Obracam w palcach malusieńki fragment krzemienia. Widzę, że jeden z jego boków został bardzo precyzyjnie ukształtowany drobnymi odbiciami, aby powstało narzędzie w kształcie trójkąta. Ma ono nieco ponad centymetr długości. Aby dostrzec szczegóły muszę oglądać narzędzie przez lupę. Kto je wykonał? Kiedy? Czy byli to ostatni europejscy łowcy? Dlaczego zostawili je w jaskini?
Zmiany klimatu 12 tysięcy lat temu
Plejstocen (epoka lodowcowa) skończył się 11 700 lat temu wraz z wytopieniem się wielkich lądolodów. Jeszcze 25 tysięcy lat temu sięgały one Warszawy, Hamburga i Bristolu, pokrywały więc znaczne obszary północnej Europy. Powolne topienie się lądolodów, określane przez nas terminem schyłkowego plejstocenu, nie obyło się bez przerw. Zimne wody z topniejących lodowców gromadziły się na ich przedpolach i od czasu do czasu przelewały się do najbliższego oceanu, ochładzały tę lub inną część świata lub odchylały ciepłe prądy oceaniczne. Ale klimat konsekwentnie ocieplał się. Lodowce powoli topniały, a zimny mamuci step zastępowały półotwarte ekosystemy tundry porośniętej rzadkim drzewostanem, złożonym głównie z sosny i brzozy, aby w końcu dać przestrzeń lasom. Początkowo były to lasy iglaste, takie jakie znamy z dzisiejszej tajgi. Z czasem, gdy klimat stawał się łaskawyszy, pojawiły się pierwsze drzewa liściaste, a z nimi las mieszany. Zaczynała się nowa epoka. Holocen.
Zachodzące zmiany miały swoje bardzo wymierne konsekwencje dla – zamieszkujących w tej część Europy – ostatnich łowców reniferów, zwanych przez nas schyłkowopaleolitycznymi łowcami. Musieli oni albo podążyć za wędrującymi coraz bardziej na północ stadami reniferów, albo zostać i przyzwyczajać się do życia w jakże odmiennym ekosystemie lasu. I to właśnie ci drudzy będą bohaterami naszej dzisiejszej historii.
Ostatni europejscy łowcy
Zatem otwartą przestrzeń tundry, w której proste jest wypatrzenie ofiary, najbliższych skał wapiennych, z tkwiącym w nich drogocennym krzemieniem, czy nawet źródła wody, zastępuje powoli ciemny, wilgotny las. Gęste ostępy puszczy, w której ledwo możesz dostrzec strzępy nieba i ocenić, czy zanosi się na deszcz. Rozglądasz się na boki i widzisz jedynie kilka najbliższych drzew. Ziemię porasta grube poszycie. Mógłbyś potknąć się o krzemień i go nie zauważyć. Orientacja w nieznanym terenie jest niemal niemożliwa. Skąd wziąć surowiec do produkcji narzędzi? Jak dotrzeć do najbliższego źródła? Jak stamtąd wrócić i nie zgubić drogi?
Funkcjonowanie w zamkniętej przestrzeni lasu wiązało się z zupełnie innym trybem życia. Użyciem innej broni łowieckiej. Las obfituje w zwierzynę, ale nie są to wielkie stada reniferów, na które można polować przy użyciu wciąż tego samego rodzaju grotów. Życie w lesie wymaga przygotowania do łowów na wszelkiego rodzaju zwierzynę – od ptaków, przez zające, po sarny czy tury. Ale na każde z nich poluje się przecież zgoła inaczej. I jak zrobić te wszystkie rodzaje broni, kiedy znalezienie krzemieni graniczy z cudem? Jak będąc koczownikiem przemieszczać się w nieznane miejsca, gdy odkrywanie nowych przestrzeni wymaga znacznie więcej czasu?
Te wszystkie pytania rodzą się jedynie w głowach archeologów. Schyłkowopaleolityczni łowcy nie odpowiadali na nie werbalnie, ale swoją codziennością. A my z perspektywy czasu widzimy te powoli zachodzące zmiany w trybie życia, diecie, strukturze społecznej czy sposobie produkcji narzędzi. Śledzimy je i staramy się opisać. Zmiany są tak duże, że wydzielamy nową epokę. Zatem po 2,5 miliona lat historii tworzenia narzędzi kamiennych kończy się starsza epoka kamienia (paleolit), a zaczyna nowa: środkowa epoka kamienia nazywana przez nas MEZOLITEM. Obserwowanie tych zmian społecznych i kulturowych, zachodzących w Europie na przełomie schyłku plejstocenu i wczesnego holocenu, jest fascynujące. Tym bardziej że równolegle na Bliskim Wschodzie inni schyłkowoplejstoceńscy łowcy – w zetknięciu ze zmianami klimatu i jego ocieplaniem, które na tamtym obszarze oznaczały zmniejszenie wilgotności, a co za tym idzie ilości pożywienia – zaczęli kontrolować stada zwierząt, co było pierwszym krokiem do ich udomowienia. Łowcy stali się powoli hodowcami, a zbieracze rolnikami. Na Bliskim Wschodzie paleolit nie zmienia się zatem w mezolit, lecz od razu w neolit, czyli młodszą epokę kamienia. Ale zanim ci pierwsi rolnicy wyruszą z Bliskiego Wschodu i zasiedlą całą Europę, minie około 5 tysięcy lat. A przez ten czas w gęstych puszczach, porastających wówczas niemal całą Europę, będą mieszkać ostatni łowcy i zbieracze naszego kontynentu. Mezolityczni łowcy.
Schronisko Bramka
Ich dom to las poprzecinany licznymi jeziorami i rzekami, wciąż pełnymi zimnych polodowcowych wód. Jezioro czy rzeka stają się w tym polodowcowym krajobrazie jedynymi przestrzeniami dającymi większą widoczność. Na brzegu jeziora można wreszcie dostrzec kawałek nieba i rozejrzeć się po okolicy. Nic dziwnego, że na miejsca obozowisk ludzie chętnie wybierają wówczas brzegi zbiorników wodnych. Zresztą woda staje się ich żywiołem. Łodziami (dłubankami) wypływają na jeziora, aby łowić ryby przy pomocy sieci splecionych z włókien roślinnych czy więcierzy uplecionych z łyka. Na mezolitycznych stanowiskach spotykamy kościane haczyki i harpuny. Większość takich narzędzi łowcy robią zapewne z drewna, ale te rzadko zachowują się do naszych czasów. Zresztą drewna mają w bród. Wykonanie dłubanki czy wioseł nie stanowi już problemu, podobnie jak zbudowanie szałasu. Nie trzeba kombinować ze stawianiem schronienia z kości, tak jak w plejstocenie. Jaskinie przestają być potrzebne jako miejsca obozowisk. Z terenu Polski znamy jedynie pojedyncze mezolityczne zabytki z jaskiń. Stanowią one świadectwo krótkich pobytów, zapewne w ramach wypraw łowieckich.
Ale jest jeden wyjątek – schronisko Bramka. Malownicze okno skalne o wysokości nieco ponad 3 metrów stanowi razem z położonymi tuż obok Schroniskiem Małym i schroniskiem Wrota pozostałość po starym, dawno już zawalonym systemie jaskiń. Do dziś zostały tylko te 3 niewielkie schroniska, z których schroniska Bramka jest największe. Położone bokiem do stromego stoku Doliny Sąspowskiej: to dzięki temu wszystkie ślady obecności ludzi na przestrzeni dziejów nie spływały wraz z deszczami na dno doliny, ale gromadziły się w niewielkim zagłębieniu pod skalnym oknem i pieczętowały niezwykłą historię użytkowania tego stanowiska.
Z badań prowadzonych przez nasz zespół – a wcześniej przez Profesora Waldemara Chmielewskiego – na tym stanowisku wynika bowiem, że 9700 lat temu do schroniska przybywa grupa łowców należących do wczesnomezolitycznej kultury komornickiej. Jest to obecnie jeden z najstarszych śladów pobytu ludności mezolitycznej w Małopolsce i Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. To ludność nowoprzybyła: wcześniej nie mamy śladów podobnego osadnictwa w tym rejonie. Najpewniej nie znają terenu, a może wręcz przeciwnie – właśnie świetnie go znają. O tym jednak za chwilę. Na miejsce obozowiska wybierają schronisko Bramka. Dlaczego to stanowisko, a nie jedną z wielu jaskiń w dolinie? Schronisko jest położone bardzo wysoko. Ze szczytu skały, w której się znajduje się, rozpościera się widok na całą dolinę. Poza tym, gdy osłoni się oba otwory wejściowe, w dość łatwy sposób można je przeobrazić w coś na kształt szałasu o powierzchni około 12 metrów kwadratowych.
Długoterminowe obozowisko czy warsztat?
Mezolitycznie łowcy przychodzą zatem na stanowisko jaskiniowe, ale nie po to, aby przenocować i pójść dalej. Po takich krótkotrwałych obozowiskach zachowują się dość charakterystyczne ślady. Kilka porzuconych narzędzi – najczęściej elementów naprawianej naprędce broni łowieckiej, czasem parę odłupków z wykonanych na poczekaniu narzędzi. I tyle. W tym przypadku mamy do czynienia z niemal 7 tysiącami mezolitycznych zabytków krzemiennych wydobytych z powierzchni nieco ponad połowy stanowiska. Tak olbrzymie zagęszczenie zabytków świadczy o intensywnych użytkowaniu stanowiska. Ale jaka mogła być jego funkcja? Tu z pomocą przychodzi analiza samych zabytków. Gdy na stanowisku znajdujemy dużo narzędzi, wtedy raczej możemy mówić o długoterminowym obozowisku. Ale gdy, tak jak w Bramce, narzędzia stanowią niewielki odsetek, a wśród zabytków dominują odpady z produkcji narzędzi lub ich półproduktów, wówczas raczej mamy do czynienia z warsztatem obróbki krzemienia. I taką funkcję przypisujemy schronisku Bramka. A więc celem wypraw wczesnomezolitycznych łowców do Doliny Sąspowskiej był najpewniej krzemień, który występuje wzdłuż całej doliny, ale szczególnie licznie właśnie na tym jej odcinku. Do dziś ścieżka do jaskini jest niemal wybrukowana dużymi bryłami krzemienia. Z tego krzemienia wykonano prawie wszystkie zabytki.
Czy zatem przyszli tu raz, czy też schronisko jest świadectwem kolejnych wizyt w dolinie w celu zaopatrzenia w krzemień? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Co ciekawe, Dolina Sąspowska znajduje się w połowie drogi pomiędzy dwoma wielkimi dobrze rozpoznanymi obozowiskami wczesnomezolitycznymi z tego okresu – stanowiskami Ściejowice i Glanów. Daty radiowęglowe ze schroniska Bramka pokrywają się z najwcześniejszymi śladami osadniczymi w Glanowie i są nieco starsze od tych ze Ściejowic. Czy schronisko Bramka może być zatem świadectwem wypraw po krzemień jednej grupy mezolitycznych łowców zamieszkujących na stałe w okolicach tych stanowisk?A może był to stały przystanek na drodze łączącej oba obozowiska?
Mezolityczna mikrolityzacja narzędzi
Znów patrzę na malusieńki krzemienny trójkąt. Jest jednym z 15 znalezionych na stanowisku. Poza nim – pojedyncze inne narzędzia. Tym nielicznym narzędziom towarzyszą tysiące odłupków z różnych etapów formowania rdzeni, a następnie odbijania mikrowiórków. Rdzenie, z których odbijano wiórki do produkcji trójkątów, mają niewiele ponad 3 centymetry długości. Wszystko jest takie malusieńkie. Dlaczego? Czy to ten niedobór surowca krzemiennego i trudności z jego znalezieniem wymogły zmianę sposobu produkcji narzędzi i tak niezwykłą, a charakterystyczną dla mezolitu mikrolityzację narzędzi? Zapewne – przynajmniej częściowo – tak, ale z czasem musiało to jednak stać się tradycją i przyzwyczajeniem, bo w schronisku Bramka nie brakowało krzemienia, a mimo to łowcy usilnie produkowali jedynie mikrolityczne narzędzia. I te trójkąty. Do czego służyły? To wkładki do broni, najpewniej strzał. Wklejane na końcu służyły jako grot, po bokach tworzyły zadziory. Łatwy sposób, aby przy pomocy jednego typu narzędzia tworzyć rozmaite rodzaje strzał do polowania na różne gatunki zwierząt. Bo mezolityczni łowcy musieli być elastyczni, aby dostosować się do różnorodnego środowiska puszczy.
Autor: Małgorzata Kot
Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła
Tekst powstał w ramach dofinansowania projektu „From caves to public: A series of popular science articles published on the archeowieści.pl blog, showing a multidisciplinary approach in archaeology, based on the results of our researches in the Ojców Jura” z programu Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza. Badania jaskiń Doliny Sąspowskiej były finansowane przez Narodowe Centrum Nauki w ramach projektu SONATA BIS 2016/22/E/HS3/00486.
Literatura:
Jaskinie Doliny Sąspowskiej. Tło przyrodnicze osadnictwa pradziejowego. Praca zbiorowa. Pod red. W. Chmielewskiego, Warszawa 1988, Prace Instytutu Archeologii UW.
Strona projektu: https://www.dolinasaspowska.uw.edu.pl
2 odpowiedzi na “Schronisko Bramka – co ostatni europejscy łowcy robili w jaskini”