W roku 12 n.e. mężczyzna o imieniu Harthotes złożył lokalnym władzom rzymskiego Egiptu deklarację dotyczącą liczby osób w swoim gospodarstwie. Zgodnie z dokumentem, Harthotes, rolnik i kapłan, wówczas 55-letni, mieszkał na terenie świątyni w Teadelfii wraz ze swoją matką i małoletnim synem. Z innych źródeł wiemy jednak, że miał również dwunastoletnią córkę o imieniu Tahaunes. Dlaczego nie została uwzględniona w deklaracji? Gdzie zatem mogła się znajdować? Nie została wydana za mąż w bardzo młodym wieku, jak pospiesznie mogliby pomyśleć naukowcy. Prawda jest bardziej zaskakująca: była w pracy!

© W. G. Claytor, licencja CC BY-NC-SA 4.0
Jej ojciec odesłał ją z domu do pracy w tłoczni oliwy w wiosce oddalonej o dziesięć kilometrów, jak dowiadujemy się z dwóch umów zachowanych wśród dokumentów rodziny Harthotesa. Zbiór ten, liczący około 50 papirusów napisanych w starożytnej grece, został odkryty około 1920 roku w ruinach wioski Teadelfia w egipskiej oazie Fajum. Dziś tylko rozmiar stanowiska i pozostałości kilku solidnych pras winiarskich na powierzchni dają wyobrażenie o dawnym znaczeniu Teadelfii. Jednak jeszcze sto lat temu znajdowały się tam ruiny budynków mieszkalnych z cegły mułowej. Być może dokumenty rodziny Harthotesa zostały znalezione wśród śmieci jednego z tych domów, ale szczegóły odkrycia zapewne pozostaną na zawsze nieznane. Obecnie archiwum rozproszone jest w co najmniej ośmiu kolekcjach w Europie i Stanach Zjednoczonych. Badanie ich wymaga żmudnych poszukiwań w muzealnych kolekcjach, dopasowania do siebie dawno rozdzielonych na kawałki dokumentów, a w końcu, dosłownie kawałek po kawałku, odczytania ich.

Bentley Historical Library, HS11227, zdjęcie zrobione przez Eastona Kelseya, wiosna 1920 r.
Główna świątynia zlokalizowana we wsi została przebadana przez włoski zespół archeologów w latach trzydziestych XX wieku i obecnie służy jako jedna z głównych atrakcji niedawno ponownie otwartego Muzeum Grecko-Rzymskiego w Aleksandrii. Właśnie w obrębie tego kompleksu sakralnego Harthotes mieszkał ze swoją rodziną. Nie był on jednak kapłanem głównego bóstwa wioski, Pnepherosa (forma boga krokodyla Sobka), do którego należała świątynia, ale Tutu, popularnego bóstwa opiekuńczego. Jako kapłan pomniejszego bóstwa, Harthotes nie mógł korzystać z przywilejów przyznawanych innym lokalnym kapłanom, takich jak zwolnienie z podatku pogłównego. Coroczne podatki i obowiązkowa praca na rzecz państwa rzymskiego musiały być na tyle poważnym zmartwieniem dla rodziny, że wpłynęły, jak się zdaje, na decyzję Harthotesa o wysłaniu dziewczynki do pracy.

© W. G. Claytor, licencja CC BY-NC-SA 4.0
Praca w tłoczni
W rzymskim Egipcie, umowa dotycząca zatrudnienia była nazywana paramone. Był to rodzaj powszechnej w tamtych czasach zależności osobistej. Zachowały się dwie umowy o pracę małej Tahaunes. Zgodnie z drugą z nich, wyjątkowo dobrze zachowaną, Harthotes otrzymał zaliczkę w wysokości 80 drachm w zamian za pracę swojej córki, która miała mieszkać i pracować pod dachem producenta oliwy przez dwa i pół roku. Umowa ta stanowiła przedłużenie wcześniejszej, co pozwala nam stwierdzić, że cała praca, trwała cztery i pół roku. Lektura dokumentów wskazuje, że Tahaunes zaczęła pracę w wieku zaledwie ośmiu lat. Jej pracodawca miał ją karmić i ubierać podczas okresu służby. Harthotesowi zaś groziła kara umowna w wysokości jednej drachmy za każdy dzień jej nieobecności, ponosił przy tym odpowiedzialność za wszelkie delikty córki, takie jak kradzież. Osiemdziesiąt drachm było znaczącą sumą, wystarczającą na wyżywienie rodziny przez kilka miesięcy lub pokrycie dwuletniego podatku pogłównego Harthotesa.

Zdjęcie dzięki uprzejmości zbiorów cyfrowych Biblioteki Uniwersytetu Michigan i Biblioteki Rzadkich Ksiąg i Rękopisów Uniwersytetu Columbia.
Tahaunes zobowiązana była do wykonywania wszelkich posług dla swojego pracodawcy – była służącą domową – lecz w szczególności zatrudniana była do zadań związanych z produkcją oliwy, określanych terminem paremballein, „napełniać”. Świadectwa archeologiczne i współczesna etnologia pomagają nam lepiej zrozumieć konkretne zadania, o których mowa w tekstach umów o pracę dziewczynki.

© W. G. Claytor, licencja CC BY-NC-SA 4.0
Po zebraniu świeżych oliwek następowały dwa główne etapy produkcji oliwy: mielenie oliwek na pastę, a następnie tłoczenie pasty w celu odsączenia oliwy. Aby przygotować się do tłoczenia, pasta musiała zostać umieszczona w specjalnych koszach zwanych przez rzymskich agronomów fiscinae, a po grecku sphragides. Wkładanie pasty do koszy to brudne, ale też wymagające precyzji zadanie. Do jego wykonania doskonale nadawały się ręce małej pracownicy. Termin paremballein wydaje się najbardziej pasować do tego etapu obróbki oliwek. Oczywiście Tahaunes mogła również pomagać w innych etapach produkcji oliwy, takich jak uciążliwe czyszczenie młynów i pras.

© W. G. Claytor, licencja CC BY-NC-SA 4.0
Jak dowiadujemy się z serii papirusów spoza omawianego archiwum z Teadelfii, kobiety i dziewczęta powszechnie wykonywały pracę polegającą na wkładaniu pasty z oliwek do koszy. Nazywano je paremballousai, „napełniaczki (oliwkami)”. Jeden z kontraktów stanowi, że kobiecie należy zapłacić taką samą stawkę, jak innym paremballousai z wioski. Z kolei petycja pochodząca z wioski położonej w pobliżu Teadelfii, mówi nam o młodej paremballousa, która została oskarżona o ucieczkę, za namową ojca, z młyna oliwnego z 40 drachmami i płaszczem. Zuchwała kradzież i złamanie umowy! A przynajmniej tak uznał pracodawca. Dziewczyna i jej ojciec musieli mieć w tej sprawie odmienne zdanie: być może uznali, że pieniądze i odzież należą im się zgodnie z warunkami umowy (Harthotes i Tahaunes prawdopodobnie by się z tym zgodzili!). Analizowane razem, dokumenty te oferują wgląd w to, jak dziewczęta i młode kobiety uczestniczyły w gospodarce rzymskiego Egiptu.

Zdjęcie udostępnione przez The John Rylands Research Institute and Library, Uniwersytet w Manchesterze
Praca uwarunkowana płciowo
Badania etnograficzne mówią nam, że uprawa oliwek i produkcja oliwy są zajęciami, które zgodnie z tradycją i zasadami kulturowymi często wykonywane są przez kobiety. Na przykład w kulturze Kabylów w północnej Algierii kobiety i dziewczęta odgrywają kluczową rolę w zbieraniu oliwek i procesie tłoczenia. Pocztówka z początku XX wieku ilustruje różne role związane z tłoczeniem oliwek w Kabylii, w tym siedzące dziecko, które wydaje się napełniać kosze. Musimy jednak pamiętać, że to zainscenizowane zdjęcie jest wytworem ‘kolonialnego spojrzenia’, które mogło zniekształcić obraz rzeczywistej i tradycyjnej praktyki produkcji oliwy. Jednak paremballousai z rzymskiego Egiptu wyraźnie znajdują analogię w kolonialnej Algierii. Takie czytanie między kulturami i porównywanie ich może okazać się pouczające, pomimo odległości czasowej dzielącej nas od Egiptu, w którym żyła Tahaunes.

Zdjęcie dzięki uprzejmości https://www.mediastorehouse.co.uk/
Jednak daje się zauważyć co najmniej jedną istotną różnicę między Tahaunes a dziewczętami i kobietami z Kabylii. W XX-wiecznej Algierii opisana praca odbywała się w ramach wspólnej pracy rodziny. Praca kobiet i dziewcząt należała tam do niewidzialnej sfery ekonomicznej, pozostawała „niezauważona, niepoliczona i nieuznana”, jak trafnie określa to antropolożka Elizabeth Fernea. Przypadek Tahaunes i Harthotesa jest natomiast oczywistym przykładem zatrudnienia dziecka do pracy poza rodziną. Harthotes zawarł umowę przed notariuszem, nie było zatem tajemnicą w Teadelfii, że jego córka została wynajęta do pracy u kogoś w innej wiosce. Praca Tahaunes i wielu innych kobiet zatrudnionych przy produkcji oliwy w rzymskim Egipcie odbywała się poza rodziną i na podstawie pisemnej umowy, co oznacza, że była ona w dużej mierze częścią ówczesnego systemu gospodarczego.

Archiwum Muzeum Kelsey 5.1576
Powrót do domu z tłoczni
Przypadek Tahaunes, dziewczynki pracującej w tłoczni oliwy, daje zatem możliwość tworzenia szerokich powiązań między pracą kobiet i dzieci w różnych kulturach, ale także zmusza nas do uważnego przemyślenia konkretnych kontekstów przeszłości. Na szczęście papirusy pozwalają nam prześledzić historię Tahaunes zapisaną w wielopokoleniowym archiwum rodzinnym. W rzeczywistości rodzinie Harthotesa nie była obca praca najemna. Na przykład wuj Tahaunes (brat Harthotesa) również jako dziecko został wysłany z domu do pracy na cztery lata. Co ważne, wiemy, że podobnie jak Tahaunes, wrócił do domu. Po tym jak Tahaunes wyszła za mąż i miała dzieci, przyjęła pożyczkę zabezpieczoną pracą najemną, wykonywaną przez jednego z jej synów. W ten sposób zwyczaj wysyłania dzieci do pracy najemnej zatoczył w tej rodzinie koło.

© W. G. Claytor, licencja CC BY-NC-SA 4.0
Taka była cykliczność i norma wiejskiego życia w rzymskim Egipcie. Niewielu mogło marzyć o błyskawicznym awansie żniwiarza Makthara, który przeszedł drogę od chłopa do sędziego w późnorzymskiej Afryce Północnej, a jeszcze bardziej nieliczni mogli tego dokonać. Bez wątpienia Tahaunes i Harthotes odetchnęli z ulgą, gdy córka w końcu wróciła z tłoczni oliwek do swojego rodzinnego domu.
Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła
Podziękowania
Niniejszy post został przygotowany w ramach projektu badawczego „Chłopi egipscy pod panowaniem rzymskim: Archiwum Harthotesa” finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki: Polonez BIS 1 (2021/43/P/HS3/00651). Badania były współfinansowane przez Narodowe Centrum Nauki oraz program Unii Europejskiej Horyzont 2020 Badania i Innowacje w ramach grantu Marii Skłodowskiej-Curie nr 945339. Podziękowania należą się Tomaszowi Waliszewskiemu za wgląd w archeologię produkcji oliwy oraz wszystkim moim przyjaciołom i kolegom z Egiptu, w tym inspektorowi Ahmedowi Hassanowi, który towarzyszył nam podczas niedawnej Międzynarodowej Szkoły Zimowej Papirologii i Archeologii Fajum, finansowanej przez program IDUB Uniwersytetu Warszawskiego i goszczonej przez Polskie Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej w Kairze.
Autor
Graham Claytor jest papirologiem i historykiem starożytności na Uniwersytecie Warszawskim i specjalizuje się w tematyce rodzinnych i publicznych archiwów w greckorzymskim Egipcie.
Redakcja: J.C., A.B., Adam Łajtar, Maria Nowak
Okładka: ed. K.K.