Tysiąc lat po Castillo: Chińczycy z Huarmey

Jednym z najbardziej nieoczywistych i niespodziewanych odkryć na stanowisku Castillo de Huarmey były pochówki powstałe najprawdopodobniej na samym początku dwudziestego wieku. Zostały odkryte w trakcie badań na terenie tak zwanego  palacio, czyli założenia architektonicznego u podnóża wzgórza, na którym znajduje się mauzoleum, z którego Castillo de Huarmey jest znane. Okazało się, że w dużej mierze funeralne stanowisko, w którego okolicy znajdowano groby datowane od Horyzontu Wczesnego (patrz: Tysiąc lat przed Castillo: Atypowe pochówki z Huarmey), przez Horyzont Środkowy (pochówki związane z obecnością na tym terenie Imperium Wari), po Horyzont Późny, być może trwało jako takie w świadomości nawet dwudziestowiecznych mieszkańców doliny Huarmey. Na pewno samo Castillo, mocno wyróżniające i wyodrębniające się z krajobrazu, a przed wielkim trzęsieniem ziemi z 1970 roku pewnie nawet jeszcze bardziej niż współcześnie, uważane było za huaca, czyli takie „święte miejsce”. Podobnie jak platformy z doliny Moche, czy te z obszaru współczesnej Limy (np. Huaca Pucllana leżąca w Miraflores).

Uwaga! Artykuł zawiera zdjęcia szczątków ludzkich.

Widok z palacio na Castillo de Huarmey (w głębi po lewej). Po prawej osłonięte murkiem z cegieł, miejsce odkrycia pochówku.
© W. Więckowski, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Zagadki archeologii funeralnej w Huarmey

Prowadzone w 2017 roku badania skupiały się na rozpoznaniu dziedzińca i architektury zabudowań leżących na południe od wzgórza Castillo. Obszar ten nazywany jest palacio, choć z architekturą o charakterze mieszkalnym nie miał nic wspólnego. Był to raczej zespół budynków o charakterze ceremonialnym lub audiencjonalnym, którego dziedzińce służyły zgromadzeniom publicznym. W trakcie wykopalisk odkryto tu na przykład pochówek rzemieślnika, który na ostatnią drogę został wyposażony w bogaty zestaw narzędzi do obróbki drewna, jak również elementy świadczące o jego umiejętności metalurgiczne (oczywiście głównie miedzi). Był to pochówek, który można łączyć z innymi pochówkami rzemieślników, odkrytymi w bezpośrednim sąsiedztwie mauzoleum. W samym centrum założenia w pewnym momencie natrafiono na doskonale zachowane tkaniny, a wśród nich szybko zauważono doskonale zmumifikowane ciało. Ekscytacja studentów pracujących na tym odcinku była wielka. Wraz z postępem prac odsłaniano więcej tkanin i szybko okazało się, że zmumifikowane zwłoki były pochowane w pozycji wyprostowanej, owinięte w czerwoną, grubo tkaną tkaninę. Było to o tyle dziwne, że zwyczajowy sposób grzebania zmarłych na tym obszarze to forma tak zwanego  fardo, czyli tobołu grzebalnego, w którym ciało było umieszczane w mocno skurczonej pozycji.

Dyskusje nad znaleziskiem
© W. Więckowski, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Dyskusje na ten temat, jak również na temat kolorystyki i struktury tkanin nie miały końca aż do momentu, gdy w okolicy dłoni mumii zauważono… mankiet ubrania. Jak wiadomo, prekolumbijskie stroje, dość dobrze rozpoznane  dzięki zarówno wykopaliskom jak i ikonografii, mankietów takich, jak przy współczesnych rękawach koszul, nie miały. Szybko też okazało się, że mankiet był spięty…. białym, błyszczącym w promieniach słońca guzikiem z czterema otworkami. Stało się oczywiste, że mamy do czynienia z pochówkiem, bardzo dobrze zmumifikowanym i zachowanym, ale zupełnie… współczesnym.

To zakończyło dyskusje o tkaninach i ich zupełnie niespotykanym charakterze, czy teksturze.

Drugi pochówek został odkryty nieopodal, podczas badań w 2022 roku. Był jednak mocno zniszczony i we fragmentach, gdzie niektóre części szkieletu były owinięte w tkaniny, inne leżały luźno wśród innych kawałków zniszczonych ubrań, .

Skąd przyszli? Kim byli? 

Pochówki, o których mowa, jeden doskonale zachowany, a drugi niestety fragmentarycznie, należały do przedstawicieli diaspory chińskiej. Skąd to wiadomo?

Po pierwsze stan zachowania ciała w przypadku pierwszego pochówku był bardzo dobry. Większość tkanek miękkich uległa naturalnej mumifikacji. Zatem, choć mocno wysuszona, dawała możliwość wstępnej identyfikacji. Ostatecznej odpowiedzi udzieliły analizy ubrań, w które odziany był zmarły. Najpierw miał dwie koszule z charakterystycznymi zapięciami pod szyją, w stylu chińskim, potem zapinaną bluzę z żółtawego filcu, również z podobnymi zapięciami typu haftka. Na to założona była zielona bluza z kołnierzykiem i rozpięciem jak u koszulki polo. Na samym wierzchu miał również zieloną marynarkę, u której każdy guzik był zupełnie inny. Wszystkie warstwy górnej odzieży były mocno znoszone, wielokrotnie cerowane i naprawiane. Spodnie miał z bardzo cienkiej bawełny, a na głowie chyba własnoręcznie wykonaną czapkę. Całe ciało owinięte było do pochówku w czerwony koc, a pod brodą zawiązano taśmę z liści bananowca. Stopy były owinięte, w zachowany w dużym fragmencie, worek po mące. Całość robiła zatem wrażenie bardzo biednego człowieka, który nosił na sobie i miał przy sobie wszystko, co posiadał.

Zmumifikowane ciało w trakcie wykopalisk. Widać typowo chińskie elementy odzieży.
© W. Więckowski, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Jak wydatowano pochówek?

Elementy wyposażenia odkryte w kontekście zmarłego pozwoliły na względnie precyzyjne wydatowanie jego pochówku. Jeden z guzików marynarki był guzikiem wojskowym, z przedstawieniem zamkniętej korony i napisem infanteria de linea. Były one związane z formacjami wojskowymi piechoty hiszpańskiej od początku dziewiętnastego wieku. W połowie tego samego wieku takie guziki mieli żołnierze regimentów imperialnych wysyłani do walki z walczącymi o niepodległość krajami Ameryki Południowej. W samym Peru mogły być w użyciu aż do końca XIX wieku. Natomiast drugi interesujący guzik, biały i połyskliwy, z mankietu, wyglądał na zrobiony z… plastiku. Plastikowe guziki, z tworzywa sztucznego, które my potocznie nazywamy plastikiem, pojawiły się w dość powszechnym użyciu dopiero w latach dwudziestych XX wieku. I były robione z tak zwanego  bakelitu (jak znane może niektórym starszym czytelnikom, telefony z tarczą). Natomiast łudząco do nich podobne były wcześniej używane guziki z tworzyw typu celuloid. Te mogły występować już w początkach XX wieku. Ciekawy był także fragment worka na mąkę z nadrukowaną informacją o jego pochodzeniu – „100 lbs. harina flor del Molino de Otero. Lima”. Młyn o nazwie Molino de Otero istniał w Limie, nad brzegiem rzeki Rimac, od około 1739 aż do 1923 roku, kiedy to został wchłonięty przez Grandes Molinos del Peru S.A.C. To wszystko wskazuje na pierwsze dwudziestolecie XX wieku jako czas, w którym musiało dojść do pochówku. Był to też czas, kiedy imigranci chińscy, sprowadzani do pracy w Peru od połowy XIX wieku, uwalniali się od niewolniczych kontraktów i szukali szczęścia i nowego życia na nowej ziemi.

Wierzchnie okrycie z różnymi guzikami. Centralnie – metalowy guzik „infanteria de linea”
© W. Więckowski, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Trochę historii

W 1839 roku Peru, młoda niepodległa republika (uzyskała niepodległość w 1821 roku) ogłosiła koniec niewolnictwa. Samo zjawisko zniknęło wreszcie w 1854 roku, doprowadzając do niespodziewanych problemów w postaci braku siły roboczej, zwłaszcza w przynoszących wysokie dochody kopalniach guano, czy na rozległych plantacjach bawełny i trzciny cukrowej opuszczonych przez wyzwolonych niewolników. Aby zapobiec katastrofie ekonomicznej, państwo postanowiło sprowadzić robotników z Chin. W latach 1849 a 1874 ponad 100 000 osób sprowadzono z kontynentalnych Chin. Byli to praktycznie wyłącznie młodzi mężczyźni szukający lepszego życia niż w targanym wewnętrznymi niepokojami i biedą własnym kraju. Niestety, w Peru nie byli traktowani lepiej niż niewolnicy. Właściwie jedyną różnicą był fakt posiadania przez nich kontraktu na pracę, który co prawda nie zapewniał im godziwych warunków, czy wynagrodzenia, ale miał datę zakończenia, po której robotnik stawał się wolnym człowiekiem. Chińczycy, których nazywano kulisami, pracowali w rolnictwie, przy nawadnianiu pól, zbiorach, transporcie, przenoszeniu ciężkich ładunków i przy każdym wymagającym siły fizycznej zadaniu. 

Koc, w który owinięte było ciało zmarłego. Widoczny fragment worka po mące z nadrukiem.
© W. Więckowski, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Kulis z Huarmey

Zmarły, którego zmumifikowane zwłoki odkryte zostały u podnóża Castillo de Huarmey, był mężczyzną w średnim wieku, za życia bardzo ciężko pracował fizycznie. Świadczą o tym liczne silnie wyrażone przyczepy mięśniowe związane z aktywnościami fizycznymi o rutynowym zakresie, związanymi z dźwiganiem i podnoszeniem. Dodatkowo na lędźwiowym odcinku jego kręgosłupa zaobserwowano zmiany patologiczne, które często wiąże się z dużym wysiłkiem fizycznym, czyli spondylolizę (w literaturze polskiej nazywaną „kręgoszczeliną”) i spondylolistezę (nazywaną „kręgozmykiem”). Oznacza to, że łuki kręgów od drugiego do czwartego były oddzielone od trzonów, a trzony kręgów 4 i 5 wykazywały dość istotne przesunięcie względem siebie. Kręgoszczelina występuje na przykład u sportowców czy osób wykonujących pracę wymagającą często nadmiernego wysiłku fizycznego. Rzadko występuje aż na trzech kręgach, znacznie częściej na jednym czy dwóch, często jednostronnie. Wszystko to sugeruje to, że „nasz Chińczyk” rzeczywiście mógł być robotnikiem na którejś z okolicznych hacjend

Odcinek lędźwiowy i krzyżowy kręgosłupa – spondyloliza (kręgoszczelina).
© W. Więckowski, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Dodatkowo analizy wskazały, że zapewne na krótko przed śmiercią został mu ścięty warkoczyk typowy dla robotników chińskich utrzymujących swoje tradycje. Czasem działo się tak ze względu na przyjęcie chrześcijaństwa, a czasem za karę za przekroczenie jakichś norm kulturowych. Biorąc pod uwagę, że pochówek nastąpił na terenie huaca, a nie na cmentarzu katolickim, możemy założyć, ten drugi scenariusz. 

W 2022 roku odkryte zostały szczątki pod wieloma względami podobne do tych z 2017 roku. Zestaw podobnych ubrań i worek po mące ze zbliżonymi napisami sugeruje, że są to szczątki kolejnego przedstawiciela diaspory chińskiej. Jego szczątki są wciąż poddawane analizom, ale już wiemy, że cierpiał na schorzenia układu kostnego. 

Podobne pochówki odkrywane są co jakiś czas na całym środkowym wybrzeżu Peru. Wiele pochówków tego typu odkryto na terenie innych stanowisk archeologicznych, w kontekście huacasHuaca Mateo Salado czy Huaca Bellavista – współcześnie znajdujące się na terenie Limy, czy przy okazji badań innych stanowisk – Caraballyo, Fortaleza de Pasamayo, czy na wyspie leżącej naprzeciw wejścia do Callao, głównego portu oceanicznego Peru, nazywanej Isla San Lorenzo. Są świadectwem nie najlepszej karty w historii Peru. Ale karty, która zostawiła trwały ślad na kulturze współczesnego kraju. Wielu Peruwiańczyków ma chińskie korzenie, a kuchnia peruwiańska (zdobywająca corocznie liczne nagrody kulinarne) nosi silny wpływ kuchni chińskiej. 

Więcej o zmianach patologicznych i historii imigracji chińskiej na terenie Peru można przeczytać w:

Więckowski W. (2021).  A rare case of multilevel spondylolysis—A nineteenth century Chinese immigrant to Peru from Castillo de Huarmey archaeological siteInternational Journal of Osteoarchaeology,  31(5),  782788. 

 

Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła

Wiesław Więckowski – profesor w Katedrze Archeologii Ameryk Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje przede wszystkim z projektem badań na st. Castillo de Huarmey na wybrzeżu Peru. Prowadzi także badania na terenie Izraela, ostatnio na cmentarzysku legionowym rzymskiego obozu Legio.

Redakcja: A.B.

Okładka: Wierzchnie okrycie z różnymi guzikami. Centralnie – metalowy guzik „infanteria de linea”, © W. Więckowski, zdjęcie na licencji CC BY 4.0, ed. K.K.

Tekst powstał w ramach dofinansowania projektu „Popularyzacja badań Katedry Archeologii Ameryk na Wydziale Archeologii” z programu Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza.

Rozpowszechniaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *