Symboliczna rocznica odzyskania Niepodległości w dniu 11 listopada to okazja do zwrócenia uwagi na nieco mniej znaną stronę archeologii i archeologów, którzy angażują się w badania nad walkami o niepodległość. Liczne powstania i zrywy wolnościowe XVIII i XIX wieku pozostawiły bowiem za sobą nie tylko ślad historyczny, ale także pozostałości archeologiczne – które od kilku lat są badane w ramach archeologii pól bitewnych.
Dla większości czytelników z pewnością będzie zdziwieniem, że istnieje grupa archeologów specjalizujących się, lub realizujących badania związane z historią okresu utraty niepodległości, a zwłaszcza takich tematów jak powstanie listopadowe, czy powstanie styczniowe. W rzeczywistości jednak i tutaj nie brakuje klasycznych stanowisk archeologicznych, jak chociażby słynna Reduta Ordona z okresu wojny polsko-rosyjskiej 1831 roku. Jednocześnie nowa, interdyscyplinarna metodyka badawcza związana między innymi z szeroko-płaszczyznowymi badaniami powierzchniowymi z wykorzystaniem wykrywaczy metali pozwala na rozszerzenie naszej wiedzy nawet na tak mało poznanej archeologicznie tematyki jak bitwy i potyczki Powstania Styczniowego. Ponadto, nowe technologie z zakresu geofizyki, takie jak badania z wykorzystaniem metody magnetycznej i elektrooporowej pozwalają na rozpoznanie nawet tak słabo zaznaczonych geograficznie umocnień i stanowisk związanych z potyczkami z okresu powstań narodowych, jak na przykład szańce Konfederacji Barskiej.
Graniczne punkty oporu – szańce Konfederacji Barskiej
I chociaż wśród historyków wciąż panuje spór na temat tego, czy Konfederację Barską możemy traktować jako pełnoprawne powstanie, był to jednak z pewnością ruch wymierzony nie tyle przeciwko władzy królewskiej, ale stojących za nią siłom rosyjskim, którego celem było odrzucenie obcych wpływów politycznych. To wystąpienie polskiej szlachty z lat 1768 – 1772 w znacznej mierze opierało swoją działalność o obozy warowne na granicy węgierskiej, głównie na terenie Małopolski. Te fortyfikacje miały być stacjonarnymi punktami oporu – centrami formowania oddziałów, komorami celnymi czy w ostateczności – miejscami obronnymi. Ta wielofunkcyjność wynikała z niewielkich wartości defensywnych obozów. Były one rozległe, a okopy i szańce nie zostały dostosowane do wymogów ówczesnej, dość nowoczesnej sztuki wojennej. Na dodatek nieregularne i dość przypadkowe. To co było wadą w epoce, jest jednak zaletą dla współczesnych archeologów. Unikatowość założeń pozwala bowiem na ich skuteczną identyfikację. Różnią się one wyraźnie od umocnień austriackich czy pruskich z tego okresu. Co tu dużo mówić, układ szańców Konfederatów jest wprost nie do pomylenia. Aby jednak rzeczony układ poznać, należy sięgnąć po badania nieinwazyjne. I chociaż kilka stanowisk było znanych już wcześniej, gros odkryto w ostatnich latach, głównie dzięki informacjom uzyskanym poprzez lotnicze skanowanie laserowe, czyli popularny LiDAR. Same badania archeologiczne rozpoczęto zaś roku 2018, w ramach projektu „Wiara i wolność” – fortyfikacje konfederatów barskich w Beskidzie Niskim i Bieszczadach. Badania nieinwazyjne”, który został zrealizowany przez Fundację Hereditas, w ramach dofinansowania MKDiN.
Przewidzany program umożliwił przebadanie sześciu stanowisk, między innymi w rejonie Muszynki, Koniecznej czy szańce nad Izbami. Na szczególną uwagę zasługuje obóz w Muszynce, jedna z najlepiej zachowanych pozostałości walk z lat 1768 – 1772, który został przebadany metodą magnetyczną oraz elektrooporową. Realizacja projektu pozwoliła między innymi na dokładne ustalenie miejsc założeń obronnych, weryfikację źródeł historycznych, a także – teoretyczną rekonstrukcję niektórych obozów.
Echo listopada, czyli badania Reduty Ordon
W przeciwieństwie do nieinwazyjnych badań szańców, w przypadku słynnego Szańca 54, czyli literackiej Reduty Ordona z okresu walk o niepodległość, mamy do czynienia z badaniami archeologicznymi w znacznej mierze o charakterze ratunkowym. Niestety, Reduta nie stanowi chlubnego przykładu społecznej troski o wspólne dziedzictwo. Gdy w 2006 roku wstępnie ustalano, że miejsce polskiej obrony, wyposażonej w sześć armat, znajduje się u zbiegu ulic Na Bateryjce i Alei Jerozolimskich (a nie jak poprzednio uważano – na Woli) rozpoczęła się rabunkowa działalność poszukiwaczy zabytków, dewastujących teren w poszukiwaniu pamiątek. Gdy w 2010 roku rozpoczęto badania, okazało się, że obecna uprzednio fosa została niemal całkowicie rozkopana i zniszczona, podobnie jak wilcze doły. Mimo to, przeprowadzone do 2013 roku badania, zrealizowane przez Państwowe Muzeum Archeologiczne, pozwoliły na odkrycie i zadokumentowanie licznych szczątków żołnierzy Wojska Polskiego oraz armii Cesarstwa Rosyjskiego, a także elementy wyposażenia, amunicję do muszkietów, czy pociski artyleryjskie.
W sumie odnaleziono ponad 2,6 tysięcy zabytków. Wyniki badań zostały następnie opublikowane w postaci dwóch tomów Warszawskich Materiałów Archeologicznych. Oprócz pozyskania i opracowania materiału archeologicznego udało się także ustalić, że Szaniec 54 nie został dokończony – brakowało między innymi zwieńczenia wałów czy pali, które powinny znajdować się w wilczych dołach.
Karabiny stycznia, czyli pola bitewne powstania styczniowego
W przypadku powstania styczniowego impulsem do nieco odmiennych badań była 150. rocznica wybuchu tego zrywu walk o niepodległość Polski. Temat ten uprzednio był bowiem dyskutowany głównie w gronie historyków, badających go przez pryzmat źródeł historycznych, muzealiów oraz zdjęć. W 2013 roku rozpoczęto badania szlaku bojowego partii Kazimierza Mielęckiego, zrealizowane przez Muzeum Okręgowe w Koninie, we współpracy z Wielkopolskim Forum Eksploracji Historycznej. Działający na terenie Wschodniej Wielkopolski Kazimierz Mielęcki stoczył szereg potyczek z wojskiem carskim w okresie lutego i marca 1863. Jego niewielka, licząca kilkuset powstańców partia z uwagi na partyzancki charakter powstania nie cieszyła się większą uwagą badaczy, przede wszystkim ze względu na fragmentaryczne dane o ich działalności w materiale źródłowym. Okazało się jednak, że szeroko-płaszczyznowe badania z wykorzystaniem wykrywaczy metali pozwoliły na pozyskanie materiału ołowianego, czyli pocisków do broni palnej. Postępujący ówcześnie rozwój technologiczny w Europie, związku z przestawieniem się armii z broni skałkowej na kapiszonową oraz z gładkolufowej na gwintowaną, sprawił, że w przeciwieństwie do współczesnej amunicji, każdy karabin posiadał dedykowaną sobie amunicję, a liczba odmian przekraczała zaś kilkaset – od klasycznych kul w średnicy od 10 do 20 mm, po pociski ekspansywne, kompresywne, systemów Thouvenina, Delvigne, Tamisiera, i wielu innych. Taka różnorodność jest niezwykle cenna w badaniach z zakresu archeologii pól bitewnych. Pozawala bowie na dokładne ustalenie tego, z jakiej broni korzystali powstańcy na danym terenie.
Do tej pory udało się przebadać kilkanaście mniejszych pól bitewnych oraz powstańczych obozowisk, łącznie z polem bitwy pod Ignacewem, gdzie 8 maja 1863 roku przyszły generał Edmund Taczanowski stoczył jedną z większych batalii powstania o niepodległość z roku 1863. Ponadto w ramach badań ratunkowych zrealizowano prace w rejonie Żyrzyna, gdzie podczas budowy autostrady odnaleziono szereg pozostałości po tej bodajże najsłynniejszej potyczce (i zasadzce) 1863 roku.
O archeologicznych badaniach polskich powstań narodowych i walk o niepodległość to wciąż pewne novum w rodzimej archeologii. Trudno powiedzieć, że prowadzone są one w sposób zorganizowany i przy ujednoliconej metodyce badawczej. W rzeczywistości ta część nauki o przeszłości , którą możemy zaklasyfikować jako element archeologii wojny lub pól bitewnych, dopiero się rozwija. W znacznej mierze jest to spowodowane pojawieniem się nowych form prospekcyjnych, ale także rozszerzeniem archeologicznej perspektywy, służącej na polskim gruncie również za środek pozyskiwania materii zabytkowej, którą można następnie konfrontować ze źródłami pisanymi lub je nią uzupełniać.
Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła
O Autorze:
Doktor Michał Górny to historyk wojskowości, bronioznawca, archeolog pól bitewnych. Specjalizuje się w historii broni czarno-prochowej, oraz wojskowości powstania styczniowego. Autor takich książek jak „Ogniste lekarstwo. Historia czarnego prochu w Azji do XVII wieku”, „Broń strzelecka powstania styczniowego w świetle interdyscyplinarnej analizy historycznej i archeologicznej”.
Okładka: Obraz Józefa Brandta „Konfederaci barscy (Obrona zaścianka)”, Domena publiczna, ed. K.K.