O grobie Haralda Sinozębego, czyli dlaczego nie należy nic przyjmować na wiarę

W ciągu ostatnich dni przez chyba wszystkie media w Polsce przetoczyła się ekstatyczna fala tytułów (oraz artykułów, doniesień czy notatek) anonsujących odkrycie w Polsce (a dokładnie: w Wiejkowie koło Wolina) grobu wikińskiego króla (Haralda Sinozębego). Jako że pochówków królewskich na Pomorzu Zachodnim zbyt wielu nie mamy, tematu zlekceważyć nie można.

Harald Bluetooth, fresk z XVI wieku w katedrze w Roskilde, Zelandia, Dania, Domena Publiczna
Harald Bluetooth, fresk z XVI wieku w katedrze w Roskilde, Zelandia, Dania, Domena Publiczna

Cóż zatem wiemy?

Kilka lat temu zamieszkująca w Malmö prawnuczka weterana II wojny światowej skojarzyła drobiazg z babcinego pudełka z guzikami z opowieściami nauczyciela historii w szkole, w efekcie czego świat nauki poznał tak zwany Curmsun Disc. To niewielki artefakt wykonany ze złota (acz z licznymi domieszkami), zaopatrzony w inskrypcję odnoszącą się do króla Danii, Haralda Sinozębego. Zabytek ten został poddany analizie metalograficznej, przyjrzano się również samej inskrypcji i jej zapisowi; wynikające z nich konkluzje zdaniem autorów pozwalają uznać zabytek za oryginalny (a w każdym razie podejrzenie o fałszerstwo czynią mało prawdopodobnym).

Curmsun Disc. To niewielki artefakt wykonany ze złota (acz z licznymi domieszkami), zaopatrzony w inskrypcję odnoszącą się do króla Danii, Haralda Sinozębego © Jomsburg, opublikowano na licencji CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons
Curmsun Disc. To niewielki artefakt wykonany ze złota (acz z licznymi domieszkami), zaopatrzony w inskrypcję odnoszącą się do króla Danii, Haralda Sinozębego
© Jomsburg, opublikowano na licencji CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

Skąd jednak Wiejkowo? Otóż zgodnie z przekazem rodzinnym artefakt (wraz z kilka innymi zabytkami) został znaleziony w 1945 roku i „pozyskany” przez jednego z żołnierzy polskich, majora Sielskiego. Znalezisko dokonane zostało w „jakiejś krypcie nieopodal kościoła w Wiejkowie” właśnie. A skąd grób? Grób – a raczej kurhan – został rozpoznany dzięki lotniczemu skaningowi laserowemu (tzw. lidar), o czym donosi odkrywca, pan Marek Kydra.

W doniesieniach pojawiły się również stwierdzenia, że obiekt ten był odkryty dzięki „analizie zdjęć satelitarnych”, „skanowaniu satelitarnemu”, czy też w końcu, że lidar przenika przez powierzchnię ziemi, co jest czystym nonsensem.

Odkrycie grobu Haralda Sinozębego byłoby nie lada sensacją, zanim jednak poniesie nas euforia, wypada sięgnąć do tego, co w nauce najważniejsze, a więc do analizy krytycznej. Jest ona tym bardziej potrzebna, gdyż przedstawiona droga wnioskowania wydaje się co najmniej niespójna. Spójrzmy więc na jej kolejne etapy, które umownie można określić następująco: artefakt – Wiejkowo – krypta – kurhan z pochówkiem Haralda Sinozębego.

Kamień runiczny w kościele Jelling. Wielki kamień Jelling został wzniesiony przez Haralda Bluetootha. © J. Howaldt, opublikowano na licencji CC BY-SA 2.0 DE, via Wikimedia Commons
Kamień runiczny w kościele Jelling. Wielki kamień Jelling został wzniesiony przez Haralda Bluetootha.
© J. Howaldt, opublikowano na licencji CC BY-SA 2.0 DE, via Wikimedia Commons

Artefakt

W tym wywodzie należy pozostawić kwestię autentyczności artefaktu. Jak wspomniano, interpretacje wyników badań metaloznawczych, jak i analiz lingwistycznych mogą wskazywać, że jest to istotnie zabytek z X wieku, choć już profesor Przemysław Urbańczyk ma zdanie na ten temat odmienne. Przyjmijmy tymczasem, że istotnie mamy do czynienia z zabytkiem związanym z Haraldem Sinozębym. Byłby to obiekt interesujący tym bardziej, że prawdopodobnie pochodzi z Pomorza Zachodniego. Musimy jednak pamiętać, iż miejsce, w którym przedmiot został znaleziony (nota bene ponownie – jego pierwsze odkrycie miało nastąpić w 1841 roku), nie musi być tożsame z miejscem, w którym pierwotnie został zdeponowany. I tutaj przechodzimy do etapu drugiego.

Wiejkowo

Pierwsza informacja o wsi pochodzi z 1299 roku i mówi o dwóch osadach: niemieckiej „Weykow Teutonicum” i słowiańskiej „Slavico Weykow”. Mamy więc dane z końca XIII wieku, które wpisują się w szerszą historię osadnictwa niemieckiego na Pomorzu Zachodnim, wraz z typowym dla niej założeniem przestrzennym – wsią owalnicową. Jednak kościół pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NM Panny jest zdecydowanie późniejszy – to konstrukcja neogotycka, wzniesiona w 1842 roku. Obiekt ten powstał na miejscu starszej kaplicy, którą zbudowano w latach 1758-71, a która spłonęła w 1840 roku. Kościół nie posiada krypt ani piwnic.

Wiejkowo - rzymskokatolicki kościół filialny p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP © R. Drożdżewski, opublikowano na licencji CC BY 3.0, via Wikimedia Commons
Wiejkowo – rzymskokatolicki kościół filialny p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP
© R. Drożdżewski, opublikowano na licencji CC BY 3.0, via Wikimedia Commons

Zatrzymajmy się w tym miejscu. Wiejkowo w opowieści o grobie Haralda jest bardzo ważne, gdyż ma wskazywać jego lokalizację. Jednak sama wieś jest znacznie młodsza – od czasów Haralda dzieli ją co najmniej 250 lat. Jeszcze młodszy jest kościół; w tym przypadku ważniejsze od jego datowania jest to, że nie posiada on krypty. Krypta bowiem – gdyby istniała – mogłaby być jedynym zachowanym elementem jakiejś starszej świątyni, co byłoby jakimś punktem zaczepienia w historii wiążącej to miejsce z aktem królewskiego pogrzebu. Trzeba jednak pamiętać, że pogrzeb ów (gdziekolwiek się nie odbył) miał miejsce w końcu X wieku. Jeśli więc milcząco zakładać, iż towarzyszący mu ceremoniał odpowiadał rytowi chrześcijańskiemu, to jednocześnie musimy przyjąć, że wiara ta była żywa i praktykowana w Wiejkowie (a raczej wśród mieszkańców osady słowiańskiej położonej nieopodal obecnej wsi) w stopniu naprawdę przekonującym. Twierdzenie to oczywiście nie ma racji bytu, jeśli zważyć, że epizod biskupstwa w Kołobrzegu na początku XI wieku okazał się niepowodzeniem, a prawdziwe misje niosące chrześcijaństwo w głąb pogańskiego interioru Pomorza Zachodniego to dopiero wiek XII. Zatem żaden kościół w Wiejkowie nie może mieć nic wspólnego z pochówkiem Haralda Sinozębego.

Czy to znaczy, że przekaz rodzinny o okolicznościach znalezienia zabytku kłamie? Niekoniecznie. W Wiejkowie zlokalizowane jest założenie folwarczne wraz z pałacem, który posiadał kondygnację piwniczną. Niezależnie od tego można się spodziewać, że wśród zabudowań gospodarczych mogą występować jakieś wolno stojące piwnice czy lodownie. Obiekty tego rodzaju w ferworze przygotowań na nadchodzący w 1944/45 roku front mogły być zaadoptowane do przechowywania rzeczy wszelakich, tak więc znalezienie tam jakiegoś zbioru artefaktów archeologicznych nie musi być z góry wykluczone.

Wolin w wieku X. Wizerunek jest na jednym z bloków mieszkalnych w centrum miasta. © R. Drożdżewski, opublikowano na licencji CC BY 3.0, via Wikimedia Commons
Wolin w wieku X. Wizerunek jest na jednym z bloków mieszkalnych w centrum miasta.
© R. Drożdżewski, opublikowano na licencji CC BY 3.0, via Wikimedia Commons

Tutaj przechodzimy do kolejnego wątku, nad którym warto się zastanowić. Wolin budził zainteresowanie archeologów od bardzo dawna – w tym roku obchodzić będziemy 140. rocznicę podjęcia tam prac wykopaliskowych. Jednak tak jak bogactwo przeszłości nie ogranicza się do samego Wolina, tak zainteresowanie nią nie było domeną wyłącznie archeologów. Intensywna działalność przedwojennego Gesellschaft für Pommersche Geschichte und Altertumskunde (Towarzystwo Historii i Starożytności Pomorza) propagowała wiedzę o archeologii – także na poziomie bardzo praktycznym. Efektem tego były np. liczne doniesienia o znaleziskach przypadkowych, które spływały do szczecińskiego Pommersches Landesmusem, ale i aktywność lokalnych pasjonatów historii. W ten sposób powstawały lokalne i prywatne kolekcje zabytków. Przed wojną zbiór taki funkcjonował w na przykład w nieodległej od Wiejkowa wsi Laska, znajdując się pod opieką nauczyciela z miejscowej szkoły.

Symptomatyczny jest przypadek pastora Streckera z również pobliskiego Wrzosowa, który zabytki archeologiczne gromadził na przestrzeni co najmniej 30 lat – począwszy od lat 40. XIX wieku. Losy jego kolekcji są typowe nie tylko dla okresu przedwojennego: oto zbiór artefaktów, o których właściciel-amator wie wszystko i pamięta każdy szczegół, po jego śmierci trafia do muzeum – odarty z większości (lub wszystkich) fundamentalnych informacji. Nie wiadomo, skąd dany zabytek pochodzi, kiedy i w jakim kontekście został znaleziony, co oprócz niego tam występowało itd. Pozostawiając lamenty nad przemieszaną zawartością skrzyń Streckera Kerstenowi, Eggersowi czy Kostrzewskiemu trzeba zauważyć, że pasja zbieractwa fantów archeologicznych nie była na tym terenie wyjątkowa. Nie można zatem wykluczyć, że zabytki znalezione przez majora Sielskiego były elementem takiej właśnie amatorskiej kolekcji, na czas zbliżającego się frontu schowanej w jakiejś piwnicy czy lodowni na terenie folwarku. Przyjęcie tej hipotezy osłabia związek postulowanego pochówku Haralda z Wiejkowem – Curmsun Disc mógł być znaleziony gdzieś w bliższej czy dalszej okolicy, zaś Wiejkowo było tylko miejscem, do którego po znalezieniu trafił.

Schematyczny kurhan © Jozefsu, opublikowano na licencji CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons
Schematyczny kurhan
© Jozefsu, opublikowano na licencji CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Kurhan

Wreszcie ostatni element – kurhan. Od kilku lat tak zwana archeologia nieinwazyjna (archeologia cyfrowa – przyp. redakcja) dokonuje spektakularnych odkryć, których znaczna część jest efektem analizy zobrazowań lidarowych. Zobrazowania te są powszechnie dostępne w internecie, zatem każdy może zostać odkrywcą grodziska czy kurhanu. A przynajmniej czegoś, co kurhan przypomina. W przypadku Wiejkowa to zresztą może być prawdziwy kurhan. Co ważne – jeden z wielu w tej okolicy. Równie dobrze jednak może to być wyniesienie powstałe w wyniku długotrwałego użytkowania cmentarza – bardzo charakterystyczny i typowy element topografii tysięcy polskich wsi. We wspomnianym już Wrzosowie znane jest całe cmentarzysko kurhanowe (co prawda starsze, bo z epoki brązu), zaś archiwalia donoszą o wielu innych kopcach i nasypach (datowanych od neolitu po wczesne średniowiecze), które niestety nie ostały się niszczycielskiej sile rolniczego pługa i brony. Nie ma więc potrzeby negować istnienia jakiegoś kurhanu w Wiejkowie. Problem – ostatni z całej serii – polega na tym, że nie sposób powiedzieć, dlaczego ma to być grób Haralda Sinozębego.

Południowy kopiec grobowy przy kościele w Jelling (widok od strony kościoła). Należy do światowego dziedzictwa kulturowego (UNESCO). © Godewind, opublikowano na licencji CC BY-SA 2.0 DE, via Wikimedia Commons
Południowy kopiec grobowy przy kościele w Jelling (widok od strony kościoła). Należy do światowego dziedzictwa kulturowego (UNESCO).
© Godewind, opublikowano na licencji CC BY-SA 2.0 DE, via Wikimedia Commons

Konkludując: jako archeolog bardzo bym chciał, aby pochówek Haralda Sinozębego został odkryty na Pomorzu Zachodnim. Spodziewałbym się przy tym, że będzie dorównywać królewskim grobowcom ze Starej Uppsali. Tymczasem jednak obawiam się, że w Wiejkowie znajdujemy sporo nadmiernych uproszczeń oraz elementy sezonu ogórkowego i marketingu pewnej świeżo wydanej książki…

Źródło: przedruk ze strony Katedry Archeologii, Instytut Historyczny, Uniwersytet Szczeciński, data publikacji: 7.07.2022

Autor:

Przemysław Krajewski – doktor archeologi, absolwent Wydziału Historycznego UAM w Poznaniu. Praca doktorska pod kierunkiem Pani Prof. Danuty Minty-Tworzowskiej (Instytut Prahistorii UAM) pt. „“Analiza przestrzenna osadnictwa Wyspy Wolin i prawego brzegu Dziwny od środkowego okresu epoki brązu do wczesnej epoki żelaza”. W latach 1992-2007 pracownik Działu Archeologii Muzeum Narodowego w Szczecinie. Autor oraz uczestnik badań wykopaliskowych i podwodnych w Mierzynie, Krajniku Dolnym, Wełtyniu, Toporzyku, Osinie, Dobrej, na terenie Wolińskiego Parku Narodowego, a także na rzece Odrze, na Zalewie Szczecińskim i na Bałtyku. W okresie 2010-2015 kierownik międzynarodowego projektu badawczego COST pt. „Archeologiczne i paleośrodowiskowe badania krajobrazów zatopionych na Zalewie Szczecińskim i w Zatoce Pomorskiej”. W okresie 2018-2019 uczestnik projektu prowadzonego przez dra Piotra Malińskiego pt. Etnoarcheologia podwodna Dolnej Odry. Wstępne badania wraków na wybranych odcinkach rzeki.

ORCID

ReaserchGate

Academia

Rozpowszechniaj

Jedna odpowiedź do “O grobie Haralda Sinozębego, czyli dlaczego nie należy nic przyjmować na wiarę”

  1. Witam.W ubiegłym roku po przeczytaniu informacji o prawdopodobnym kurhanie pojechałam zobaczyć to miejsce.Rozmawiałam z mieszkańcami pobliskiego bloku.Obeszłam okolicę snując na podstawie opowieści o znacznie większym jeziorze przypuszczenia , że droga ,która do niego wiodła musiała być groblą ,a grobla mogła świadczyć o działaniu ludzi itd.itd.Na koniec mąż schylił się przy opisnym wzniesieniu na którym stoi kościół i wręczył mi na chybił trafił kamyk ze słowami ,,masz chociaż na pamiątkę”Włożyłam kamień do schowka w samochodzie i wróciliśmy do domu.jest szary ale w pewnym momencie spojrzałam na niego i zobaczyłam ,że ma wyżłobioną strzałkę.Nie żadne przypadkowe linie tylko regularną strzałkę.Sprawdziłam ,że może to być runa tiwaz.Co Pan na to?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *