzegorz Czajka – archeolog zajmujący się epoką brązu i wczesną epoką żelaza. Interesuje go wytwórczość ceramiczna oraz fenomen wykorzystywania jaskiń z terenów dzisiejszej Polski przez społeczności pradziejowe. Specjalizuje się w badaniu kultury łużyckiej. Prywatnie pasjonuje się numizmatyką, szczególnie mennictwem polskim z okresu panowania dynastii Wazów. Obecnie pracuje nad rozprawą doktorską w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Tekst powstał w ramach dofinansowania projektu „From caves to public: A series of popular science articles published on the archeowieści.pl blog, showing a multidisciplinary approach in archaeology, based on the results of our researches in the Ojców Jura” z programu Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza. Badania jaskiń Doliny Sąspowskiej były finansowane przez Narodowe Centrum Nauki w ramach projektu SONATA BIS 2016/22/E/HS3/00486
Literatura:
Chmielewski W. (red.) (1988) Jaskinie Doliny Sąspowskiej. Tło przyrodnicze osadnictwa pradziejowego. Warszawa, Prace Instytutu Archeologii UW.
Czajka G. (2019) Źródła archeologiczne z holoceńskich nawarstwień sedymentu Jaskini Ciasnej z badań w latach 1969-70 i 2018. (Praca licencjacka).
Strona projektu: https://www.dolinasaspowska.uw.edu.pl
Redakcja: A.C.
Korekta Językowa: A.J.