Bursztyn od tysięcy lat fascynuje ludzi swoim pięknem i wyjątkowymi właściwościami. A że sezon wakacyjny już oficjalnie się rozpoczął i większość z nas spędzi go zapewne chociaż przez chwilę na polskim wybrzeżu Bałtyku, to w dzisiejszym artykule postanowiliśmy pochylić się nad rolą, jaką odgrywał on wśród społeczności zamieszkujących te obszary w późnym neolicie oraz nad tym, jak jego selekcja – pod względem barwy, przezroczystości i struktury – odzwierciedlała preferencje estetyczne oraz technologiczne pradziejowych rzemieślników i użytkowników. Obserwacje te zestawimy następnie z dzisiejszymi trendami w jubilerstwie, chcąc ukazać pewne nieoczywiste analogie między przeszłością a współczesnością. Zapraszamy zatem do udziału w tej fascynującej podróży przez czas, estetykę i technikę, która udowadnia, że wybór bursztynu nigdy nie był przypadkowy. Inspiracją do powstania tego artykułu są rezultaty badań wytworów z pracowni bursztyniarskiej, która funkcjonowała około 4,5 tys. lat temu na Żuławach Wiślanych, opublikowane niedawno przez badaczy z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego i PAN Muzeum Ziemi w Warszawie w czasopiśmie Praehistorische Zeitschrift.
Bursztynowy szał
Bursztyn nazywany „złotem północy”, to surowiec niezwykły i ceniony już od najdawniejszych czasów. Jego ciepła barwa, łatwość obróbki oraz blask sprawiają, że wciąż nie gaśnie zainteresowanie jego wykorzystaniem, zarówno jubilerskim, jak i konsumpcyjnym czy prozdrowotnym. W sklepach, galeriach, straganach i muzeach, i to nie tylko tych występujących nad polskim morzem, znajdziemy bowiem naprawdę bardzo szeroki wachlarz produktów z bursztynem – od naszyjników, kolczyków, bransoletek, przez szkatułki, sztućce, ikony, po kremy, szampony, mydła, zabawki czy nalewki wykonane na jego bazie. Ale czym właściwie ten bursztyn jest?

© A. Cetwińska na licencji CC BY-ND 4.0
Czym jest bursztyn?
Bursztyn to nic innego jak żywica kopalna, która przetrwała miliony lat dzięki procesowi fosylizacji, czyli skamienienia, zachodzącemu w warunkach beztlenowych – najczęściej w osadach morskich. Na świecie zidentyfikowano już ponad 300 różnych żywic kopalnych, które noszą zbiorczą nazwę „bursztyn”. Część z nich ma też swoje indywidualne, mineralogiczne nazwy, na przykład cedaryt, glessyt czy rumenit. Najsłynniejszy z nich to jednak bursztyn bałtycki, czyli sukcynit.
Drogocenny sukcynit
Sukcynit jest nie tylko najwcześniej i najlepiej poznanym rodzajem bursztynu, ale również najbardziej cenionym. I to zarówno ze względów estetycznych, jak i zdrowotnych. Zawiera bowiem wysoką ilość kwasu bursztynowego (3–8%), który współcześnie uznawany jest za naturalny antyoksydant, wspomagający metabolizm i działanie układu odpornościowego. Sukcynit nie jest przy tym jednolity – występuje w wielu odmianach (pierwotnych i wtórnych) z dalszym podziałem na trzy kategorie zależne od zanieczyszczeń, struktury czy stanu zwietrzenia. Można go zatem spotkać w całym spektrum barw – od kościanej bieli, przez odcienie żółci po głęboką czerwień – oraz w wariantach od zupełnie przezroczystych po całkowicie nieprzezroczyste.
Bursztyn w pradziejach
Najwcześniejsze dowody wskazujące na celowe zainteresowanie bursztynem sięgają schyłkowego paleolitu, a więc czasów sprzed ponad 12 tysięcy lat. Jego masowe wykorzystanie zaczyna się jednak później – w neolicie, przy czym momentem kulminacyjnym jest III tysiąclecie p.n.e., kiedy to w Europie zaczynają funkcjonować specjalistyczne pracownie bursztyniarskie. Z biegiem czasu znaczenie bursztynu tylko rośnie. Zaczyna być on powszechnie znany i ceniony w kulturze mykeńskiej, etruskiej, a później rzymskiej. Co więcej, tak zwany szlak bursztynowy staje się jednym z ważniejszych pradziejowych traktów handlowych, łączących Barbaricum z cywilizacjami śródziemnomorskimi.
Tajemnice żuławskich bursztyniarzy
Ewenementem w skali światowej, jeżeli chodzi o znaleziska stanowisk archeologicznych z bursztynami są nadbałtyckie, prawdopodobnie najstarsze i największe na świecie, pracownie bursztyniarskie funkcjonujące w okresie od ok 2600 do 2000 lat p.n.e. na obszarze dzisiejszych Żuław Wiślanych, związane ze społecznościami tak zwanej kultury rzucewskiej. Ich świadectwem są odkrywane współcześnie w tysiącach egzemplarzy pozostałości procesu obróbki – bryłki surowca ze śladami pracy, liczne odpady produkcyjne, półwytwory zaczątkowe czy okazy zaniechane, to jest uszkodzone i nieukończone. Co ciekawe, wśród znalezisk pracownianych wyraźnie brakuje jednak gotowych ozdób! Pojawia się zatem tutaj pytanie: i co z takim fantem należy zrobić? Odpowiedź na nie nie jest jednak tak oczywista…

© A. Cetwińska na licencji CC BY-ND 4.0
Wartość naukowa materiałów pracownianych
Wiadomo, że najlepsze znaleziska archeologiczne to takie, które są nie tylko drogocenne naukowo, ale również bardzo medialne, czyli tak zwane cacka (na termin ten można nałożyć jakikolwiek inny niosący za sobą wydźwięk pewnego emocjonalnego przywiązania odkrywcy). Życie jednak to nie bajka i często (w zasadzie w przeważającej ilości przypadków) trzeba zadowolić się tym, co jest, a nie zawsze jest to coś widowiskowego. Problem ten dotyka również zabytków bursztynowych…
Z jednej strony mamy bowiem ozdoby gotowe, znajdowane w grobach. Ktoś by powiedział – „prawdziwe cacka”! Po czym szybko zmieniłby zdanie, zwracając uwagę na wysoki stopień ich zwietrzenia (efektów naturalnego procesu niszczenia surowca). Z drugiej strony dysponujemy materiałami z pracowni, wśród których brak finalnych wyrobów (kto wie, być może powędrowały już do nabywców?), a zamiast nich dominują tysiące zabytków o nazwach mających raczej dość negatywne konotacje – odpady produkcyjne, okazy zaniechane czy destrukty.

© A. Cetwińska na licencji CC BY-ND 4.0
Warto jednak podkreślić, że materiały takie to naprawdę nie byle co! Są one bowiem prawdziwą skarbnicą informacji na temat całej drogi produkcji ozdób – od surowej bryły po niemal ukończony wytwór. To niczym zajrzenie za kulisy pradziejowego rzemiosła, które 1) pozwala nam zbadać cały proces myślowy podjęty przez wytwórcę; 2) umożliwia określenie preferencji estetycznych wytwórców i użytkowników; czy w końcu 3) daje bezpośredni wgląd w to, co kiedyś uważano za piękne, modne i z różnych powodów wartościowe.
Sprawa nie jest jednak taka prosta… Bursztyn bowiem, jak już wspomniano wyżej, wietrzeje, a konserwacja (na przykład woskiem czy żywicą) potrafi całkowicie zniekształcić jego pierwotny wygląd. Dlatego najwięcej informacji dostarcza nam surowiec dobrze zachowany – najlepiej z wilgotnego, beztlenowego środowiska. Z takim też mamy na szczęście do czynienia w przypadku późnoneolitycznych pracowni żuławskich. Badania takich materiałów wymagają jednak zastosowania ścisłej metodologii opartej na dokładnej klasyfikacji. No bo jak zbadać to, na jaki surowiec zwracały uwagę społeczności wytwórców ozdób bursztynowych w procesie obróbki przy braku form finalnych i tysiącach zabytków z kategorii „odpady”?

© Dariusz Manasterski bez możliwości powielania
Odpowiedź jest prosta: na podstawie analiz form zaniechanych – uszkodzonych i nieukończonych zazwyczaj w końcowych etapach „produkcji”, które są niczym zatrzymany kadr z pradziejowego warsztatu. Są to bowiem wytwory prawie, że gotowe, gdyby tylko nie… — i to właśnie „gdyby tylko nie” mówi najwięcej!

© A. Cetwińska na licencji CC BY-ND 4.0
Analiza uszkodzonych wyrobów
Archeolodzy z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz PAN Muzeum Ziemi w Warszawie przeprowadzili zatem wstępną analizę 1024 zaniechanych okazów (uszkodzonych i nieukończonych) pochodzących z jednej z żuławskich pracowni. Spośród nich wytypowano 483 wytwory (docelowe paciorki oraz zawieszki) uszkodzone podczas wiercenia, czyli niemal ostatniego, lecz najtrudniejszego etapu produkcji ozdób.

© A. Cetwińska & K. Kęska na licencji CC BY-ND 4.0
Preferencje surowcowe dawnych rzemieślników
Analizy surowcowe wykazały, że w przeszłej produkcji ozdób preferowano surowiec o jednolitej strukturze, w odcieniach barwy żółtej, głównie nieprzezroczysty i mieszany z wyraźnym, choć niewielkim udziałem przezroczystego. W procesie produkcji unikano zatem bursztynu, który mogłyby przeszkodzić w osiągnięciu zamierzonego efektu wytwórczego. Z jednej strony kierowano się przesłankami technologicznymi, unikając surowca „wadliwego” czyli warstwowanego, spękanego i porowatego. Z drugiej zaś preferowano odmiany o pożądanej barwie i przezroczystości. Do rzadkości bowiem należą wyroby z wykonane bursztynu białego i czerwonego. Te pierwsze – przypominające wyglądem kość słoniową – prawdopodobnie miały symboliczne znaczenie i mogły być imitacją prestiżowych przedmiotów związanych z tak zwaną kulturą pucharów dzwonowatych. Czerwony bursztyn, który jest już formą zmienioną przez wietrzenie, był w przeszłości również częstym efektem celowego działania – klarowania, czyli podgrzewania surowca w celu zmiany jego barwy i przezroczystości. To jedna z najstarszych znanych na świecie technik jubilerskich, o której wzmiankują między innymi autorzy starożytnych źródeł z kręgów śródziemnomorskich.

© A. Cetwińska na licencji CC BY-ND 4.0
Choć od czasów pradziejowych pracowni bursztyniarskich na Żuławach Wiślanych minęły tysiące lat, ludzka fascynacja bursztynem nie osłabła. Zmieniły się jednak gusta, technologie i kontekst kulturowy, które kształtują dziś rynek bursztynowej biżuterii w zupełnie nowy sposób.
Kolor ma znaczenie
Najbardziej rozpoznawalnym dziś i zarazem najbardziej pożądanym kolorem bursztynu jest klasyczny miodowy – ciepły, złocisty odcień, który kojarzy się z naturą, słońcem i wakacjami. To właśnie ta barwa króluje w klasycznej biżuterii, oprawianej najczęściej w srebro i złoto. Ogromnym zainteresowaniem cieszy się również bursztyn czerwony – głęboki, niemal wiśniowy. Jest on wyjątkowo rzadki w naturalnych depozytach, dlatego zwykle uzyskuje się go poprzez wspomniane już klarowanie. Efekt? Kamień zyskuje głębię i intensywność, które idealnie komponują się z nowoczesnym wzornictwem, a i zapewne niejedną kreacją. Do łask wraca też niegdyś estetycznie niedoceniany bursztyn biały. Jego mleczna, „kościana” barwa i aksamitna struktura sprawiają, że jest chętnie wykorzystywany w autorskich projektach jubilerskich – zwłaszcza w połączeniu z drewnem, sznurem, złotem, ceramiką lub tworzywami sztucznymi.
Przezroczystość i czystość
Co ciekawe, współczesny klient, przy wszystkich tych kolorach, coraz częściej szuka bursztynu po prostu o przejrzystej strukturze. Czym podyktowana jest taka preferencja? Czy ma ona związek z wewnętrznym „życiem” w żywicy – bąbelkami powietrza czy inkluzjami, a może raczej z pewnym rozpowszechnionym dzisiaj wizerunkiem bursztynu? Trudno powiedzieć. Jedno jest jednak pewne – choć dla neolitycznych bursztyniarzy i ich odbiorców przezroczystość nie była wcale zachęcająca, dziś bywa nie tylko dużym atutem, ale często czynnikiem decydującym w procesie zakupu.
Forma i styl
O ile dawniej bursztyn kojarzony był niemal wyłącznie z ludową biżuterią, „babciowymi” naszyjnikami lub pamiątkami z nadmorskich kurortów, dziś wraca na salony w nowej roli. Współcześni projektanci coraz częściej sięgają bowiem po niego przy tworzeniu nowoczesnych kolekcji, w których sukcynit (najczęściej) występuje w różnego rodzaju formach. Dokąd zaprowadzą nas te eksperymenty z pogranicza rzemiosła i artyzmu? Ciężko stwierdzić. Na pewno w nową erę preferencji estetycznych, którą przyjdzie zbadać dopiero przyszłym pokoleniom archeologów.

© A. Cetwińska na licencji CC BY-ND 4.0
Autentyczność i pochodzenie
Bursztyn, oprócz swoich estetycznych i zdrowotnych walorów, ma jeszcze jedną, znacznie mniej oczywistą cechę: bywa surowcem problematycznym. Wraz z jego rosnącą popularnością, rośnie też skala nadużyć, które dotykają zarówno pochodzenia, jak i autentyczności tego surowca. W rezultacie stał się on ofiarą własnego sukcesu – bywa wydobywany nielegalnie, często z użyciem metod szkodliwych dla środowiska, bez zezwoleń i poza jakąkolwiek kontrolą. Coraz częściej jest również modyfikowany chemicznie lub termicznie. I choć część tych technik ma długą tradycję, to wiele współczesnych metod zmienia strukturę surowca tak dalece, że trudno mówić o autentyczności. Na rynku nie brakuje też syntetycznych podróbek, produkowanych z żywic sztucznych czy kopali – (młodszych żywic kopalnych). Często są one tak dobrze wykonane, że bez specjalistycznych badań trudno je odróżnić. Problem nasila się zwłaszcza w miejscowościach turystycznych, gdzie kupujący zamiast pamiątki znad morza otrzymuje „plastikową iluzję”… Warto więc wzmacniać własną świadomość względem pochodzenia, sposobu obróbki i składu bursztynu. Nie tylko chroni to przed oszustwem, ale wspiera zrównoważony rozwój rynku bursztyniarskiego. W końcu zasługuje on na to, by być symbolem nie tylko piękna, ale też uczciwości. Zwracajmy więc Drodzy Wczasowicze uwagę na certyfikaty!
Podsumowanie
Bursztyn dziś to surowiec o ogromnej różnorodności – zarówno estetycznej, jak i kulturowej. Jest obecny w muzeach i luksusowych butikach, na jarmarkach rękodzieła, i w projektach haute couture, czy też lokalnych warsztatach. Choć mody się zmieniają, jedno pozostaje niezmienne – bursztyn wciąż urzeka swoim naturalnym pięknem i niepowtarzalnym charakterem. A współczesne wybory jubilerów i klientów świadczą o tym, że podobnie jak w pradziejach – rodzaj bursztynu naprawdę ma znaczenie.
Korzystając zatem z chwili refleksji, życzymy naszym Czytelnikom bezpiecznych, świadomych ekonomicznie i estetycznie pobudzających wakacji. Jako prawdziwi miłośnicy bursztynu, mamy nadzieję, że natraficie na liczne jego pokłady w piaskach plaż Morza Bałtyckiego. Mała rada: najlepiej szuka się bursztynu po ciemku, z użyciem latarki UV, ale nie wiecie tego od nas…
Do następnego razu!
PS: Wśród współczesnych użytkowników bursztynu nadal żywa jest wiara w jego właściwości lecznicze. Różnego rodzaju nalewki i maści, kadzidełka czy też gryzaki bursztynowe i naszyjniki z odpowiednio obrobionego bursztynu zakładane niemowlętom mające łagodzić ból ząbkowania, bransoletki „antystresowe” czy zawieszki wspomagające odporność cieszą się niegasnącym zainteresowaniem. To echo dawnych wierzeń, a może nie tylko, bowiem w świetle aktualnie prowadzonych badań nad zdrowotnym działaniem kwasu bursztynowego – zyskują prawdziwie naukowe podstawy. Istnieje zatem szansa, że kupując produkty wytworzone z bursztynu lub na jego bazie, naprawdę poczujecie jego magiczną moc. Zatem – uważajcie!
Na podstawie:
Manasterski, Dariusz, Kwiatkowska, Katarzyna, Januszek, Katarzyna and Cetwińska, Aleksandra. „Raw material preferences within ornament production in the Late Neolithic amber workshops of Żuławy Wiślane in Northern Poland” Praehistorische Zeitschrift, 2025. https://doi.org/10.1515/pz-2025-2015
Autorzy: Aleksandra Cetwińska, Dariusz Manasterski, Katarzyna Kwiatkowska, Katarzyna Januszek
Redakcja: A.B.