Gotlandia. W krainie kopców, kościołów i kamieni

Między 5 a 11 czerwca 2024 roku odbyła się 15 edycja objazdów rowerowych po stanowiskach archeologicznych, organizowanych przez prof. ucz. dr. hab. Adama Cieślińskiego i dr. Sławomira Wadyla. Wyjazd towarzyszył zajęciom „Gotlandia, Olandia, Bornholm. Wyspy bałtyckie w czasach Germanów późnej epoki żelaza i Wikingów”, realizowanym na Wydziale Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. W tym roku grupa studentów oraz pracowników naukowych miała okazję odwiedzić pierwszą z tych wysp – Gotlandię, choć nie była ona jedynym celem wyprawy.

Gotlandia to największa wyspa Bałtyku, położona niemalże pośrodku Wschodniej Soli, jak zwykli nazywać ten akwen Skandynawowie epoki wikingów. Długa na około 125 km, a w najszerszym miejscu licząca około 52 km Gotlandia idealnie nadaje się na kilkudniowe rowerowe wycieczki. W ciągu trzech dni udało nam się przejechać około 280 km, objeżdżając południową Gotlandię wzdłuż wybrzeża. Trasa była niezwykle widowiskowa, nie tylko ze względu na zapierające dech w piersiach krajobrazy, ale również z powodu wielu imponujących stanowisk archeologicznych, które odwiedziliśmy po drodze. Pogoda nam sprzyjała – było przeważnie słonecznie i tylko momentami wietrznie i deszczowo. Gotlandia jest krainą stosunkowo płaską, przez co jechało się przyjemnie, bez potrzeby podjeżdżania pod  wysokie wzgórza.

Dziś Gotlandia należy do Szwecji, jednak przez większość swej historii Gotlandczycy byli ludem niezależnym, o bardzo silnej tożsamości, wyrażanej między innymi przez kulturę materialną, język, tradycję i prawo. Według Sagi o Gutach, spisanej w trzynastym wieku, choć opartej na starszej tradycji ustnej, Guci – jak nazywali siebie Gotlandczycy – wywodzili się od legendarnego odkrywcy wyspy – Thielvara.

W okresie wpływów rzymskich (ok. 1-375 r. n.e.) i wędrówek ludów (ok. 375-550 r. n.e.), Gotlandczycy bogacili się jako kupcy, piraci, a nawet jako najemnicy w armii rzymskiej. Dogodne położenie wyspy sprawiło, że krzyżowały się na niej ważne szlaki handlowe, szczególnie te łączące Skandynawię z Rusią, Bizancjum i Kalifatem Arabskim. O bogactwie wyspy w epoce wikingów (ok. 750-1050 r. n.e.) świadczą setki skarbów srebra odkrywanych wciąż na Gotlandii.

Dzień 1: Runy, mury, ruiny

Wyprawa rozpoczęła się w Gdańsku, gdzie wsiedliśmy na prom do Nynäshamn. W oczekiwaniu na prom do Visby na Gotlandii pojechaliśmy na krótką wycieczkę rowerową w okolicach portu. Również wtedy nie zabrakło atrakcji archeologicznych. Pierwszą z nich był kamień runiczny z Säby , informujący o budowie mostu i postawiony ku pamięci Tokiego, „dobrego brata”. Po chwili jazdy natrafiliśmy na kamień runiczny w miejscowości Klastorp, ufundowany przez Ingę i Disälv – siostry, pragnące upamiętnić swojego ojca Slodiego. 

Kamień runiczny z Säby
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Do Visby dopłynęliśmy o godzinie 20:00, mieliśmy więc jeszcze czas, żeby pozwiedzać miasto. W 1995 roku zostało ono wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako doskonale zachowane miasto średniowieczne. Między XII a XIV wiekiem Visby, należące do Związku Hanzeatyckiego, było jednym z najważniejszych ośrodków kupieckich na Morzu Bałtyckim, z racji swej doskonałej lokalizacji na zachodnim wybrzeżu Gotlandii. Z tego okresu pochodzą mury miejskie o długości 3,4 km , układ miasta, ruiny 17 kościołów, katedra oraz ponad 200 magazynów i kamienic kupieckich.

Baszta murów miejskich Visby
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Te wszystkie oznaki bogactwa Visby mają jednak swoją mroczniejszą stronę. W 1288 roku na Gotlandii wybuchła wojna domowa między mieszkańcami Visby a Gotlandczykami mieszkającymi na wsi, zakończona mediacją króla Szwecji. Powodem konfliktu były prawdopodobnie ograniczenia w handlu, jakie należący do Związku Hanzeatyckiego mieszczanie nałożyli na populację Gotlandii, chcąc w ten sposób umocnić własną pozycję na wyspie.

Koniec świetności Gotlandii nadszedł w połowie XIV wieku. Najpierw wyspą wstrząsnęła epidemia czarnej śmierci, a w następnie podbił ją król Danii Waldemar IV Atterdag. 27 lipca 1361 roku wojsko duńskiego władcy zmasakrowało w bitwie pod murami Visby armię gotlandzkich chłopów. Zwłoki poległych zostały pogrzebane w kilku mogiłach masowych na terenie klasztoru cysterek, położonego niedaleko za miastem. Podczas wykopalisk archeologicznych odkryto, oprócz kości, bardzo liczne części uzbrojenia, w tym kompletne zbroje z żelaznych płyt oraz kolczugi, co jest ewenementem na skalę europejską.

Po zwiedzaniu udaliśmy się do więzienia. To znaczy do naszego noclegu na zapleczu dziewiętnastowiecznego zakładu karnego, współcześnie funkcjonującego jako hostel. Jak się okazało, jeden z więźniów miał na imię… Karol Nowak! Ten uciekinier z obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, uciekł również (kilka razy!) z więzienia w Visby.

Dzień 2: Kamienie: obrazowe, kościelne i łodziowe

O poranku wybraliśmy się do magazynu Muzeum Gotlandii, gdzie spotkaliśmy się z lokalnym archeologiem, Perem Widerströmem. Kamienie obrazowe, kamienie runiczne, drewniane elementy kościołów z XI wieku, złote brakteaty, monety rzymskie, ozdoby, broń i wiele innych skarbów z różnych epok było do naszego wglądu. Byliśmy zaskoczeni otwartością Pera oraz jego cierpliwością, zwłaszcza kiedy szperaliśmy swobodnie w szufladach z zabytkami. O swojej pracy opowiedziała nam również doktorantka z Kanady, badająca szczątki ludzkie z wikińskiego cmentarzyska Kopparsvik. Słynie ono z dużego nagromadzenia czaszek mężczyzn z modyfikacjami zębów w postaci piłowanych horyzontalnie rowków.

Zwiedzanie magazynów muzealnych w Visby
© A.Cieśliński, na licencji CC BY-ND 4.0

 

Po magazynie przyszedł czas na właściwe muzeum. Tam również czekał na nas Per, by opowiedzieć nam o najbardziej wyjątkowych zabytkach z gotlandzkiej epoki żelaza – kamieniach obrazowych. Występują one niemalże wyłącznie na Gotlandii i słyną z niezwykle bogatej ikonografii. Stawiane były od V do XII wieku. Najstarsze kamienie były umieszczane na cmentarzyskach i zawierały reliefowe przedstawienia ciał niebieskich, łodzi, węży (smoków?) i wojowników. Z VIII-XI wieku pochodzą słynne przedstawienia łączone z nordyckimi bogami, takimi jak Odyn, Thor czy Loki. Najczęstszym motywem jest scena interpretowana jako wjazd zmarłego wojownika na koniu do Walhalli, witanego przez walkirię z rogiem do picia. Oprócz tego niemal nieodłącznym elementem kamieni obrazowych z tego okresu jest wyobrażenie statku z rozwiniętym żaglem i pełną załogą. Kamienie z tej fazy ustawiane były przeważnie przy drogach lub mostach. Najmłodsze kamienie, z XI-XII wieku, zawierają przede wszystkim motywy chrześcijańskie oraz inskrypcje runiczne. Większość z około 570 znanych kamieni obrazowych nie znajduje się obecnie na swoim oryginalnym miejscu. Część przechowywana jest w muzeach, a mniej więcej połowa wykorzystana została wtórnie do budowy średniowiecznych kościołów.

Kamień obrazowy w Muzeum Gotlandii
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Oprócz kamieni obrazowych i runicznych obejrzeliśmy też wystawę poświęconą skarbom złota i srebra, w tym największemu z nich, odkrytemu w 1999 roku na farmie Spillings w północnej Gotlandii. Skarb składał się w rzeczywistości z trzech depozytów – dwa zawierały przedmioty srebrne, a jeden brązowe. Łącznie skarby srebra ze Spillings ważyły 67 kg i składały się z ok. 14,000 monet, głównie arabskich dirhemów, a także naramienników, sztabek i drutów. 

Około południa opuściliśmy Visby i udaliśmy się na południe wzdłuż zachodniego wybrzeża. Pierwszym przystankiem był kościół w Västerhejde. Na Gotlandii zachowały się aż 92 romańskie i gotyckie kościoły, będące świadectwem bogactwa wyspy. W większości są to małe, jednonawowe konstrukcje z wieżą, zdobione kunsztownymi portalami. W ciągu trzech dni objazdu mieliśmy okazję zwiedzić kilka z nich. Do najstarszych elementów wyposażenia świątyń należą misternie rzeźbione chrzcielnice z XII wieku. Na obszarze cmentarza przykościelnego nierzadko stawiane były chrześcijańskie kamienie runiczne. Starsze, pogańskie pomniki były natomiast często wmurowane w mur cmentarny, lub wykorzystywane jako elementy ściany czy posadzki kościoła. Być może chciano w ten sposób pokazać zwycięstwo chrześcijaństwa nad dawną wiarą lub symbolicznie ochrzcić pogańskich przodków i włączyć ich do wspólnoty chrześcijan. Zauważyliśmy, że wiele współczesnych nagrobków, raczej nieprzypadkowo, przypomina kształtem dawne kamienie obrazowe, co może świadczyć o świadomych nawiązaniach do form z otchłani dziejów.

Kościół w Västerhejde
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

W Gnisvärd czekała na nas olbrzymia łódź kamienna o długości 45 i szerokości 7 m. Tego typu obstawy z potężnych głazów ułożonych w obrys łodzi pochodzą z młodszej epoki brązu (ok. 1100-500 r. p.n.e.) i leżały w pobliżu dawnego wybrzeża morskiego. Współcześnie na Gotlandii znanych jest około 350 kamiennych łodzi, spośród których ta w Gnisvärd jest największa. Konstrukcje te służyły za grobowce. Wewnątrz znajdował się zazwyczaj pojedynczy pochówek ciałopalny – przepalone kości składane były do ceramicznej popielnicy wraz z drobnymi akcesoriami w postaci brzytwy, noża i pincety. Popielnica, czasem w formie domku, umieszczana była w małej skrzynce z kamiennych płyt. Naprzeciwko łodzi w Gnisvärd znajdował się też jedyny zachowany dolmen neolityczny na Gotlandii.

Łódź kamienna w Gnisvärd.
© B. Kakiet, na licencji CC BY-ND 4.0

Kolejnym celem podróży było jezioro Paviken, które w epoce wikingów było rozległą zatoką, połączoną z Bałtykiem wąską cieśniną. Obecnie obszar ten chroniony jest jako rezerwat przyrody, jednak od VIII do XI wieku wschodnie wybrzeże Paviken użytkowane  było jako rozległe emporium handlowe, przy którym znajdowały się także liczne cmentarzyska. Doskonałe położenie w osłoniętej zatoce sprzyjało powstaniu osady rzemieślniczo-handlowej o dalekosiężnych kontaktach. Paviken rozwijało się do początku XI wieku, kiedy obniżający się poziom wody w porcie utrudniał dostęp dla łodzi. Funkcję portu i miejsca handlu przejęło pobliskie Västergarn. Paviken zostało częściowo rozpoznane archeologicznie. Pierwsze wykopaliska w latach sześćdziesiątych XX wieku poprzedzone były badaniami poziomu fosforu w glebie, które wskazały obszar dawnego osadnictwa. 

We wspomnianym już Västergarn zatrzymaliśmy się przy niewielkim kościele średniowiecznym, a następnie udaliśmy się do  położonego w lesie cmentarzyska z epoki brązu i żelaza. Według legendy widoczne wśród zarośli kamienne obstawy grobowe to zwierzęta oraz ludzie, którzy zostali zamienieni w kamień, jako że zwlekali z udaniem się do kościoła w czasie Wielkanocy. Stąd też ludowa nazwa cmentarzyska to „Djaurmännen” – po gotlandzku „Zwierzęta-ludzie”.

Ostatnią atrakcją tego dnia była zabytkowa wioska rybacka z lat trzydziestych  XX wieku. Wicher i chłód dał się nam tam mocno we znaki, więc, nie tracąc czasu, udaliśmy się na przytulny nocleg w domkach na obrzeżach miasteczka Klintehamn.

Dzień 3: Największe, najpiękniejsze, najbogatsze

Z samego rana ruszyliśmy dalej, bo tego dnia mieliśmy do przejechania najdłuższą trasę – ok. 100 km! Pierwszym stanowiskiem archeologicznym była malowniczo położona łódź kamienna w Gannarve. Pierwotnie znajdowała się tu jeszcze druga łódź, ale została zniszczona w trakcie orki. Licząca 29 m długości i 5 m szerokości łódź to w rzeczywistości współczesna rekonstrukcja. Podczas wykopalisk w 1959 roku stały tam tylko dwa głazy – dziobowy i rufowy, jednak natrafiono też na ślady po pozostałych kamieniach, co pozwoliło na odtworzenie pierwotnego wyglądu grobowca. Z łodzi roztacza się widok na Bałtyk oraz dwie małe wyspy – Stora Karlsö i Lilla Karlsö.

Łódź kamienna w Gannarve
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Następnie zboczyliśmy z asfaltowej drogi, by udać się do Vallhagar. Między II a VI wiekiem funkcjonowała tam osada o powierzchni około 10 ha, złożona z 5-6 zagród gospodarskich. Na każdej z nich znajdowało się od trzech do pięciu domostw o kamiennych fundamentach, z dachami wspartymi na drewnianych słupach. Źródło ciepła stanowiło centralne palenisko oraz zwierzęta gospodarskie, trzymane w tylnej części domu. Pola uprawne, pastwiska i gospodarstwa odgradzały kamienne murki. W okolicy osady położone były trzy cmentarzyska. Vallhagar oraz większość podobnych stanowisk osadniczych na Gotlandii zostało porzucone w połowie VI wieku z nieznanych przyczyn. Według jednej z hipotez było to spowodowane katastrofą klimatyczną wywołaną przez wybuchy wulkanów.

Stanowisko zostało przebadane archeologicznie  w latach 1946-1950 przez Mårtena Stenbergera i doczekało sięinterdyscyplinarnego opracowania  w dwutomowej publikacji. Per wspomniał jednak podczas naszej wizyty w Visby, że materiał archeologiczny z Vallhagar wymaga obecnie dokładniejszych badań.

Fundament domu w Vallhagar
© J. Gryz, na licencji CC BY-ND 4.0

W miejscowości Fröjel, będącym naszym kolejnym przystankiem na trasie czekało na nas kilka atrakcji. Po pierwsze będący obecnie w remoncie kościół średniowieczny. Po drugie kastal, czyli murowana wieża obronna. Po trzecie… labirynt z niewielkich kamieni położony na przykościelnym cmentarzu . Wiele podobnych labiryntów w Skandynawii ma pochodzenie średniowieczne, choć niektóre mogły powstać już w czasach przedchrześcijańskich. Ich przeznaczenie nie jest znane. Badacze snują domysły, że służyły one jako więzienie dla złych duchów, przynoszących pecha żeglarzom podczas podróży morskich. Na zachód od kościoła znajdowało się emporium rzemieślniczo-handlowe, funkcjonujące od późnego VI do XII wieku wraz z przyległymi cmentarzyskami. Emporium we Fröjel, znane także jako „Ridanäs”, należało do najważniejszych na Gotlandii ze względu na dogodną lokalizację. Dzięki swojemu regularnemu rozplanowaniu ulic przypomina ono bardziej znane osady w Birce, Hedeby czy Truso. O dalekosiężnym handlu świadczą tysiące przedmiotów odkrytych podczas wykopalisk, m.in. wyroby z kłów morsa, kamienie półszlachetne z Półwyspu Arabskiego i znad Morza Czarnego czy szkło z Włoch.

Labirynt przy kościele we Fröjel
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

W dalszej drodze zatrzymaliśmy się na chwilę przy łodzi kamiennej w Djupvik, kamieniu obrazowym w Stenbro (a właściwie przy jego kopii) oraz wstąpiliśmy do kościoła średniowiecznego w Hablingbo. W jego wnętrzu znajdowały się dwa kamienie runiczne i fresk przedstawiający labirynt (podobny do tego we Fröjel) z tzw. „tancerzem” w środku.

Następnie udaliśmy się do Uggarde rojr – największego kopca kamiennego na Gotlandii o średnicy 45 i wysokości 7 m. Na całej wyspie znanych jest ok. 1300 tego typu grobowców, datowanych na starszą epokę brązu (ok. 1800-1100 r. p.n.e.). Te imponujące konstrukcje były zazwyczaj miejscem spoczynku kilku osób. Wewnątrz znajdowane są czasem skrzynie z kamiennych płyt, zawierające niespalone szczątki ludzkie. Zmarli mogli być też paleni na stosie, a ich szczątki  rozsypywane był między kamieniami nasypu kopca. Podobnie jak kamienne łodzie, kopce również lokalizowane były w pobliżu dawnego wybrzeża morskiego. Zważywszy na ich znaczne  rozmiary mogły one służyć żeglarzom do nawigacji. Wokół Uggarde rojr rozsianych jest kilka mniejszych kopców kamiennych, wzniesionych wzdłuż dawnych dróg i pól uprawnych.

Kamienny kopiec Uggarde rojr
© B. Kakiet, na licencji CC BY-ND 4.0

Po największym kopcu przyszedł czas na największe na Gotlandii domostwo z I-VI wieku. Stavars hus, czyli dom legendarnego wikinga Stavara Wielkiego, to kamienny fundament budynku o długości 67 i szerokości 11 m. W trakcie wykopalisk w latach 30. XX wieku w jego sąsiedztwie znaleziono importy z Imperium Rzymskiego w postaci fragmentów szklanych naczyń oraz ceramiki typu terra sigillata. Nieopodal stało jeszcze kilka mniejszych budowli, a do pobliskiego portu w Bandelundaviken prowadziła droga z kamiennymi ogrodzeniami. Wszystko to skłoniło archeologów do przypuszczenia, że w Stavars hus miał swą siedzibę władca wraz z dworem. Według archeologa Bo Gräslunda mogła to być nawet halla króla Hygelaca oraz jego następcy – słynnego Beowulfa, pogromcy potworów znanego ze staroangielskiego poematu Beowulf.

Ostatnim przystankiem tego dnia była dziewiętnastowieczna latarnia morska na wietrznym półwyspie Närsholmen. Stamtąd pojechaliśmy już prosto do pensjonatu w Garde, gdzie czekał nas upragniony odpoczynek.

Dzień 4: Twierdze, kopce, jajka sadzone

Ostatni dzień na Gotlandii rozpoczęliśmy wizytą w Bandeläins Täppu. Widoczne tam groby z obstawami kamiennymi w formie dwóch niewielkich łodzi i jednego kręgu to jedynie przedsmak tego, co mieliśmy okazję zobaczyć później.

Po chwili dotarliśmy do położonego w lesie cmentarzyska z epoki brązu. Spomiędzy drzew i krzewów wyrastały tam kamienne kopce i głazy tworzące obrysy omszałych łodzi. Największy z kopców o średnicy 35 i wysokości 5 m nosi nazwę Digerrojr – dosłownie „wielki kopiec”. Legenda głosi, że został w nim pochowany Graip – jeden z pierwszych osadników Gotlandii.

Kolejny wielki kopiec o tej samej nazwie wzniesiony został na cmentarzysku w Gålrum, które zrobiło na nas szczególnie duże wrażenie. Znajduje się tam flota ośmiu kamiennych łodzi, pięć kopców kamiennych i aż 110 kręgów czy też płaszczów kamiennych. Niektóre z tych ostatnich ze względu na charakterystyczną formę nazywane są przez badaczy „jajkiem sadzonym” . Oprócz tego na cmentarzysku stoi silnie zerodowany kamień obrazowy, lecz został on tu przetransportowany dopiero w XX wieku z Tomtängskvior.

Tak zwane ”jajko sadzone” na cmentarzysku w Gålrum
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Jednym z najbardziej imponujących stanowisk archeologicznych na Gotlandii są potężne kamienne wały fortyfikacji o ludowej nazwie Torsburgen – „Forteca Thora”. Tam ponownie spotkał się z nami Per Widerström, by przybliżyć nam historię tej monumentalnej konstrukcji. Założenie obronne położone jest na szczycie jednego z najwyższych wzniesień na wyspie o wysokości 71 m n.p.m. Od zachodu, północy i wschodu dostęp utrudniony jest przez strome klify, natomiast od południa rozciąga się dwukilometrowej długości wał z luźnych kamieni, osiągający miejscami wysokość 7 m. Walory obronne zwiększała dodatkowo drewniana palisada i kilka bram. Z uwagi na powierzchnię ok. 1,2 km kwadratowego Torsburgen jest największą spośród ok. 100 podobnych fortyfikacji na Gotlandii, a trzecią największą w całej Skandynawii. Dzięki badaniom archeologicznym udało się ustalić, że forteca powstała w pierwszych wiekach naszej ery oraz że była niszczona i odbudowywana aż do epoki wikingów. Zważywszy  na lokalizację niemalże w centrum wyspy i gigantyczne rozmiary Torsburgen mógł w razie zagrożenia zapewnić schronienie dla większości Gotlandczyków.

Wały fortyfikacji Torsburgen
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Zjechawszy z Torsburgen ruszyliśmy dalej, mijając po drodze kilka zabytkowych kościołów. Kolejnym przystankiem było cmentarzysko w Trullhalsar, gdzie na kompletnym odludziu pośrodku lasu leży około 350 grobów z VII-VIII wieku. Są to w większości niewielkie kopce kamienne, czasem z charakterystycznym murkiem u podstawy, jak również kręgi kamienne i pojedyncze głazy.

Cmentarzysko w Trullhalsar
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Wzdłuż leśnych ścieżek wznosiło się wiele kopców kamiennych z epoki brązu, a także jeden usypany z ziemi – Bjärs hög, czyli największy ziemny kurhan na Gotlandii o średnicy 57 i wysokości 5,5 m. Kurhany należą na wyspie do rzadkości, ze względu na niewielką miąższość gleby i jej dużą kamienistość.

W drodze do Visby wstąpiliśmy jeszcze do urokliwego gospodarstwa, oferującego ciepłe posiłki i desery. Następnie, dzielnie stawiając czoła wichrom i deszczowi, skierowaliśmy się do znanego nam już z pierwszego noclegu miejskiego więzienia.

Dzień 5: Jedno muzeum – cały świat

Z samego rana udaliśmy się na prom do Nynäshamn, lecz nie był to koniec naszej szwedzkiej przygody. Zostawiwszy rowery w porcie, pojechaliśmy pociągiem do Historiska Museet w Sztokholmie, żeby zobaczyć największą w Skandynawii wystawę poświęconą epoce wikingów, zatytułowaną „Vikingarnas värld” – „Świat wikingów”. Podczas zwiedzania towarzyszyła nam archeolożka z Uniwerytetu w Uppsala Charlotte Hedenstierna-Jonson. Na przestrzeni tysiąca metrów kwadratowych zgromadzono 2,500 zabytków ilustrujących różne aspekty życia i śmierci w epoce wikingów. Byliśmy pod wrażeniem oszałamiającego bogactwa prezentowanego w muzeum. Oprócz oglądania mnóstwa zabytków mogliśmy wejść do wnętrza jedenastowiecznego kościoła dzięki goglom VR, porównać ile srebra warte było życie ludzi różnych stanów czy powąchać zapachy portu i długiego domu.

Plany zwiedzania Sztokholmu pokrzyżowała nam ulewa, więc nie tracąc czasu udaliśmy się z powrotem do Nynäshamn, gdzie czekał na nas prom do Polski. Tegoroczny objazd rowerowy zakończyliśmy oglądając panoramę Gdańska z wieży w Twierdzy Wisłoujście. Wszyscy wrócili bezpiecznie do domu, opaleni i z głowami pełnymi niesamowitych wspomnień. Gotlandia okazała się być prawdziwą wyspą skarbów, nie tylko tych srebrnych, ale też w postaci kościołów, łodzi, kopców, kręgów kamiennych, kamieni runicznych, obrazowych i wielu innych, w tym tych niematerialnych, dla których nie wystarczyło miejsca w tym tekście.

Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła

Autor: Jan Gryz – student na Wydziale Archeologii UW. Fascynuje się archeologią epoki wikingów, językami germańskimi i literaturą średniowieczną.

Redakcja: A.B.

Okładka: Baszta murów miejskich Visby, © S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0. ed. K.K.

Rozpowszechniaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *