Myśleliście, że w jaskiniach mieszkali jaskiniowcy? A co powiecie na XIX-wiecznego garncarza? Dziś osobom idącym Doliną Sąspowską w sercu Ojcowskiego Parku Narodowego trudno uwierzyć, że jeszcze 100–200 lat temu znajdowało się tu kilkanaście gospodarstw rozsianych po obu stronach – wijącego się jej dnem – potoku Sąspówka.
Jedna z zagród położona była u wylotu wąwozu Jamki, bezpośrednio pod pionowymi, wysokimi na ponad 20 metrów wapiennymi skałami. Gospodarstwo widać na mapie Galicji Zachodniej , opracowanej w latach 1801–1804 przez austrackiego pułkownika Antoniego Meyera von Heldensfelda po aneksji tych terenów przez Austro-Węgry. Trzy, może cztery niewielkie zabudowania po prawej stronie strumienia.
Skała w tym miejscu jest nieco wklęsła i tworzy dość przestronne schronisko. Z jednej strony pęknięcie w skałach ma postać pionowego komina. Nie bez znaczenia dla naszej historii.
A tu, w tej skale, postawię mój warsztat!
Czy wszyscy kolejni mieszkańcy zagrody byli garncarzami? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że w XIX wieku (najpewniej w drugiej połowie tego stulecia) mieszka w niej garncarz, który w schronisku skalnym, położonym za domem, lokuje swój warsztat. Stawia w nim piec do wypału ceramiki. Nie byle gdzie. Bezpośrednio pod naturalnym pęknięciem skał. Dym będzie tędy uchodził w górę niczym kominem. Skały osłaniają piec z trzech stron: chronią przed wiatrem. Miejsce jest więc zaciszne, a to kluczowe dla wypału ceramiki. Gwałtowne zmiany temperatury ognia mogą uszkodzić wypalane naczynia.
Garncarz w schronisku może spokojnie wykonywać i suszyć swoje naczynia oraz prowadzić długi – bo trwający 10 do 15 godzin – proces wypału. Naczynia wykonuje na kole szybkoobrotowym i jeszcze przed włożeniem do pieca pokrywa je szkliwem, aby ograniczyć przesiąkliwość i nadać im przyjemny dla oka wygląd. W zależności od składu chemicznego szkliwo w trakcie wypału przybiera zielonkawą, żółtawą bądź brązową barwę. Część naczyń pęka w trakcie wypału, część się odkształca. Te garncarz wyrzuca na klepisko w okolicach pieca.
Skąd o tym wszystkim wiemy? Wyłącznie z wykopalisk archeologicznych.
Nietypowe odkrycia Profesora Chmielewskiego
W 1962 roku do schroniska skalnego przychodzi Profesor Waldemar Chmielewski. Pod jedną ze ścian otwiera niewielki wykop. Chce sprawdzić, czy w tak nisko położonych stanowiskach jaskiniowych znajdzie starsze osady plejstoceńskie (z epoki zlodowaceń). Nie znajduje.
Natrafia natomiast na system połączonych jam. Jedna – bezpośrednio stykająca się ze ścianą schroniska – wypełniona jest popiołem. W drugiej poza węglami i popiołem znajduje dużą ilość polepy, czyli wylepionych niekształtnych fragmentów gliny, oraz sporo fragmentów ceramiki. Zbiera je sumiennie, pakuje w pudła i przewozi do magazynów archeologicznych na Uniwersytecie Warszawskim. Wyników swoich badań nigdy nie publikuje.
W magazynach UW 60 lat później
Sięgamy po te pudła w ramach projektu opracowania wyników badań Profesora. Odkryte wówczas naczynia są ewidentnie XIX-wieczne, na co wskazuje charakterystyczne ukształtowanie ich partii wylewowych, skład masy garncarskiej oraz żółte i zwłaszcza brązowe szkliwo. To glazury bardzo charakterystyczne dla małopolskiego rzemiosła garncarskiego w dobie późnonowożytnej.
Niemal na każdym badanym przez nas stanowisku natrafiamy na pojedyncze fragmenty podobnej ceramiki nowożytnej. Jaskinie interesowały ludzi od zawsze. W okresie nowożytnym nie jest inaczej, ale ludzie odwiedzają je raczej sporadycznie. Czasem rozpalą ogień, rzadziej założą krótkotrwałe obozowisko. W tym przypadku sytuacja jest inna. Zaintrygowani tym, zabieramy się za opracowanie wyników wykopalisk Waldemara Chmielewskiego.
Współczesne badania
Studiujemy dokumentację badań z rysunkami ścian i planów wykopu. Michał analizuje ceramikę. Dwie połączone jamy to resztki pieca garncarskiego. Świadczą o tym ich kształt i pozostałości polepy. Gdy piec przestał być używany, ściany z czasem zapadły się do środka i wypełniły jamę fragmentami potrzaskanej wypalonej gliny, fachowo określanej mianem polepy konstrukcyjnej.
Wykop nie objął całego pieca, a jedynie jego fragment. Na podstawie zarysów jam szkicujemy plan pieca i staramy się zrekonstruować tę część, która nie została wyeksplorowana. Mamy jedynie niepełny zarys pieca u podstawy. W książkach etnograficznych szukamy form pieców garncarskich o analogicznym kształcie, w tym przypominającego nasz. W końcu trafiamy na taką konstrukcję, która pasuje do naszkicowanego układu jam.
Piec jaki jest, każdy widzi
Piec miał formę pionowego cylindra o ponad metrowej średnicy. Ściany analogicznych pieców garncarskich, wykonanych z gliny, osiągały maksymalnie dwa i pół metra do trzech metrów wysokości i lekko pochylały się do środka. Przez dwa otwory umieszczone na wysokości ziemi ładowano do środka drewno podczas wypału. Najpewniej istniał także trzeci otwór umieszczony około metr nad powierzchnią, przez który wkładano i wyjmowano wypalane naczynia.
Sztuka garncarska wąwozu Jamki
Garncarz wytaczał na kole proste formy naczyń, w tym głównie garnki, których używano raczej lokalnie. Naczynia nie są zbyt starannie wykonane ani szczególnie bogato zdobione. Kilka naczyń zrobiono z białej glinki, co jest znaleziskiem o tyle ciekawym, że w okolicy nie udało się dotąd odkryć miejsca wydobycia do celów garncarskich takiego typu glin.
Możemy zakładać, że piec nie stał na świeżym powietrzu, a garncarz obudował schronisko skalne i stworzył rodzaj szopy przyklejonej do skał. Na to jednak brak bezpośrednich dowodów, ale znamy pojedyncze ślady podobnych sposobów zabudowywania jaskiń z tego okresu. Na przykład w XVIII wieku w Jaskini Krowiej, przy Bramie Krakowskiej, gospodarz zabudował wejście i stworzył w środku przestrzeń mieszkalną. Do dziś pojedyncze mniejsze schroniska skalne używane są jako szopy i składziki. W samej wsi Sąspów, położnej u źródeł Sąspówki (trzy kilometry w górę strumienia), do dziś jedno z neolitycznych stanowisk archeologicznych mieści się w schronisku skalnym, służącym obecnie za składzik.
Czas jest ważny
Dokładne określenie, kiedy na stanowisku funkcjonował warsztat garncarski, wcale nie było proste. Podobna ceramika funkcjonowała od końca XVIII po początek XX wieku. Z mapy von Heldensfelda wiemy, że bliżej nieokreślone zabudowania znajdowały się w okolicy stanowiska już na początku XIX wieku. Natomiast na mapie z 1907 roku nie ma zabudowań, a jeden z pierwszych archeologów tego obszaru – Stanisław Czarnowski – odwiedził schronisko i nie znalazł już na nim śladów pieca garncarskiego ani leżących obok zabudowań. Zanotował jedynie w 1910 roku, że obok stanowiska rośnie kilka starych drzew owocowych, a lokalni mieszkańcy pamiętają, że dawniej mieszkał w tym miejscu garncarz. Po zestawieniu tych źródeł z wynikami analizy ceramiki możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że warsztat garncarski funkcjonował na stanowisku w XIX wieku, najpewniej w jego drugiej połowie.
Dziś po zagrodzie garncarza i warsztacie garncarskim w schronisku nie ma śladu. Wnikliwy obserwator dojrzy jedynie na jednej ze ścian schroniska, przy samej ziemi, silnie spękaną i wykruszoną skałę. To tu buchał żar z pieca garncarskiego – przegrzewał skałę i prowadził do jej pękania. Została też nazwa. Schronisko Garncarskie w obrębie Skał Garncarskich.
Autorzy: Małgorzata Kot i Michał Wojenka
Dr Michał Wojenka – archeolog średniowiecza oraz okresu nowożytnego. Pasjonuje go wczesno- i późnośredniowieczne budownictwo obronne na terenie dzisiejszej Małopolski. Istotne miejsce w jego naukowych zainteresowaniach zajmuje również problematyka eksploatacji stanowisk jaskiniowych w wiekach średnich. Jest adiunktem w Zakładzie Archeologii Epoki Średniowiecza i Czasów Nowożytnych Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Tekst powstał w ramach dofinansowania, projektu „From caves to public: A series of popular science articles published on the archeowieści.pl blog, showing a multidisciplinary approach in archaeology, based on the results of our researches in the Ojców Jura” z programu Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza. Badania jaskiń Doliny Sąspowskiej były finansowane przez Narodowe Centrum Nauki w ramach projektu SONATA BIS 2016/22/E/HS3/00486.
Literatura:
Czarnowski S.J. (1907) Dolina Prądnika, Pieskowa Skała, Ojców, Kraków. Ojców: Franciszek Sekuła.
Czarnowski S.J. (1911) Jaskinie okolic Krakowa i Ojcowa i ich zabytki przeddziejowe. Warszawa; Kraków: Wydawnictwo S.J. Czarnowskiego i Sp.
Reinfuss R. (1960) Piece do wypału naczyń w polskim garncarstwie ludowym. „Etnografia Polska” 3, 329-350.
Wojenka M., Kot M. (2019) Ergonomic as a Tool for Fire Structures Reconstruction. Case Study of a Kiln Located in the Garncarskie Rock Shelter in Polish Jura Chain. [W:] Gheorghiu D. (red.) Architectures of Fire. Processes, Space and Agency in Pyrotechnologies, Oxford: Archaeopress, 81–95.
Strona projektu: https://www.dolinasaspowska.uw.edu.pl
Redakcja: A.C.
Korekta językowa : A.J.