Późnoplejstoceńska tułaczka człowieka anatomicznie współczesnego

 

Współczesny bór sosnowy w Finlandii
©Tiaa Monto, na licencji CC BY-SA 3.0

Człowiek anatomicznie współczesny, czyli taki, który pod względem budowy szkieletowej niczym nie różnił się już od nas, pojawił się w Afryce prawdopodobnie ok. 200 tys. lat temu, ewoluując z pierwotniejszego morfotypu Homo sapiens, który reprezentują czaszki z Florisbad (RPA) i Jebel Irhoud (Maroko), datowane na 350 – 260 tys. lat temu. Nasz gatunek prawdopodobnie kilkukrotnie podejmował próbę migracji poza rodzimy kontynent, o czym świadczą pojedyncze euroazjatyckie stanowiska, których wiek przekracza niekiedy 100 tys. lat. Większość z tych prób nie zakończyła się jednak stałą obecnością naszego gatunku poza Afryką. Ostatnia fala migracyjna rozpoczęła się prawdopodobnie ok. 60 – 50 tys. lat temu i tym razem zakończyła się spektakularnym sukcesem. Drogi migracji wiodły w różnych kierunkach, ale w dzisiejszym artykule będzie nas interesowała wyłącznie Europa, a raczej jej uwarunkowania środowiskowe, stanowiące dla człowieka współczesnego nie tylko źródło utrzymania, ale również inspirację. 

Zlodowacenie Wisły

Nasza obecność w Europie zaczęła trwale się zaznaczać ok. 47 – 45 tys. lat temu,  w czasie trwania ostatniego okresu glacjalnego epoki lodowcowej. W polskiej nomenklaturze nazywamy ten okres zlodowaceniem Wisły lub zlodowaceniem północnopolskim. W literaturze anglojęzycznej figuruje ono pod nazwą Weichselian. Jako takie, zlodowacenie rozpoczęło się ok. 115 tys. lat temu, a zakończyło ok. 12 tys. lat temu. Błędem byłoby jednak sądzić, że przez cały ten czas świat wyglądał tak samo. Środowisko przyrodnicze zmieniało się podążając za fluktuacjami klimatu. 

MIS 3, czyli bardzo niespokojny okres klimatyczny 

Homo sapiens zjawił się w Europie w trakcie bardzo niespokojnego klimatycznie okresu, który zapisał się w próbach osadu z dna morskiego, jako morski etap izotopowy 3 (w skrócie MIS 3, od „Marine Isotope Stage 3”). Morskie etapy izotopowe są wyróżniane na podstawie zmian w proporcjach między izotopami tlenu wkomponowanego w szkieleciki mikroorganizmów morskich, które nagromadziły się w dennych osadach w ciągu setek tysięcy lat. Proporcje te są zależne od panujących w danym okresie temperatur. MIS 3 obejmuje przedział czasu od ok. 57 do 29 tys. lat temu. Rozpatrywany jako całość, MIS 3 to okres relatywnie łagodniejszego klimatu i być może był to czynnik, który umożliwił naszemu gatunkowi rozpowszechnienie się w Europie. Tym niemniej, przy bardziej skrupulatnej analizie okazuje się, że MIS 3 charakteryzowały liczne i gwałtowne zmiany klimatyczne, odbywające się na przestrzeni tysięcy, a czasami setek lat. Ludzkość naprzemiennie musiała zatem mierzyć się bądź z bardzo mroźnym i suchym klimatem stadiałów, bądź łagodniejszymi i wilgotniejszymi warunkami interstadiałów. W związku z tą huśtawką klimatyczną trudno jest naszkicować jednoznaczny obraz środowiska przyrodniczego, w jakim żyli pierwsi reprezentanci Homo sapiens w Europie. Trzeba przy tym pamiętać również o zróżnicowaniu geograficznym. W środkowej Europie panowały nieco odmienne warunki niż w zachodniej Europie, czy też nad Morzem Śródziemnym. Najogólniej, możemy jednak obserwować zmiany zasięgów i obszarów występowania trzech różnych biomów: tundry, stepotundry i lasu.

Piżmowół (Ovis moschatus)
©Quartl, na licencji CC BY-SA 3.0

Klasyczna tundra 

Tundra i stepotundra mogą się wydawać na pierwszy rzut oka podobne. Obydwa typy środowisk były w swojej naturze praktycznie bezdrzewne. Różniły się jednak od siebie poziomem wilgotności, charakterem powstających gleb i wreszcie roślinnością. Klasyczna tundra, która współcześnie występuje w nadbrzeżnych rejonach arktycznych, charakteryzuje się obecnością mchów z grupy torfowców, porostów oraz zróżnicowanego (zależnie od regionu) zespołu mrozoodpornych, aczkolwiek stosunkowo wilgociolubnych roślin zielnych. Dla tundry charakterystyczna jest też obecność roślin o drewniejących pędach – miniaturowych, płożących się form lub też krzewów. Wymienione rośliny rosną na stosunkowo płytkich i słabych glebach, wobec czego inwestują swoją energię w rozwój części nadziemnych. Jest to o tyle istotne, że wobec tego starają się te części chronić przed roślinożercami wytwarzając różne toksyny. W związku z tym, we współczesnej tundrze żyje stosunkowo niewielu dużych roślinożerców, którzy w toku ewolucji przystosowali się do tego typu pokarmu. Są to przede wszystkim renifery (Rangifer tarandus) oraz piżmowoły (Ovibos moschatus).

Współczesny tundra północnoamerykańska
©Daniel Case, na licencji CC BY-SA 3.0

W czasie trwania MIS 3, klasyczna tundra rozwijała się w równoleżnikowo rozciągniętym pasie, obejmującym m.in. obszary obecnej Polski, Niemiec, czy północnej Francji. Jej obecność związana była ze stadiałami, czyli bardziej surowymi, mroźniejszymi etapami. W czasie interstadiałów, czyli w okresach cieplejszych, na wymienione obszary wkraczały drzewa – przede wszystkim sosna. Najprawdopodobniej nie tworzyły one jednak zwartych drzewostanów, które moglibyśmy nazywać lasami.

Stepotundra

Ziemie na południe od pasa klasycznej tundry cechowały się bardziej kontynentalnym, suchym klimatem, w którym rozwijała się stepotundra. Środowisko to nie ma obecnie swojego wielkoskalowego odpowiednika. Dane, które posiadamy, wskazują, że stepotundrę tworzył zróżnicowany (zależnie od regionu) zespół traw oraz dwuliściennych roślin zielnych, cechujących się relatywnie dużą mrozoodpornością połączoną ze znaczną tolerancją na suszę. Niektóre z tych roślin można by znaleźć również w klasycznej tundrze, ale o inne byłoby łatwiej na stepie.

Mamut włochaty (Mammuthus primigenius)
©Michał Loba

O ile wiemy, na stepotundrze nie rosły rośliny drewniejące, jak np. krzewy. Wspólną cechą wielu z tych roślin było to, że inwestowały one w system korzeniowy, który w postaci bulw i kłączy służył jako rezerwuar energii. W związku z tym nie było potrzeby intensywnej ochrony części nadziemnych, a więc rośliny te stanowiły doskonałe źródło pokarmu dla wielu roślinożerców. Stepotundrę uważa się za główny obszar występowania mamutów włochatych (Mammuthus primigenius), nosorożców włochatych (Coelodonta antiquitatis), bizonów stepowych (Bison priscus) i koni (Equus ferus). Oprócz nich, na stepotundrze obecne były również renifery. W ślad za nimi nie poszły jednak piżmowoły. Zwierzęta te są najwyraźniej wyjątkowo wyspecjalizowane do życia w klasycznej tundrze i w Europie gościły tylko w sprzyjających im okolicznościach. Renifery, z drugiej strony, były mniej wybredne. Są miłośnikami mrozu i otwartego, słabo zadrzewionego środowiska, a te dogodności oferowała im zarówno klasyczna tundra, jak i stepotundra. Stanowiły jedne z najliczniejszych zwierząt w obydwu tych biomach.

Nosorożec włochaty (Coelodonta antiquitatis)
©Michał Loba

W najbardziej surowych etapach stadiałów, stepotundra rozciągała się daleko na południe, a w równoleżnikowym pasie sięgała aż po obecny Półwysep Czukocki na wschodnim krańcu Azji. W najbardziej południowych rejonach, na Półwyspie Iberyjskim, Półwyspie Apenińskim, czy na obszarach obecnej Grecji, ustępowała ona pola drzewom. W trakcie stadiałów były to głównie sucho- i mrozoodporne drzewa szpilkowe, w tym różne gatunki sosny. W czasie interstadiałów dołączały jednak do nich również drzewa liściaste klimatu umiarkowanego. Zasięg rozrastających się wówczas lasów mógł obejmować również obszary południowej Francji. Wraz z drzewami pojawiały się leśne zwierzęta, takie jak jelenie. Mamuty i nosorożce włochate jawią się, jako mocno przywiązane do stepotundry, chociaż niewątpliwie radziły sobie również na obszarach luźno zadrzewionych. Bizony i konie były prawdopodobnie jeszcze bardziej elastyczne i mniej jednoznacznie powiązane ze stepotundrą. Oprócz bizonów stepowych, z interstadiałami wiążę się obecność turów (Bos primigenius) oraz ewolucyjnych protoplastów naszych współczesnych żubrów (Bison bonasus), które chętniej niż ich stepowi kuzyni bytowały w zadrzewionym środowisku.

Bizon stepowy (Bison priscus)
©Robert Pawlicki, na licencji CC BY-SA 4.0

Drapieżniki

Wszystkie do tej pory wymienione zwierzęta, to roślinożercy. Były one oczywiście celem drapieżników takich, jak lwy (Panthera spelaea), hieny (Crocuta crocuta spelaea) i wilki (Canis lupus). Wydaje się, że wymienieni mięsożercy byli stosunkowo plastyczni pod względem preferencji środowiskowych, bo ich szczątki znajdowane są w osadach o bardzo zróżnicowanym wieku geologicznym i kontekście środowiskowym. Mniej więcej ten sam zestaw drapieżników występował również w trakcie zupełnie ciepłego interglacjału eemskiego (130 – 115 tys. lat temu), który poprzedzał zlodowacenie Wisły. Podobną plastycznością cechowali się niektórzy roślinożercy, jak np. jeleń olbrzymi (Megaloceros giganteus). Także niedźwiedzie jaskiniowe (Ursus spelaeus) żyły zarówno w czasie interglacjału, jak i glacjału. Tym niemniej, nie były one miłośnikami stepotundry, a ich zasięg występowania ograniczony był do obszarów krasowych, gdzie zwierzęta mogły znaleźć wystarczająco dużo jaskiń, wykorzystywanych prawdopodobnie jako gawry.

Niedźwiedź jaskiniowy (Ursus spelaeus)
©Michał Loba

MIS 2, czyli stabilny trend zaostrzający klimat

Około 29 – 24 tys. lat temu MIS 3 przeszedł w MIS 2, który charakteryzował się bardziej stabilnym trendem w kierunku zaostrzania się warunków klimatycznych. Skutkowało to ekspansją stepotundry kosztem pozostałych Europejskich biomów. Wraz ze stepotundrą rozprzestrzeniał się charakterystyczny dla niej zespół zwierząt. Stepotundra gościła zapewne również na obszarze obecnej Polski. Tym niemniej, w trakcie maksimum zlodowacenia, które przypadło ok. 22 – 20 tys. lat temu, lądolód skandynawski wkroczył bezpośrednio na obszar naszego kraju, a na jego przedpolu istniała najpewniej arktyczna pustynia, niemal całkowicie pozbawiona życia.

Bizony na sklepieniu jaskini Altamira w Hiszpanii.
©Matthias Kabel, na licencji CC BY-SA 3.0

Człowiek współczesny a środowisko

Po swoim przybyciu, ludzie rozprzestrzenili się niemal po całej Europie (na swojej drodze napotykając obecnych już od dawna neandertalczyków), tym niemniej najliczniejsze ślady ich bytności pochodzą z rejonów cechujących się relatywnie łagodniejszym klimatem, jak Półwysep Iberyjski, czy południowa Francja. Z naszej współczesnej perspektywy trudno jest zgadywać, jak dokładnie postrzegali oni otaczającą ich przyrodę, ale najprawdopodobniej była to o wiele bardziej osobista i jednocześnie równorzędna relacja. W toku rozwoju cywilizacji, szczególnie w naszym zachodnim systemie wartości, nauczyliśmy się postrzegać inne zwierzęta przedmiotowo i/lub użytkowo.

Mamut i koziorożce w jaskini Rouffignac w Francji
Domena publiczna

O ile pierwsi Europejczycy z pewnością dostrzegali swą odmienność względem innych zwierząt, a niektóre gatunki służyły im jako źródło pokarmu, to jest bardzo prawdopodobne, że byli oni wolni od antropocentryzmu, którym dzisiaj się charakteryzujemy. Stanowili jeden z elementów ekosystemu europejskiego. W owym czasie, „dzikie” zwierzęta nie bały się jeszcze instynktownie człowieka, a w każdym razie raczej nie bardziej niż innych drapieżników w swoim środowisku. „My” za to mieliśmy pełne prawo bać się np. lwów, które przewyższały nas siłą i wielkością. Próby upolowania dużych roślinożerców, jak bizony czy mamuty, z pewnością wiązały się z poważnym ryzykiem odniesienia ran lub śmierci. Świat przyrody bywał czasami przerażający, ale też fascynujący i zapewne miał duże znaczenie w życiu duchowym ówczesnych ludzi.

Lwy w jaskini Chauveta w Francji (replika).
© HTO
Domena publiczna

Sztuka naskalna 

Odzwierciedleniem tych lęków i fascynacji są malowidła naścienne, jakie pozostawili po sobie pierwsi Europejczycy z gatunku Homo sapiens. Wykonywane były za pomocą różnych naturalnych barwników, jak ochra czy węgiel drzewny, które spajano używając  tłuszczu zwierzęcego. Malowidła były zwykle wykonywane głęboko w czeluściach jaskiń, w lokacjach trudno dostępnych i z dzisiejszej (a zapewne i ówczesnej) perspektywy dość mrocznych. Uważa się więc, że nie służyły one codziennej aktywności, ale raczej były to miejsca szczególne, być może o sakralnym charakterze. Głównym tematem malowideł są zwierzęta. Ogólnie, najliczniejsze są przedstawienia koni oraz bizonów, chociaż w niektórych jaskiniach dominują inne gatunki. Za nimi plasują się koziorożce oraz tury, a w dalszej kolejności mamuty, a także duże drapieżniki takie, jak lwy. Przynajmniej w zachodniej Europie, gdzie malowideł jest najwięcej, nie były to zwierzęta najczęściej przez ludzi konsumowane. Przesłanki archeologiczne wskazują, że głównym źródłem mięsa były zazwyczaj renifery. Te jednak bardzo rzadko pojawiają się jako malowidła na ścianach jaskiń. Sugeruje to, że uwieczniane były wizerunki stworzeń, które raczej budziły fascynację, a niekoniecznie te mające dla ludzi największą wartość użytkową. 

Tury, konie i nosorożce w jaskini Chauveta w Francji (replika)
© HTO
Domena publiczna

Być może jest to kolejny dowód na harmonijną relację człowieka z naturą, w której człowiek nie tylko wykorzystuje jej zasoby, ale także darzy ją prawdziwym szacunkiem. Szkoda, że w pogoni za rozwojem cywilizacyjnym najwyraźniej zapomnieliśmy o tym, jak ważna jest dla nas przyroda.

Zwierzaki w sztuce epoki lodowcowej

Z okazji ferii zimowych PAN Muzeum Ziemi w Warszawie przygotowało specjalną ofertę zajęć poświęconą uwarunkowaniom środowiskowym późnego plejstocenu w Europie. Przeznaczone dla dzieci zajęcia uwzględniają nie tylko charakterystykę zwierząt występujących w tzw. epoce lodowcowej, ale dają możliwość samodzielnej rekonstrukcji ich wyglądu z wykorzystaniem przygotowanych przez pracowników placówki materiałów plastycznych! Zapraszamy do śledzenia aktywności PAN Muzeum Ziemi w Warszawie, gdzie pojawiać się będą kolejne ciekawostki na temat tego szczególnego okresu w historii człowieka anatomicznie współczesnego. 

Dr Michał Loba

PAN Muzeum Ziemi w Warszawie.

Literatura źródłowa dostępna tutaj

Rozpowszechniaj

Jedna odpowiedź do “Późnoplejstoceńska tułaczka człowieka anatomicznie współczesnego”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *