Ogień i rytuał. Znaczenie przepalonych kości w obrzędzie pogrzebowym z Tierra Caliente Michoacán

Rytuał był i jest kluczowym elementem życia człowieka. W przeszłości odgrywał on bardzo istotną rolę w aspekcie religijnym. Natomiast obecnie, każdy z nas w życiu codziennym praktykuje swoje domowe rytuały. Temat ten w archeologii obarczony jest swoistym piętnem nieuchwytności i spekulatywności. W dzisiejszym artykule Adam Budziszewski z naszej redakcji opowiada o próbach odtworzenia takich zachowań związanych z obrządkiem pogrzebowym w rejonie Tierra Caliente. Dzięki współpracy z badaczami z dwóch meksykańskich instytutów badawczych, teorii postrzegania ciała w archeologii oraz kognitywistyki przedstawia, jakie znaczenie i funkcję mogły mieć przepalone ludzkie szczątki w zachodnim Meksyku między około 900 a 1530 rokiem n.e.

O co chodzi z tym rytuałem?

Badanie dawnej obrzędowości i rytuałów to jedno z najbardziej wymagających zagadnień w archeologii. Rekonstrukcja tych pełnych mistycyzmu i tajemnicy elementów codzienności dawnych społeczeństw stanowi fascynujące, ale jednocześnie niezwykle trudne wyzwanie. Rytuał w archeologii często staje się czymś w rodzaju wytrychu – pojęciem używanym jako uniwersalne wyjaśnienie, gdy przeznaczenie zabytku lub kontekst odkrycia pozostają niejasne. Taki sposób interpretacji, choć kuszący, utrudnia jednak stworzenie metodycznego podejścia do jednego z kluczowych aspektów ludzkiej przeszłości. Problem ten trafnie opisała Amy Gazin-Schwartz

Co czyni rytuał tak tajemniczym i niedostępnym? I co jest tak przystępne i proste w zachowaniach, które uznajemy za nierytualne? Te dwa założenia tworzą zamknięte koło (ergo: tautologię logiczną) krążące wokół rytuału i kultury materialnej. Jeśli coś jest dziwne to musi być rytualne. Rytuał jest tajemniczy, zatem tajemnicze i zagadkowe rzeczy są rytualne.

Czy zatem rytuał w archeologii można uznać za przykład logicznej tautologii? Niekoniecznie. Choć pojęcie to faktycznie bywa nadużywane. Największym problemem w tej kwestii jest w zasadzie fakt, że wiele aspektów rytuałów i związanych z nimi zachowań często nie pozostawia po sobie materialnych śladów, które można by uchwycić w kontekście archeologicznym. Czy w takim razie badania nad obrzędami społeczności prehistorycznych są skazane na porażkę? Absolutnie nie! Rezygnacja z nich byłaby bowiem dużym błędem, zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę to jak kluczowym elementem życia dawnych ugrupowań były rytuały. Badania ich pozwala nie tylko lepiej zrozumieć system wierzeń czy wartości, ale również i realia społecznego funkcjonowania. Szczególnie wyraźnie widać to w przypadku obrządków pogrzebowych, które – choć również nasycone niezrozumiałą dzisiaj symboliką i wieloma  nieuchwytnymi treściami – oferują wyjątkową możliwość wglądu w duchową i społeczną rzeczywistość badanych kultur.

Co nam mówią kości?

Kiedy archeolog stawia sobie przytoczone powyżej pytanie , zwykle odpowiada na nie w kontekście ustalania wieku w momencie śmierci, płci biologicznej czy analizy chorób i urazów. Jednak ciało zmarłego może dostarczyć znacznie więcej informacji o kulturze społeczności, z której pochodzi. I nie chodzi tu wyłącznie o sposób  chowania zmarłych.

W ramach teorii wywodzącej się z socjologii, określanej jako teoria percepcji ciała (ang. body perception theory), czy zaczerpnięta dla potrzeb naszej dyscypliny – archeologia ciała, ludzkie ciało – za życia – nie jest postrzegane jedynie jako byt biologiczny. To, jak się ubieramy, oraz jak zdobimy nasze ciało (na przykład kolczyki, tatuaże, skaryfikacje), mówi o nas bardzo wiele. Poprzez te praktyki komunikujemy się z otoczeniem, przekazując informacje o naszych przekonaniach, przynależności społecznej, kulturze czy statusie społecznym. Niektóre stroje lub zdobienia ciała mogą być ściśle związane z określonymi grupami społecznymi, na przykład z osobami praktykującymi konkretną religię lub należącymi do klasy kapłańskiej. Ich noszenie przez osoby spoza tych grup mogło być postrzegane jako wysoce niestosowne, a nawet prowokacyjne. Tym samym ciało staje się nośnikiem kodów kulturowych, które, choć często trudne do odczytania w kontekście archeologicznym, mogą znacząco wzbogacić naszą wiedzę o dawnych społecznościach.

Fragment skóry mumii mężczyzny z Pazyryku. Czy zoomorficzne motywy były tylko ozdobą ciała? Czy przekazywały ważną kulturową wiadomość w nomadycznej społeczności?
Domena publiczna

A co z ciałem zmarłego? Czy ono również może przekazywać jakieś informacje w perspektywie kulturowej? Zdecydowanie tak! Należy pamiętać o oczywistym fakcie, że to nie zmarli układają swoje szczątki w grobie. Zatem to z czym, w jakiej formie i jak kompletnie zmarły zostanie złożony w grobie jest wynikiem specyficznych decyzji żałobników. To oni odpowiadają za właściwe pożegnanie członka swojej rodziny. W związku z tym pochówek nie może być analizowany wyłącznie przez pryzmat biologii czy zestawu kości otoczonych przedmiotami. To skomplikowany zespół praktyk, który ujawnia wiele na temat samej społeczności. Sposób pochówku odsłania ich wyobrażenia o życiu pozagrobowym i wierzenia eschatologiczne. Te z kolei są nierozerwalnie związane z rytuałami i obrzędowością, będącymi integralną częścią ceremonii pogrzebowej. Każdy pochówek jest w gruncie rzeczy materialnym świadectwem tego, jak ludzie porządkowali relacje między światem żywych a światem zmarłych, jak oddawali cześć swoim bliskim i jak starali się nadać śmierci sens w ramach obowiązującej kultury oraz systemu wierzeń.

Nietuzinkowy (?) przypadek z Los Tamarindos 

Na początku tego roku miałem przyjemność zaprezentować na łamach Archeowieści wyniki badań prowadzonych we współpracy z dwiema meksykańskimi instytucjami naukowymi nad obrządkiem ciałopalnym w rejonie Tierra Caliente. Szczegóły geograficzne zostały już omówione w poprzednim artykule, dlatego tutaj skupię się na aspekcie naukowym naszych badań, które we współpracy z kolegami z INAH Michoacán oraz UNAM opublikowaliśmy w Latin American Antiquity. W tej publikacji podjęliśmy próbę wyjaśnienia, dlaczego w większości pochówków ciałopalnych na stanowisku Los Tamarindos znaleziono tak niewiele kości.

Pochówek RT50 z Los Tamarindos. Popielnica z przykrywką jest najbardziej typową formą pochówku ciałopalnego w rejonie środkowej doliny rzeki Balsas
© J.L. Punzo-Diaz, na licencji CC BY-SA 4.0

Bez względu na to, czy analizowaliśmy groby dorosłych, czy dzieci, w większości przypadków depozyty zawierały jedynie część kości pozostałych po kremacji ciał zmarłych. Jest to tym bardziej ciekawe, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że w każdym zbadanym pochówku zidentyfikowaliśmy fragmenty reprezentujące wszystkie główne rejony anatomiczne ciała. Co to oznacza? A to, że w każdej popielnicy znajdował się przynajmniej jeden fragment czaszki, elementy szkieletu osiowego oraz fragmenty kości kończyn górnych i dolnych. Oznacza to, że braki w kościach nie wynikają z celowego pominięcia jakiejś konkretnej części ciała przed kremacją. Dlaczego więc w pochówkach znajduje się tak niewiele kości? Choć fenomen ten wymaga dalszych badań, to już teraz możemy przypuszczać, że nie jest on dziełem przypadku. 

Co zostaje z nas po spaleniu?

Gdy wspominam o małej liczbie kości w pochówkach ciałopalnych, mam na myśli ich wagę, a nie liczbę fragmentów. W każdym pochówku tego typu nawet tak niekompletnym jak te w Los Tamarindos znajdują się setki, a czasem nawet i tysiące fragmentów kości. Liczenie ich nie tylko zajmuje ogromną ilość czasu, ale jest również mało użyteczne. Zdecydowanie bardziej praktyczne i informatywne okazuje się określenie masy wszystkich zachowanych szczątków.

Współczesne piece kremacyjne. Przykład domu pogrzebowego z Austrii
© G.Lippitsch, na licencji CC BY-SA 4.0

Badania antropologów sądowych nad współczesnymi kremacjami dostarczają nam cennych danych na temat tego, ile gramów kości pozostaje po spaleniu ciała dorosłego człowieka w piecu kremacyjnym. Choć nadal nie do końca rozumiemy, jakie czynniki wpływają na masę szczątków po kremacji, zakres tych wartości jest dobrze udokumentowany. Dla kobiet wynosi od 1057 do 4309 gramów, a dla mężczyzn od 1701 do 4990 gramów.

Płonący stos pogrzebowy w trakcie sikhijskiego pogrzebu w Kolumbii Brytyjskiej
Domena publiczna z Industries and Occupations Photographs Collection

Tych wartości nie możemy przełożyć bezpośrednio na kontekst archeologiczny. W przeszłości ciała zmarłych spalano bowiem nie tylko specyficznych stosach, ale i na otwartym powietrzu. Mamy tutaj zatem do czynienia z zupełnie innymi warunkami spalania. Dodatkowo, na kości zalegające w ziemi przez setki lub tysiące lat wpływają liczne niszczące czynniki, które określamy jako czynniki postdepozycyjne. Pod ich wpływem zarówno, groby jak i same szczątki ulegają znacznej redukcji. Niemniej, na podstawie dostępnych danych możemy stwierdzić, że 300 lub nawet 500 gram kości należących do dorosłego człowieka to zdecydowanie za mało, aby uznać pochówek ciałopalny za kompletny. Zresztą, potwierdza to sam inwentarz kostny.

Co się zatem stało z kośćmi?

Odpowiedź na nasze nurtujące pytania przyszła dość szybko. Podczas wykopalisk na cmentarzysku Los Tamarindos, w wyraźnym oddaleniu od pochówków ciałopalnych, natrafiliśmy na niewielkie skupiska kości ważące zaledwie kilkanaście gramów. Co więcej, podobne znaleziska odkryliśmy w odległości około kilometra od Los Tamarindos, na stanowisku osady Cupandario. Choć dokładne opracowanie materiału archeologicznego z tego drugiego stanowiska wciąż jest w toku, wiele wskazuje na to, że Los Tamarindos i Cupandario były użytkowane równoczasowo.

Współcześnie praktyka rozrzucania zmielonych w kremulatorze szczątków jest bardzo powszechna w Stanach Zjednoczonych. Na zdjęciu członek US Navy wsypuje prochy do morza z pokładu statku.
Domena publiczna

Czy możemy zatem mieć do czynienia z praktyką zbierania fragmentów szczątków ze stosu pogrzebowego i rozsypywania ich w miejscach wybranych przez zmarłego lub uznanych za społecznie odpowiednie? Praktyki tego typu są przecież całkiem popularne w wielu współczesnych kulturach, takich jak w krajach anglosaskich, Japonii, Hongkongu czy Indiach. Ale czy możliwe jest potwierdzenie takich rytuałów w kontekście archeologicznym? W końcu kości mogły zostać rozrzucone niemal w dowolnym miejscu, a znalezienie takich depozytów jest równie przypadkowe, co trafienie szóstki w totolotka. Zanim jednak odrzucimy tę hipotezę, warto zastanowić się, czy rzeczywiście potrzebujemy tak licznych przykładów tego typu depozytów, by potwierdzić istnienie podobnego rytualnie zachowania. Z pomocą mogą nam przyjść źródła historyczne, etnografia oraz kognitywistyka. Analiza zapisów dotyczących podobnych praktyk w innych kulturach, a także badania dotyczące zachowań ludzi związanych z pamięcią, śmiercią i przestrzenią, pozwalają bowiem na głębsze zrozumienie tego, co mogło dziać się w przeszłości. Warto jednak podkreślić, że choć w kontekście archeologii, jednorazowe znalezisko podobnego typu może być fascynującą wskazówką, to dopiero w zestawieniu z innymi dowodami, zarówno materialnymi, jak i teoretycznymi, możemy rozważyć możliwość istnienia takiej praktyki.

Jak to robiło się w postklasycznej Mezoameryce

Historyczne źródła i późniejsze opisy etnograficzne są nieocenionym narzędziem w badaniu złożonych i unikalnych rytuałów oraz obrzędów. Dzięki nim możemy korzystać z analogii etnograficznych, które pozwalają nam przypuszczać, że obserwowane w kontekście archeologicznym praktyki mogą być zbliżone do tych opisywanych przez innych badaczy. W przypadku zachodniego Meksyku mamy jednak do czynienia z poważnym wyzwaniem: źródła pisane i etnograficzne dotyczące pierwszych dekad hiszpańskiej dominacji nad tym obszarem są niezwykle skromne. Znacznie utrudnia to poszukiwanie analogii specyficznych dla regionu Tierra Caliente. Wobec tych ograniczeń postanowiliśmy spojrzeć na zagadnienie symbolicznego znaczenia spalonych kości i kremacji z szerszej perspektywy. Rozszerzyliśmy nasze zainteresowanie na centralny Meksyk, którego dzieje, zwłaszcza te związane z Imperium Azteków, są znacznie lepiej udokumentowane niż historia peryferyjnego Tierra Caliente czy sąsiedniego Imperium Tarasków. To właśnie relacje dotyczące poglądów Azteków na temat spalonych szczątków okazują się szczególnie wartościowe.

Azteckie inspiracje

Aztekowie przypisywali spopielonym kościom wyjątkowe znaczenie. Spalenie ciała zmarłego miało bowiem nie tylko praktyczne, ale również nad wyraz symboliczne konotacje, związane z ich eschatologią i cyklicznym pojmowaniem życia oraz śmierci. Przepalone szczątki były często traktowane jako materiał o specjalnym statusie, który można było wykorzystać w dalszych rytuałach lub złożyć w miejscach o określonym znaczeniu. Włączenie tego rodzaju wiedzy historycznej do interpretacji danych archeologicznych pozwala nam formułować lepiej uzasadnione hipotezy dotyczące zachowań rytualnych w Tierra Caliente, nawet w obliczu ograniczonych lokalnych źródeł. Dlaczego?

Aztekowie wierzyli, że człowiek posiada trzy dusze teyolía, tonalli i ihíyotl. Pierwsza z nich mieściła się w sercu, druga w głowie, a trzecia w wątrobie. Podczas kremacji, w jej kulminacyjnym momencie teyolía miała być uwalniana przez płomienie stosu pogrzebowego i ulatywać do nieba wraz z dymem. Czy zatem moment odłączenia duszy od ciała w trakcie spalenia ciała zmarłego był najważniejszym momentem ceremonii pogrzebowej, a pozostające na stosie po wygaśnięciu kości nie były tak istotne jak sam proces kremacji? Żaden tekst nie mówi o tym wprost, ale możemy przypuszczać, że część przepalonych szczątków nie była zbierana i następnie nie trafiła do grobu. W myśl tej tezy, kości nie byłyby najważniejsze, a zmarłemu wystarczy symboliczna liczba szczątków w urnie pogrzebowej. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę inne opisy związane z tym jak traktowali przepalone szczątki rdzenni mieszkańcy Mezoameryki, to szybko dojdziemy do wniosku, że z pewnością nie traktowali oni ciała zmarłego (przynajmniej po kremacji) jako jednolitej i niepodzielnej całości. 

Dla przykładu Tlaxcallanie zbierali część kości pozostałych po kremacji, kruszyli je na proch, mieszali z wodą i wykorzystywali jako domieszkę przy produkcji figurek glinianych czy naczyń ceramicznych. Ponadto w tekstach spisanych przez hiszpańskich konkwistadorów natrafiamy na wzmianki dotyczące wdów poległych wojów, które zbierały ze stosów pogrzebowych garści węgli i kości swoich mężów i następnie malowały sobie nimi twarze na znak żałoby. Kiedy weźmiemy pod uwagę także późniejsze opisy etnograficzne praktyk pogrzebowych rdzennych społeczności Ameryki Północnej, natrafimy na całą gamę przykładów rytualnego traktowania szczątków. Począwszy od spodziewanego rozsypywania kości w różnych miejscach, po kruszenie ich, mieszanie z wodą i wypijanie mikstury zawierającej prochy zmarłego. Te liczne i zróżnicowane przykłady zachowań rytualnych, jakim poddawane były spalone kości w Nowym Świecie sprawiają, że zdajemy sobie sprawę z tego, iż naprawdę mamy niewielkie  szanse na uchwycenie śladów podobnych obrzędów w kontekstach archeologicznych.

Osoba ubrana w atrybuty boga siedzi w lektyce w trakcie rytualnej procesji. Rycina z Kodeksu Magliabechiano
Domena publiczna

Na sam koniec warto przytoczyć jeszcze jeden ważny przymiot kultur Mezoameryki opisany w źródłach historycznych. Kluczowym elementem wielu azteckich ceremonii religijnych była ixiptla. Była to najczęściej rzeźba lub figurka przedstawiająca boga. Nie była jednak ona tylko przedmiotem. Dla uczestników ceremonii ixiptla była personifikacja boga. Ucieleśnieniem istoty nadprzyrodzonej. Ixiptla mogła na czas rytuału stać się także osoba ubrana w szaty i atrybuty owego boga. Funkcję tę mógł pełnić także przedmiot lub fragment stroju utożsamiany z taką nadnaturalną postacią. Mało tego. Ixiptla nie tylko personifikowała bogów ze ścisłego panteonu, ale mogła także symbolizować obecność i opatrzność uświęconych przodków. Czy zatem kości z Los Tamarindos złożone z dala od grobów i w obrębie osad mogły funkcjonować na zasadzie zbliżonej do wspomnianej ixiptla? Czy szczątki po kremacji mogły być poddawane licznym intencjonalnym manipulacjom związanych z rytualnymi zachowaniami? O ile odpowiedź na pierwsze pytanie będzie trudna, to wydaje się, że w przypadku drugiego zdecydowanie łatwiej przyjdzie nam powiedzieć, że faktycznie istnieje ogromna szansa, że takie zjawisko miało swoje miejsce. 

Niczym mantrę będę jednak powtarzał, że w oparciu jedynie o źródła archeologiczne, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jakim dokładnie manipulacjom poddawano kości. Niemniej, wydaje mi się, że w przypadku Tierra Caliente, udało nam się uchwycić fascynujący element legendarnych zachowań rytualnych wśród społeczności zamieszkujących te tereny w okresie od IX do XVI wieku n.e. Element, który stanowił jedynie część większej całości, którą dopiero zaczynamy rozumieć i rekonstruować.

 

Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować, ze zdjęciami, z podaniem źródła

 

Na podstawie:  Budziszewski, Adam, Alfonso Gastelum-Strozzi, i José Luis Punzo Díaz. “Transformed by Fire: Body Perception in Cremation Burial Practices in Middle Balsas River Basin, Michoacán Tierra Caliente, during the Postclassic Period.” Latin American Antiquity, 2025, 1–20. https://doi.org/10.1017/laq.2024.22.

 

Autor: Adam Budziszewski

Więcej postów tego autora

Redakcja: A.C.

Rozpowszechniaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *