Papirusy wydobywane z egipskich piasków dają nam niecodzienny wgląd w codzienne problemy i dramaty ludzi sprzed kilkunastu wieków. Bardzo dobrym przykładem jest papirus Dionizji, który opowiada nam historię Chairemona, zamożnego gimnazjarchy, który pozywa własną córkę i sądownie chce… rozwiązać jej małżeństwo!
Chairemon był zamożnym człowiekiem, pełnił nawet funkcję gimnazjarchy. Choć w II wieku n.e. Egiptem rządzili Rzymianie, tak jak na całym wschodzie, żywa i dominująca była kultura grecka.
Gimnazjony stanowiły swego rodzaju centra edukacyjne, w których młodzi ludzie, oprócz uprawiania sportów, mogli także np. posłuchać naukowych odczytów czy filozoficznych dysput.
Kierowanie gimnazjonem było nie tylko funkcją zaszczytną, ale też bardzo kosztowną. W czasie swojej kadencji kierujący gimnazjonem musiał np. zapewnić duże ilości oliwy do nacierania ciała przed ćwiczeniami, płacić nauczycielom i ponosić inne wydatki. A wszystko z własnej kieszeni.
Prawdopodobnie ze względu na poniesione koszty, Chairemon zaciągnął pożyczkę od niejakiego Asklepiadesa. Jako zabezpieczenie zastawił część majątku, który w posagu wniosła mu żona.
Prawo do niego miała jego córka, Dionizja, która początkowo wyraziła zgodę. Gdy jednak ojciec pragnął dalej się zapożyczać, postawiła weto.
Rozgniewany Chairemon pozwał ją przed sąd rzymskiego prefekta Egiptu, domagając się w ramach rewanżu rozwiązania jej małżeństwa z Horionem.
Czy Dionizja miała szansę wybronić się przed sądem? Jak poradziła sobie w gąszczu przepisów w świecie, w którym równolegle funkcjonowały prawa egipskie, greckie i rzymskie?
Historię tego sporu zawiera papirus wydany jako P. Oxy II 237, badany przez zespół naukowców z Wydziału Prawa i Administracji UW pod kierunkiem dr hab. Jakuba Urbanika.