O dziewczynce z jaskini Tunel Wielki napisano i powiedziano już bardzo wiele. Wiemy, że pochowano ją w drugiej połowie XVII lub pod koniec XVIII wieku w płytkiej jamie grobowej, na plecach, z rękoma ułożonymi wzdłuż ciała. Do ust włożono jej czaszkę, a najpewniej głowę, zięby. Drugą, identyczną znaleziono obok lewego policzka zmarłej. Być może także ta czaszka pierwotnie tkwiła w ustach dziecka.
Zagadkowa dziewczynka z pudełka
Kiedy przychodzę do pracy mój wzrok często pada na niewielki karton z napisem „Tunel Wielki”, stojący wśród innych pudeł z zabytkami. Zawsze wtedy myślę: czy mogłam zrobić coś więcej, aby rozwikłać tę niezwykłą zagadkę?
Pochówek intryguje, bo chociaż – dzięki rozmaitym analizom – uzyskaliśmy o nim ważne informacje, ciągle pozostaje mnóstwo niewiadomych. Wiemy, że obie zięby zostały uśmiercone we wrześniu lub w październiku, co wskazuje na porę roku, w której pochowano zmarłą. Wiemy, że dziewczynka w chwili śmierci miała około 12 lat i nie była słowiańskiego pochodzenia. Wiemy, że za życia często cierpiała głód, lecz nie odżywiała się inaczej niż ówcześni mieszkańcy Europy. Ale ponad to wiemy coś jeszcze. Wiemy, że nie ma na świecie drugiego takiego pochówku. Wiemy, że ani w połowie XVII, ani tym bardziej XVIII wieku nikt na ziemiach ówczesnej Rzeczypospolitej nie grzebał swoich zmarłych w jaskiniach. A już na pewno nie było zwyczaju wkładania zmarłym do ust żadnych przedmiotów, nie wspominając nawet o czaszkach ptaków.
Obyczaje z północy
My – czyli grono archeologów, antropologów, genetyków i etnologów – skupiliśmy się w próbach rozwikłania tej niezwykłej zagadki na odpowiedzi na nurtujące pytanie: skąd na ziemiach polskich w XVII wieku wzięły się szczątki niesłowiańskiego dziecka? Powiązanie wyników analiz genetycznych wskazujących na północnoeuropejskie pochodzenie dziewczynki z potopem szwedzkim wydało nam się najbardziej sensowne i w tym kierunku prowadziliśmy rozważania. Szukaliśmy śladów podobnych zwyczajów w środowisku ówczesnych Finów. Na obecność przedstawicieli tego narodu wskazywały bowiem źródła pisane przedstawiające pobyt wojsk, które zajęły w 1655 roku zamek na Wawelu i zamek w Ojcowie, położony nieopodal jaskini.
Nawet jeśli nie udało nam się znaleźć bezpośrednich analogii, to bardzo późna chrystianizacja obszarów dzisiejszej Finlandii i zachowanie przez Finów jeszcze do XVIII wieku wielu zwyczajów przedchrześcijańskich mogą wskazywać, że wybraliśmy właściwy kierunek poszukiwań.
O sprawie rozpisywały się media na całym świecie. Zaskoczyło mnie, jak tak niszowy temat nagle zyskał międzynarodowy rozgłos. Dziewczynka z jaskini Tunel Wielki pojawiła się na łamach indonezyjskiego „National Geographic” czy francuskiego „Le Figaro”. Im bardziej jednak zastanawiałam się nad fenomenem rozgłosu, jaki zyskało to znalezisko, tym bardziej uświadamiałam sobie, że ludzi fascynuje nie historia, którą udało nam się wyjaśnić, ale to, co wciąż pozostaje tajemnicą.
Nadal bowiem nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ktoś włożył dziewczynce do grobu głowę zięby (a być może nawet dwie). Co miał oznaczać lub wyrażać taki gest? Nawet jeśli odnaleźliśmy przekazy wskazujące na to, że wśród mieszkańców Karelii jeszcze w XVII wieku istniał zwyczaj, według którego miejsce nagłej śmierci powinno być też miejscem wiecznego spoczynku (a zatem jeżeli ktoś zmarł w lesie, musiał w nim zostać pochowany), to wyjaśnia nam to najwyżej – niezwykłą jak na ówczesne czasy – lokalizację grobu. Jednak nie odpowiada na pytanie, co oznacza ptasia czaszka złożona w ustach dziewczynki.
Dziewczynka z jaskini Tunel Wielki – fenomen popkulturowy
Często wracam myślami do tego znaleziska. Zastanawiam się, czy istnieją jeszcze jakieś analizy, które pozwoliłyby nam posunąć się naprzód w rozwikłaniu tej zagadki. Obecnie nic nie przychodzi mi do głowy. Może kiedyś, w przyszłości… Czasem po prostu pozwalam sobie na wyjście poza surowy reżim myślenia naukowego i staram się wyobrazić sobie, co zaszło w jaskini Tunel Wielki.
Nie jestem w swoich fantazjach odosobniona. Znalezisko to działa na wyobraźnię. Wszyscy czytający o pochówku z jaskini Tunel Wielki stają się po trosze detektywami, chcącymi odpowiedzieć na pytanie: kto zabił? A w poszukiwaniu wyjaśnienia dają się ponieść wyobraźni. Nie inaczej było w przypadku Michała Puchalskiego, który na kanwie tego znaleziska postanowił napisać krótkie opowiadanie fantasy pod tytułem „Kołysanka”. Wprawdzie zrobił to jeszcze przed uzyskaniem przez nas wyników analiz genetycznych, więc w jego opowieści dziewczynka pochodzi z okolicznej wioski, ale nie ujmuje to zupełnie uroku fabule, stworzonej przez autora. Tekst dostępny jest również w formie audio. Wyobraźnia prowadziła też członków Stowarzyszenia „Appesart”, którzy na podstawie przeprowadzonego z nami wywiadu stworzyli fabularyzowany obraz stanowiący ich impresję na temat tego pochówku. A Andrzej Muszyński w najnowszej książce „Dom ojców” wplata opis tego znaleziska w snutą przez siebie historię Jury i poszukiwań własnych korzeni.
Śmiało mogę powiedzieć, że dziewczynka z jaskini Tunel Wielki dokonała w zakresie popularyzacji archeologii rzeczy niezwykłej. Nie tylko zapisała się w powszechnej świadomości dzięki swojej unikatowości, ale co najważniejsze: rozpaliła wyobraźnię i emocje ludzi, zagościła w popkulturze. Można bez obaw powiedzieć, że zyskała kolejne życie.
A może właśnie tego symbolem miała być głowa zięby – śpiewającego ptaka – w ustach dziewczynki? Miała dać zmarłemu dziecku głos? Drugie życie.
Autor: Małgorzata Kot
Redakcja: M.M.
Tekst powstał w ramach dofinansowania projektu „From caves to public: A series of popular science articles published on the archeowieści.pl blog, showing a multidisciplinary approach in archaeology, based on the results of our researches in the Ojców Jura” z programu Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza. Badania jaskiń Doliny Sąspowskiej były finansowane przez Narodowe Centrum Nauki w ramach projektu SONATA BIS 2016/22/E/HS3/00486.
Literatura:
Strona projektu: https://www.dolinasaspowska.uw.edu.pl
Witam. Moim zdaniem filmik wyjątkowo nudnawy, a przecież cała ta historia jest b. interesująca. Masa ględzenia i autopromocji, ale przyznaję, że nie dałem rady obejrzeć go w całości do końca. Jestem tylko laikiem zainteresowanym tymi tematami. Kiedyś subskrybowałem stronę Wojciecha Pastuszki, tutaj zaglądam sporadycznie, bo to już zupełnie coś innego. Pozdrawiam.