Czy archeologia zna pojęcie porażki?

”Rzeczą ludzką jest błądzić, rzeczą głupców jest trwać w błędzie” to bodajże najsłynniejsza maksyma autorstwa Seneki Starszego, rzymskiego retora. Porażki i niepowodzenia to część życia każdego z nas. Niekiedy dotyczy to wielkich niepowodzeń, a czasem tych drobnych. Takich jak na przykład uderzenie się palcem stopy w szafkę. Literatura archeologiczna obfituje w przykłady wielkich porażek. Upadek Cesarstwa Rzymskiego, czy zanik klasycznej Cywilizacji Majów. Jednakże, w interpretacjach naukowców próżno szukać przykładów tych małych, codziennych niepowodzeń. W grudniowym wydaniu czasopisma “Antiquity” Max Price i Yitzchak Jaffe opublikowali swoisty manifest “Archeologii Niepowodzeń”, rozpoczynając niezwykle ciekawą debatę na temat teoretycznej perspektywy w archeologii.

Potłuczony garnek i zgubiony guzik

Skala porażki może być różna, ale dotyczy nas wszystkich. Błędy popełniają pojedynczy ludzie oraz ich grupy: firmy, instytucje, państwa, miasta, osady, społeczności. Konsekwencje tych potknięć mogą być różne. Autorzy tekstu zapraszają nas do zastanowienia się nad tym czy możemy uchwycić i opisywać te codzienne potknięcia. 

Czy luźne znalezisko sprzączki z Epoki Żelaza wskazuje na to, że w danym miejscu przebiegał w przeszłości trakt? Czy właściciel tej ozdoby zamyślił się i zatracił się w gęstwinie puszczy, i podczas próby powrotu zahaczył o gałąź, po czym zgubił swój skarb? A może nasz przodek udał się na stronę i nie zauważywszy tego „zdeponował” przez przypadek sprzączkę w całkowicie losowym miejscu? Tak czy inaczej, coś podobnego przytrafiło się każdemu z nas. Zastanówmy się tylko, ile już doświadczyliśmy w życiu owych zgubionych guzików czy zaginionych paczek chusteczek higienicznych, które przecież kupiliśmy rano w sklepie. Ale czy każde luźne znalezisko zabytku jest świadectwem takiej codziennej historii?

Bogato zdobiona sprzączka z Sutton Hoo. Przypadkowe zgubienie takiej ozdoby musiało na pewno być dotkliwą stratą…
© R. Roy, na licencji CC BY-SA 2.5

Albo potłuczony talerz. Kto z nas przypadkowo nie stłukł naczynia podczas wyjmowania go ze zmywarki lub w wyniku zamyślenia? Czy każdy pofragmentowany garnek w kontekście archeologicznym jest efektem prehistorycznego bujania w obłokach? A może raczej procesów postdepozycyjnych lub całkowicie zamierzonego zachowania rytualnego?…

Czas, skala i założenia porażki

To właśnie ta mistyczna intencjonalność jest jednym z trzech kluczowych wymiarów, w których archeolodzy powinni interpretować potencjalny ślad dawnej porażki. Dwa pozostałe to tytułowe czas i skala zdarzenia. Te dwa wymiary dobrze obrazuje kwestia stabilności wczesnych społeczności rolniczych. Kumulacja codziennych błędów i zaniedbań przy uprawie pól może skutkować erozją gleby, nadmiernym zasoleniem czy katastrofalnym w skutkach intensywnym wypasem zwierząt hodowlanych. Nie omawiamy tutaj klęski suszy, która także mogła mieć wpływ na sukces zbiorów, gdyż na częstotliwość opadów minione społeczności nie mogły oddziaływać. Ale te dużo skalowe błędy u zarania rolnictwa mogła prowadzić do głodu, a nawet upadku danej społeczności. Tego typu przypadki mogą być zaiste sumą drobnych, ale licznych błędów.

Pęknięty nowożytny talerz. Efekt wyślizgniecia się z czyichś rąk, aktywności korzeni, czy może zachowanie rytualne?©susanlee828, na licencji CC BY-NC-ND 2.0
Pęknięty nowożytny talerz. Efekt wyślizgniecia się z czyichś rąk, aktywności korzeni, czy może zachowanie rytualne?
© susanlee828, na licencji CC BY-NC-ND 2.0

Skala tego typu porażki powinna być jednak rozpatrywana raczej w kategoriach wielkich błędów, zagrażających całej społeczności. Plaga głodu dla rolników w ich oczach jest porażką magnitudy upadku Cesarstwa Rzymskiego. Na pewno w porównaniu ze źle wylepionym/wypalonym naczyniem ceramicznym czy błędem konstrukcyjnym pojedynczego domu. W tym kontekście nasuwa się inne pytanie. Czy coś atypowego, wyraźnie odbiegającego od standardu jest czymś wyjątkowym? Magicznym? Czy może nawet słynnym “rytualnym” zabytkiem? A może jest właśnie wynikiem błędu? Akurat w kontekście naczyń ceramicznych czy wytwarzania narzędzi krzemiennych te atypowe przypadki zabytków rozpatrywane są jako efektu procesu uczenia. Przykładem tego typu badań jest publikacja Patricii Crown na temat tych atypowych naczyń w kulturze Starożytnych Pueblo. Badaczka przyjrzała się wielkości odcisków palców pozostawionych przez dawnych wytwórców. Zauważyła, że na wielu z tych nieudanych naczyń znajdowały się odciski palców dzieci! 

Innym bardzo powszechnie identyfikowanym przypadkiem porażki są gliniane tabliczki. Na wielu z nich zauważono ślady nanoszonych poprawek lub błędów w kalkulacjach. Wiemy, że gros z nich to efekty nauki młodych adeptów pisma klinowego. Wiemy też, że uczniowie ponosili kary cielesne za swoje pisarskie potknięcia. Takie błędy nie wyrządzały jednak nikomu (poza samemu autorowi błędu) krzywdy. Ale co jeśli błąd w kalkulacji popełnił mistrz? A kalkulacja dotyczyła konstrukcji wielkiej inwestycji architektonicznej? Błądzić jest zaiste rzeczą ludzką…

Słynna metoda prób i błędów

Tego typu przypadki opisane w poprzedniej części tekstu znane i zauważane są przez archeologów już od dawna. Wpisują się w system uczenia się na własnych (lub cudzych błędach). Kto z nas nie zastanawiał się, jak nasi przodkowie doszli do tego, które rośliny są jadalne, które lecznicze, a które trujące? Nie jesteśmy w stanie z pewnością odpowiedzieć na to pytanie. Ale kusząco logiczne wydaje się wskazanie właśnie metody prób i błędów. I znowu należy tutaj wrócić do perspektywy czasu i zastanowić się ile pokoleń pracowało na to, że możemy korzystać z wiedzy na temat właściwość poszczególnych zasobów środowiska naturalnego. Autorzy oryginalnego artykułu przytaczają tutaj niezwykle trafnie fragment piosenki Boba Dylana z 1965 roku “Love Minus Zero:

She knows there’s no success like failure. And that failure’s no success at all.

Ona wie, że nie ma takiego sukcesu jak porażka. I, że porażka to żaden sukces
(tłum. aut)

Rytualizacja porażki

Autorzy tekstu zwracają także uwagę na niezwykle ciekawy mechanizm. Kiedy rzeczy idą po naszej myśli, przypisujemy to jako nasz osobisty sukces. Natomiast, kiedy coś nam się nie uda, zrzucamy to często na niefart, zły los lub siły wyższe. Sugerują oni, że takie właśnie myślenie i naturalne dla archeologów próba systematyzacji minionych fenomenów grozi skazaniem wyjaśnień archeologicznych na logiczną tautologię. Nie można wykryć niepowodzenia, ponieważ zakłada się, że istnieje społecznie znaczący powód tego, co wydaje się wadliwe (na przykład kanoniczny „rytuał”). Każdy, kto twierdzi, że pewna forma budowy domu lub produkcja naczyń ceramicznych była porażką, jest narażony na oskarżenia o determinizm technologiczny, nieznajomość systemu kulturowego czy braki metodologiczne. W tym kontekście autorzy przytaczają cytat z publikacji Amy Gazin-Schwartz: 

Co takiego jest w rytuale, że czyni go tajemniczym i nieosiągalnym? I co jest osiągalnego w zachowaniach, które uznajemy za nierytualne? Te dwa zbiory założeń tworzą krążące (albo właśnie tautologiczne) argumenty na temat rytuału i kultury materialnej. To, co jest dziwne, nietypowe musi być rytualne. Rytuał jest tajemniczy. A zatem tajemnicze rzeczy są rytualne

str. 267

A przecież błędy doprowadzają właśnie do nieoczekiwanych wydarzeń czy konsekwencji. Jeśli jednak każdy przykład nieoczekiwanego lub nietypowego będziemy wciąż rytualizować, to nigdy nie zauważymy tej wciąż poszukiwanej przez nas pospolitej porażki.

Kochanie, znowu zapomniałem o pieczeni…

Wydaje się jednak, że są przypadki znalezisk, które nie budzą wątpliwości. Max Price i Yitzchak Jaffe cytują tutaj zdumiewające znalezisko z Danii. Na stanowisku datowanym na epokę brązu archeolodzy natrafili na dobrze zachowane naczynie ceramiczne. W jego środku zachowały się spalone szczątki organiczne. Analizy specjalistyczne wskazały jednoznacznie, że są to resztki po produkcji sera. Najwyraźniej bardzo nieudanej próby serowarstwa. Według interpretacji badaczy nasz przodek był tak bardzo niezadowolony ze swojej porażki, że nie podjął się umycia naczynia oraz kolejnej próby wytworzenia sera, i wyrzucił naczynie ze spalonymi resztkami niedoszłego produktu mlecznego. Jeśli nie mogą Państwo poczuć tej furii, jaką musiał owy nieszczęśnik odczuć, proszę sobie przypomnieć, jak ostatnio zapomnieliście, że cztery godziny temu wstawiliście do piekarnika pieczeń albo co gorsza mrożoną pizze. I proszę nie zaprzeczać – wszyscy to kiedyś zrobiliśmy.

Tradycyjna produkcja serów podhalańskich. Dłuższa chwila nieuwagi i efekt przypominałby omawiane znalezisko z Danii© Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na licencji CC BY-NC 2.0
Tradycyjna produkcja serów podhalańskich. Dłuższa chwila nieuwagi i efekt przypominałby omawiane znalezisko z Danii
© Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na licencji CC BY-NC 2.0

Zaskakujące jest jednak to, że mimo dużego zainteresowania medialnego (o tym znalezisku pisał choćby Smithsonian Magazine, Science Nordic czy National Public Radio) próżno szukać publikacji naukowej w wysoko punktowanym czasopiśmie naukowym na temat tego błędu serowarskiego. Autorzy zastanawiają się, czy nie jest to bynajmniej wynik celowej ignorancji, jaką wykazują badacze względem wartości naukowej porażek naszych przodków. Tak czy inaczej, trzeba cieszyć się, że inni nasi przodkowie wykazywali się znacznie większym samozaparciem i dzięki ich wytrwałości możemy cieszyć się nieskończonymi wariantami produktów mlecznych. Szczególnie wagę tej obserwacji podkreśla Edward Swenson. Wskazuje on, że ten konkretny przypadek to jedynie jedno niewielkie ogniwo w procesie rozwoju ludzkich umiejętności i zdobyczy cywilizacyjnych. 

Cena przeszłych porażek

Niniejszy tekst nie proponuje żadnych konkretnych rozwiązań ani dla archeologów, ani dla opinii publicznej. Nie dowiemy się z niego ani nawiązujących odpowiedzi badaczy jak rozróżnić rytuał od porażki. Wskazuje jednak na bardzo ważnym problem badawczy, a raczej interpretacyjny. Powinniśmy pamiętać o tym, że ludzie, których badamy jako archeolodzy byli tacy sami jak my. Opowiadali sobie żarty, pałali do siebie miłością, ale także nienawiścią. I na pewno popełniali błędy. W podsumowaniu autorzy przytaczają bardzo ciekawy argument. Archeolodzy badający stanowisko poszukują podświadomie wybitnych i zdumiewających odkryć. Chcą, żeby badane przez nich ślady przeszłych ludzi były efektem pracy kompetentnych, progresywnych arcymistrzów. Nikt nie chce odkrywać gapiostwa, błędów i zapominalstwa. Astrid Von Oyen zauważa, że porażka to coś więcej niż błąd czy potknięcie. To część naszej natury. Badaczka ta poszła o krok dalej. Uznała to za prawomocne  zjawisko społeczne, które zdefiniowała następnie jako przypadek, w którym ryzyko dopada nasze plany. Dodaje, że archeologia porażki to także rekonstrukcja przeszłość pełnej aspiracji, zmagań i nierówności, które składają się na tkankę społeczną. Porażka zatem to nie tylko oczywisty punkt, który należy wypełnić. To także doświadczenie badawcze, które pozwala spojrzeć na przeszłość inaczej.

 

Ale w końcu, co jest bardziej ludzkie niż błądzić…

 

Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła

Bibliografia:

Crown, P. L. (2014). The archaeology of crafts learning: Becoming a potter in the Puebloan Southwest. Annual Review of Anthropology, 43, 71-88.

Gazin-Schwartz, A. (2001). Archaeology and folklore of material culture, ritual, and everyday life. International Journal of Historical Archaeology, 5, 263-280.

Price, M., & Jaffe, Y. (2023). Ending the war on error: towards an archaeology of failure. Antiquity, 97(396), 1598-1606.

Swenson, E. (2023). Failure is in the eye of the beholder: a response to Price & Jaffe. Antiquity, 97(396), 1610-1612.

Van Oyen, A. (2023). Everyone can make mistakes, but not everyone can fail: a response to Price & Jaffe. Antiquity, 97(396), 1607-1609.

Autor: A.B.

Redakcja: A.C.

Okładka: Ilustracja wygenerowana w Midjourney, edycja w PS K.K.

Promt: renesansowa kobieta płacząca nad kawałkami potłuczonej ceramiki w renesansowym stylu malarskim

Rozpowszechniaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *