Kupiec sztokholmski. Nowa tajemnica z dna jeziora Hammersø na Bornholmie

Wydział Archeologii (wcześniej Instytut Archeologii) Uniwersytetu Warszawskiego od kilku lat prowadzi rozpoznanie podwodne największego i najgłębszego jeziora Danii, a przy tym jedynego zbiornika polodowcowego na Bornholmie. Badania w latach 2019–2021 przyniosły ciekawe odkrycia militariów: późnośredniowiecznego grotu ze skrzydełkami i wąsami, topora oraz grotów bełtów kuszy, w niektórych przypadkach z zachowanymi fragmentami drewnianych promieni. Położenie bełtów pozwala wiązać je z epizodem militarnym, natomiast izolowane znalezisko grotu sugeruje raczej zabieg o charakterze ofiarnym.

Zamek Hammershus we mgle© B. Kontny, na licencji CC BY-NC-SA 4.0
Zamek Hammershus we mgle
© B. Kontny, na licencji CC BY-NC-SA 4.0

Kontynuacja prac w 2022 roku miała na celu weryfikację obszarów rozpoznanych jedynie wstępnie, a w domyśle – jako że nie spodziewano się szczególnych rewelacji – zakończenie badań. Ku zaskoczeniu i radości członków ekspedycji tak się nie stało. Zgodnie z oczekiwaniami rozpoznanie południowego krańca jeziora przyniosło ogrom współczesnych śmieci, związanych z eksploatacją pobliskiego kamieniołomu, przylegającego od południowego zachodu do Hammersø i użytkowanego przez blisko wiek do 1970 roku.

Narzędzia związane z eksploatacją kamieniołomu
© T. Budziszewski, na licencji CC BY-NC-SA 4.0

Pozostałością po nim jest zalane wyrobisko: jezioro Opalsø. W południowej części jeziora natrafiono zatem na szereg prętów (klinów do rozbijania skał granitowych), długie odcinki lin stalowych, dłuta żelazne i tak dalej. Mimo benedyktyńskiej pracy nie znaleziono tu jednak zabytków średniowiecznych. Zaskoczeniem okazał się natomiast wschodni brzeg zbiornika, gdzie odkryto kolejny grot bełtu oraz… średniowieczny tłok pieczętny!

Tłok pieczętny zaraz po wydobyciu
© B. Kontny, na licencji CC BY-NC-SA 4.0

Wykonany ze stopu miedzi i zaopatrzony w inskrypcję + S LVDOLPHI · STOKOL, oczywiście w zwierciadlanym odbiciu. Detale konstrukcyjne oraz fakt wykonania napisu gotycką majuskułą umożliwiają datowanie przedmiotu na okres przed końcem XIV wieku. Krzyżyk, oznaczający górę, pozwala na właściwe zorientowanie tłoka przed odciśnięciem pieczęci. Litera „S” oznacza łacińskie „sigillum”, czyli „pieczęć”. Dalej pojawiają się dane osobowe właściciela. Chodzi zatem o Ludolpha ze Sztokholmu. Kupca, o czym świadczy merk (gmerk) handlowy, to jest znak identyfikacyjny – odpowiednik dzisiejszego logo. Znak ma kształt czterolistnej koniczyny z wpisaną w nią, przekreśloną literą „Z” (po odciśnięciu widać jej symetryczne obicie).

Średniowieczny łok pieczętny znaleziony w jeziorze Hammersø © T. Budziszewski, na licencji CC BY-NC-SA 4.0

Merki były używane na obszarze północnej i środkowej Europy już w okresie późnego średniowiecza, a księgi handlowe wskazują, że każdy kupiec dysponował własnym „logo”. Nasz kupiec przybył zapewne w interesach do nieodległego zamku Hammershus, największej tego typu budowli w Skandynawii. Czym jednak wytłumaczyć znalezienie tłoka w wodzie, w odległości około 20 m od brzegu, na głębokości około 5 m? Trudno uznać go za zgubę… Chyba że Ludolph przeprawiał się przez jezioro w łodzi. Wydaje się to jednak zgoła niepotrzebne – transport lądowy i tak był konieczny – od naturalnego portu w dzisiejszym Sandvig do zamku musiała prowadzić droga (z innych stron zamek był niemal niedostępny, flankowany pionowymi skałami). Gość ze Sztokholmu mógłby zgubić tłok w zasadzie tylko, gdyby pływał po jeziorze w celach rekreacyjnych. Istnieje jednak inna ewentualność. Otóż po śmierci właściciela tłoki pieczętne niszczono, by wykluczyć ich nieuprawnione użycie. W tym celu przeważnie przetapiano je lub odłamywano uchwyt. Czy nie łatwiej jednak pozbyć się przedmiotu wrzucając go do wody? Nikt ze współczesnych nie mógłby wszak przypuszczać, że znajdzie się śmiałek lub szczęściarz, który przedmiot odnajdzie? Kalkulacje takie były jak najwłaściwsze – przez około 650 lat tak się nie stało. Przewidywanie przyszłości (w tym przypadku: wynalazku Jacques’a-Yves’a Cousteau oraz Émile’a Gagnana z 1943 roku, to jest automatu oddechowego, umożliwiającego oddychanie pod wodą) leżało najwyraźniej poza zasięgiem przewidywań ówczesnych astrologów…

„Archeologia podwodna” nad jeziorem Hammersø
© B. Kontny, na licencji CC BY-NC-SA 4.0

W tej sytuacji nie można wykluczyć, że Ludolph zmarł podczas pobytu na Bornholmie, a jego atrybutu pozbyto się, wrzucając w głębiny (w oczach ludzi średniowiecza tak zapewne postrzegano wody Hammersø). To jednak nie rozwiązuje tajemnicy do końca. Kim był sztokholmski gość? Jakimi towarami handlował? Jaką spuściznę po sobie pozostawił? W tej chwili brakuje odpowiedzi na te pytania, ale kwerenda w źródłach sztokholmskich prawdopodobnie pomoże rozjaśnić te kwestie. Pozostajemy zatem w pół drogi do rozwiązania zagadki Ludolpha. Jedno jest pewne już w tej chwili: warto ponownie pogrążyć się w głębinach jeziora, kryje ono bowiem jeszcze niejedną tajemnicę!

 

Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła

 

Podziękowania: serdecznie dziękuję całej ekspedycji: Agnieszce, Amigowi, Arturowi, Dawidowi, Iwo, Kubie, Medardowi i Piotrowi. Bez Was to by nie miało szans powodzenia! 

Autor:

Bartosz Kontnydziekan Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Badacz okresu przedrzymskiego, rzymskiego i wędrówek ludów w barbarzyńskiej Europie. Znawca broni starożytnej oraz dawnego szkutnictwa. Archeolog podwodny z wieloletnim stażem.

https://uw.academia.edu/BartoszKontny 

https://www.researchgate.net/profile/Bartosz_Kontny 

Redakcja: A.B.

Korekta językowa: A.J.

Rozpowszechniaj

Jedna odpowiedź do “Kupiec sztokholmski. Nowa tajemnica z dna jeziora Hammersø na Bornholmie”

Skomentuj 7rybek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *