Archeologiczne sekrety Salwadoru: badania stanowiska San Isidro

Salwador to jedno z najmniejszych państw obu Ameryk,nie wszyscy nawet o nim słyszeli. Ci, którzy wiedzą o jego istnieniu, najczęściej kojarzą je z wojnami gangów oraz z ustanowieniem bitcoina jedną z walut narodowych. Tymczasem ten „kciuk Ameryki”, jak pieszczotliwie nazywają własne państwo sami Salwadorczycy, strzeże wielu archeologicznych sekretów. Odkrycie tych tajemnic mogłoby wpłynąć na nasze zrozumienie dziejów starożytnej Mezoameryki.

Niestety, burzliwy wiek XX oraz równie niespokojny początek wieku XXI nie oszczędzały tego kraju, przez który na zmianę przetaczały się wojny domowe, a także głębokie polityczne i ekonomiczne kryzysy. W takich warunkach prowadzenie projektów badawczych, a tym bardziej terenowych, bywało trudne lub wręcz niemożliwe, dlatego znaczna większość archeologicznego bogactwa Salwadoru wciąż oczekuje na odkrycie. By lepiej zrozumieć skalę owego niewyzwolonego potencjału, warto zadumać się na chwilę nad faktem, że na 20 000 km² (polskie Mazowsze ma 32 000 km²) zarejestrowano znacznie ponad półtora tysiąca stanowisk, z których przebadano zaledwie kilkanaście. Z owych kilkunastu tylko kilka doczekało się pogłębionych analiz, a jeszcze mniej – szeroko dystrybuowanych publikacji.

Figurki odkryte na stanowisku San Isidro, in situ
© J. Szymański / PASI, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Z jednej strony taki stan rzeczy bywa frustrujący – prowadząc badania, musimy liczyć się z tym, że analogii kulturowych, materiałów porównawczych oraz danych niezbędnych do dokonywania syntez znajdziemy jak na lekarstwo. Jest jednak jeszcze druga strona medalu: Salwador jest jednym z niewielu miejsc na świecie, gdzie archeolog nadal może czuć się trochę pionierem. Tu wciąż otwarte pozostają podstawowe pytania o przeszłość, nawet takie jak: kim byli mieszkańcy tych ziem? Jakimi językami mówili? Czy należeli do mezoamerykańskiej strefy wpływów, czy też bliżej im było do tak zwanego Obszaru Istmo-Kolumbijskiego, rozciągającego od Nikaragui, przez Kostarykę i Panamę, aż po północno-zachodnie tereny Kolumbii w Ameryce Południowej?

Właśnie tak wiele tak istotnych pytań bez odpowiedzi przyciągnęło naukowców z Katedry Archeologii Ameryk na Wydziale Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, którzy prowadzą badania na obrzeżach małego miasteczka San Isidro, w zachodniej części kraju, od 2017 roku. Wybór tego stanowiska, rzecz jasna, nie był przypadkowy – nawet przed rozpoczęciem badań, podczas nieformalnego rekonesansu, okazało się, że mamy do czynienia z rzadkim przykładem bardzo wczesnego, a jednocześnie bardzo rozległego osadnictwa, datowanego na podstawie ceramiki powierzchniowej na tak zwany środkowy i późny okres preklasyczny, a więc z grubsza czasy pierwszego tysiąclecia przed Chrystusem oraz dwa pierwsze wieki obecnej ery. Dodatkowo położenie stanowiska w centrum naturalnego korytarza geograficznego – łączącego wybrzeże Pacyfiku z żyznymi dolinami w głębi lądu – bez wątpienia stanowiło kluczowy atut w czasach, gdy rodząca się dalekosiężna sieć wymiany handlowej bazowała na żegludze kabotażowej, czyli przybrzeżnej.

Widok na trzy wulkany dominujące krajobraz stanowiska San Isidro
© J. Szymański / PASI, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Pozostałości przedhiszpańskiego osadnictwa w San Isidro nie przypominają lepiej znanych czytelnikom stanowisk Majów z gwatemalskiej dżungli. Podstawową różnicę stanowi fakt, że tereny stanowiska rozciągają się u podnóża ogromnego kompleksu trzech wulkanów, dominującego nad północnym horyzontem. Nie znajdzie się tu tropikalnego lasu, bowiem – podobnie jak w wielu innych miejscach w Salwadorze – wielkie połacie ziemi zostały wykarczowane pod przemysłową uprawę trzciny cukrowej. W związku z tym dużo z tego, co uda się nam zobaczyć, zależy od pory roku. W czasie pory deszczowej i wkrótce po jej zakończeniu, a więc mniej więcej od końca maja do stycznia, krajobraz przysłania coraz to wyższa ściana trzcin, osiągająca nawet pięć metrów wysokości. W porze suchej, podczas której prowadzimy prace terenowe, widok rozciąga się na kilka kilometrów, a naszym oczom ukazują się rozsiane tu i ówdzie pagórki. Właśnie one – wraz z pokrywającą je pokruszoną przez pługi ceramiką – stanowią jedyny widoczny gołym okiem ślad po dawnych mieszkańcach. Takich pagórków udało nam się odnaleźć ponad 50, rozrzuconych na obszarze niemal 7 kilometrów kwadratowych. Zważywszy na to, że co roku przejeżdża po nich ciężka maszyneria rolnicza, ich obecny kształt niewiele ma wspólnego z tym, jak musiały się prezentować przed wiekami. Te, które od początku były nieco niższe (choć niekoniecznie mniej rozległe), nie miały szans przetrwać na powierzchni. Trudno zatem powiedzieć, jak wiele ich było, ani jak gęsto zabudowanych. O ich istnieniu wiemy jednak dzięki użyciu nieinwazyjnych metod prospekcji geofizycznej – głównie georadaru i magnetometrii – na dwóch niewielkich obszarach domniemanego centrum stanowiska. W przeciwieństwie do mapowania powierzchni (stosunkowo szybkiego i wydajnego dzięki zastosowaniu dronów) prospekcja georadarem i magnetometrem to kosztowne oraz czasochłonne badania. Dlatego w praktyce niemożliwe jest pokrycie nimi całego, ogromnego terenu San Isidro. Musimy się więc pogodzić z tym, że właściwy plan dawnego San Isidro z naniesionymi wszystkimi strukturami, a więc również i wyznaczanymi przez nie placami, drogami i tym podobne, jest i pozostanie nieznany.

Jeden z licznych pagórków skrywających sekrety San Isidro
© J. Szymański / PASI, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Pomimo tak dotkliwej luki w naszej wiedzy o kształcie stanowiska widoczna na powierzchni architektura dostarcza wielu ciekawych informacji. Z wykopalisk, a także z obserwacji wkopów rabunkowych oraz zniszczeń dokonanych przez maszyny rolnicze wynika, że wszystkie kopce zostały zbudowane w całości z ubitej gliny, bez użycia kamieni. W dodatku jak dotąd nie udało się nam natrafić na żadne pozostałości fasad, schodów ani innych formalnych elementów architektonicznych. Wszystko wskazuje na to, że struktury w San Isidro – zarówno te duże, o piramidalnym kształcie, jak i te stanowiące rozległe platformy pod budowle z materiałów nietrwałych – były po prostu sztucznie usypanymi kopcami. Kilka innych stanowisk o podobnie wczesnym datowaniu, leżących w gwatemalskim i salwadorskim pasie wybrzeża Pacyfiku oraz przylegających doń wyżyn, zbudowano wyłącznie z gliny, choć poza San Isidro wszystkie one doczekały się późniejszych modyfikacji. Do przebudowy użyto kamienia, pojawiły się też bardziej geometryczne, sformalizowane kształty, ściany, rampy i schody. Mowa tu przede wszystkim o oddalonych od San Isidro o niespełna 30 km ruinach Casa Blanca, mieszczących się na przedmieściach współczesnego miasta Chalchuapa, a także o najwcześniejszych fazach stanowisk Tak’alik Ab’aj i Kaminaljuyú w Gwatemali.

Miniaturowa jadeitowa zawieszka przedstawiająca abstrakcyjną postać człowieka-ptaka, charakterystyczną dla sztuki Kostaryki
© J. Szymański / PASI, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Co ciekawe, podobieństwa między San Isidro a Kaminaljuyú oraz Tak’alik Ab’aj nie ograniczają się wyłącznie do ziemnej architektury. Szereg zabytków takich jak ceramiczne figurki oraz biżuteria z polerowanego jadeitu, znalezionych na największym kopcu, zwanym El Cerrito, ma bardzo bliskie analogie w wyposażeniu grobowym władców obu gwatemalskich stanowisk. Co interesujące, jadeitowe zawieszki w kształcie głowy ptaka lub też ludzko-ptasich hybryd, znalezione zarówno w San Isidro, jak i w Tak’alik Ab’aj, prawdopodobnie nie są wytworem mezoamerykańskim. Na wiele zabytków o identycznej lub zbliżonej ikonografii natrafiono na terenach dzisiejszej Kostaryki oraz przyległych części Nikaragui od północnego zachodu i Panamy od wschodu.

Szereg innych przedmiotów, głównie drobnych ozdób, ale też kamiennych naczyń, wskazuje na funkcjonowanie San Isidro w szerokiej sieci wymiany, obejmującej swoim zasięgiem tereny od centralnego Meksyku aż po Panamę. Oczywiście, w większości przypadków analogie ograniczają się do obserwacji, że dany obiekt prawdopodobnie pochodzi z takiego lub innego obszaru. Bez możliwości określenia, czy jego obecność na stanowisku jest wynikiem bezpośrednich kontaktów ani czy jego oryginalna funkcja i znaczenie przetrwały w nowych warunkach. Z uwagi na lokalizację San Isidro – umożliwiającą kontrolę nad dalekosiężną wymianą handlową – bardzo prawdopodobne, że znakomita większość przedmiotów, które można by uznać za „egzotyczne” w kontekście zachodniego Salwadoru, trafiła tam jako swoista opłata celna lub też jako cenna osobliwość, a wytwórców tych przedmiotów i ostatecznych odbiorców oddzielał łańcuch pośredników.

Widok na Ocean Spokojny
© J. Szymański / PASI, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Trzeba podkreślić, że choćby w przypadku glinianych kopców, ptasich zawieszek czy figurek kontekst archeologiczny wskazuje na istnienie pewnej wspólnej idei i znaczenia tych obiektów zarówno w San Isidro, jak i w innych, niekiedy odległych miejscach. Wówczas możemy mówić o tak zwanej wspólnocie praktyk – a więc o swoistym wzorcu mentalnym, funkcjonującym na obu (lub kilku) stanowiskach. Taki wzorzec jest dowodem wskazującym na bezpośrednie kontakty o pogłębionym charakterze, zatem nie ograniczające się wyłącznie do wymiany dóbr. Choć badania w San Isidro są wciąż we wstępnej fazie, to już można zaobserwować kilka wspólnot praktyk, łączących stanowisko nie z jednym konkretnym, a z kilkoma obszarami, w dodatku znajdującymi się w różnych strefach kulturowych (a więc zarówno w Mezoameryce, jak i na Obszarze Istmo-Kolumbijskim).

W połączeniu z wczesnym datowaniem funkcjonowania San Isidro, zawężonym dzięki analizom radiowęglowym do przedziału około 750–350 p.n.e., wyłania się nowy, interesujący obraz kulturowy, który choć wciąż niepełny, pozwala na pierwsze, ostrożne interpretacje.

Dotychczasowy schemat podziału kulturowego plasował cały zachodni Salwador (wliczając w to stanowiska leżące o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilometrów dalej na wschód niż San Isidro) bezdyskusyjnie w obrębie kultury Majów lub w strefie jej intensywnego oddziaływania. Co interesujące, pacyficzne wybrzeże Gwatemali, choć otoczone bezapelacyjnie majańskimi stanowiskami, bywa przez niektórych badaczy uznawane za niemajańską enklawę, a tożsamość jej mieszkańców łączy się z wybrzeżem Zatoki Meksykańskiej. W takim kontekście silne związki San Isidro z Tak’alik Ab’aj, leżącym w centrum tej enklawy, ale także z niewątpliwie majańskim Kaminaljuyú przeczą współczesnym wizjom obszarów kulturowych jako stosunkowo hermetycznych i jednorodnych. Ponadto pochodzenie niektórych wzorców ikonograficznych z terenów tak odległych jak Kostaryka wskazuje na brak jednej, dominującej strefy wpływów, a co za tym idzie, brak jasno określonej „kultury”, do której można by przypisać mieszkańców San Isidro.

Przy próbie zrekonstruowania tak ulotnego elementu starożytnej rzeczywistości jak tożsamość musimy nieustannie przypominać sami sobie, że na styku różnych tradycji i oddziaływań powstawanie miast zapewne nie miało charakteru zasiedlenia pustego miejsca przez jednorodną grupę migrantów. Wręcz przeciwnie – niewątpliwie miejsce o dogodnych warunkach (obronność, dostępność wody, skrzyżowanie szlaków) przez wieki zasiedlała mieszanka ludności napływowej i miejscowej, przy czym przybysze z pewnością pochodzili z wielu kierunków. Ostatecznie skutkiem takiego procesu musiała być społeczność o wielorakim pochodzeniu etnolingwistycznym, mająca dostęp do szerokiego wachlarza wzorców, z których stopniowo wyłaniała się lokalna tradycja.

Wnętrze krateru jednego z wulkanów
© J. Szymański / PASI, zdjęcie na licencji CC BY 4.0

Liczymy, że przyszłe sezony badawcze tak w samym San Isidro, jak na okolicznych satelitarnych stanowiskach dostarczą więcej danych do obserwacji wspólnot praktyk, a tym samym pomogą nam lepiej poznać tożsamość dawnych mieszkańców zachodniego Salwadoru.

O odkryciach w San Isidro możecie również posłuchać w podcaście OFFCzarek, prowadzonym przez Cezarego Łasiczkę, w RadiuTokFM

Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła

Autor:

Jan Szymański – doktor z Wydziału Archeologii UW specjalizuje się w analizie i interpretacji materialnych pozostałości po kulturach przedhiszpańskiej Mezoameryki i Niższej Ameryki Środkowej.
W szczególności zajmuje się badaniem namacalnych przejawów tożsamości kulturowej minionych społeczeństw. Od 2018 roku prowadzi badania na terytorium Salwadoru.

Academia

ReasearchGate

ORCID

Redakcja: J.C.

Korekta językowa: A.J.

Okładka: Jeden z licznych pagórków skrywających sekrety San Isidro, © J. Szymański / PASI, zdjęcie na licencji CC BY 4.0, ed. K.K.

Tekst powstał w ramach dofinansowania projektu „Popularyzacja badań Katedry Archeologii Ameryk na Wydziale Archeologii” z programu Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza.

Rozpowszechniaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *