Olandia. Wyspa wiatru i słońca

Między 25 a 31 maja 2025 roku odbyła się szesnasta edycja objazdów rowerowych po stanowiskach archeologicznych, organizowanych przez prof. ucz. dr. hab. Adama Cieślińskiego i dr. Sławomira Wadyla. Wyjazd odbył się w ramach zajęć „Basen Bałtyku w czasach Germanów późnej epoki żelaza i Wikingów”, prowadzonych na Wydziale Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. W tym roku grupa studentów i pracowników naukowych miała okazję odwiedzić kolejną z bałtyckich wysp – Olandię, choć nie była ona jedynym celem wyprawy.

O Olandii słów kilka

Olandia (szw. Öland) to druga co do wielkości wyspa Szwecji, położona na Morzu Bałtyckim, u wschodnich wybrzeży kraju. Ma około 137 km długości (z północy na południe) i do 16 km szerokości (ze wschodu na zachód w najszerszym miejscu). Oddzielona od stałego lądu cieśniną Kalmarską, słynie z charakterystycznych wapiennych równin (tak zwanych alvarów) oraz wyjątkowo bogatego dziedzictwa archeologicznego. Na wyspie zachowały się liczne grodziska, kurhany i kamienne kręgi z późnej epoki żelaza i czasów wikińskich, co czyni ją ważnym punktem na mapie badań nad pradziejami i wczesnym średniowieczem regionu bałtyckiego.

Podobnie jak Gotlandia, Olandia jest doskonałym celem kilkudniowych objazdów rowerowych. W ciągu niespełna czterech dni uczestnicy wyprawy pokonali około 300 kilometrów dróg i bezdroży, a kolejne 100 kilometrów przejechali trasą wzdłuż wybrzeża. Trasa była niezwykle widowiskowa – nie tylko dzięki zapierającym dech w piersiach krajobrazom, ale również z powodu wielu imponujących stanowisk archeologicznych, które odwiedziliśmy po drodze. Pogoda? W kratkę – raz słoneczna i przyjemna, innym razem wietrzna i deszczowa. Choć trzeba przyznać, że wiatr towarzyszył nam właściwie bez przerwy.

Początki historii Olandii sięgają epoki kamienia, kiedy to pierwsi ludzie zaczęli wykorzystywać jej zasoby naturalne – między innymi bogactwo wapieni i dogodny dostęp do morza. Już w okresie neolitu wyspa była intensywnie zasiedlana, o czym świadczą liczne znaleziska archeologiczne.

W późnej epoce brązu i w okresie żelaza Olandia stanowiła ważny ośrodek kontaktów handlowych w rejonie Bałtyku. Z okresu wpływów rzymskich (ok. 1-375 r. n.e.) i wędrówek ludów (ok. 375-550 r. n.e.) pochodzą liczne cmentarzyska, kamienne kręgi oraz grodziska, między innymi słynne Eketorp – jedno z najlepiej przebadanych w całej Skandynawii. W tych czasach wyspa była gęsto zaludniona, a jej mieszkańcy utrzymywali kontakty z kontynentem, w tym z terenami dzisiejszej Polski.

W okresie wikińskim (około 750-1050 r. n.e.) Olandia była częścią sieci osadniczej i handlowej rozciągającej się od Skandynawii po Europę Środkową i Wschodnią. Mimo że nie odgrywała tak dominującej roli jak Gotlandia, pełniła funkcję przystani i punktu tranzytowego na szlakach żeglugowych.

W średniowieczu Olandia została włączona do Królestwa Szwecji i przez wieki funkcjonowała jako region o charakterze rolniczym, znany z hodowli oraz produkcji wapienia. Do dziś zachowały się tam liczne ślady dawnego osadnictwa, a specyficzny krajobraz kulturowy wyspy został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO (Stora Alvaret – 2000).

Dzień 1: Wyspa słońca a następnie wiatru

Wyprawa rozpoczęła się w Gdyni, gdzie wsiedliśmy na prom do Karlskrony, do której dopłynęliśmy o 6:30 rano. O poranku czekała nas krótka przejażdżka rowerami na dworzec kolejowy w Karlskronie, skąd pociągiem ruszyliśmy w kierunku Kalmaru – miasta położonego vis-à-vis Olandii. W Kalmarze złapaliśmy kolejny prom; tym razem podróż trwała około 20 minut, po czym zeszliśmy na ląd wyspy Olandii. Przywitała nas łaskawą pogodą i bez zwłoki ruszyliśmy w trasę na południe, które – jak się okazało – jest całkiem odludne. A tak naprawdę to obszar wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO: The Agricultural Landscape of Southern Öland.

Karlevistenen – najstarszy kamień runiczny na Olandii

Zanim jednak dotarliśmy na południe, nie mogliśmy pominąć kilku flagowych atrakcji tej części wyspy. Pierwszą z nich był niezwykły kamień runiczny. Na jednej z łąk w Karlevi, niewielkiej wsi na wyspie Öland, wznosi się pozornie niepozorny głaz. To kamień runiczny Karlevistenen, oznaczony w bazie Rundata jako Öl 1 – jeden z najstarszych i zarazem najbardziej wyjątkowych kamieni runicznych w całej Szwecji. Liczy sobie ponad tysiąc lat. Powstał pod koniec X wieku i stoi tu, nieopodal cieśniny Kalmarsund, już od czasów wczesnego średniowiecza. Wyrzeźbiony z szarego porfiru kwarcowego – zapewne wydobytego gdzieś na zachód od dzisiejszego Oskarshamn – mierzy 130 centymetrów wysokości i od wieków przyciąga uwagę badaczy, podróżników i pasjonatów historii. Kamień wzniesiono na cześć duńskiego wodza o imieniu Sibbe, zwanego „Dobrym” lub „Mądrym”, syna człowieka imieniem Foldar. To właśnie tutaj, jak głosi inskrypcja, Sibbe został pochowany. Co ciekawe, tekst runiczny ułożył i wyrył norweski skald – poeta i członek świty wodza – co czyni ten zabytek jednym z nielicznych przykładów użycia poezji skaldycznej w inskrypcji runicznej.

Kamień runiczny w Karlevi
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Gettlinge – między tradycją epoki brązu a światem wikingów

Niedaleko na południe od Karlevi odwiedziliśmy jedno z najlepiej zachowanych cmentarzysk z późnej epoki żelaza i okresu wikińskiego na Olandii – Gettlinge. Nekropola ta rozciąga się wzdłuż charakterystycznego, wapiennego grzbietu i obejmuje różnorodne formy pochówków, od grobów szkieletowych po ciałopalne, w tym także monumentalne ustawienia kamienne w formie łodzi – tak zwanych. skeppssättningar.

Gettlinge jest stanowiskiem wielofazowym. Oznacza to, że było ono użytkowane przez kilkanaście stuleci. Począwszy od epoki brązu aż po wczesne średniowiecze. Najbardziej spektakularne są wspomniane kamienne łodzie, interpretowane jako pochówki elit lub osób o szczególnym statusie społecznym. Znaleziska archeologiczne, w tym broń, elementy stroju i ozdoby, świadczą o złożonym charakterze społeczności zamieszkującej tę część wyspy oraz o kontaktach ze światem zewnętrznym – zarówno w kierunku Skandynawii kontynentalnej, jak i regionu Bałtyku.

Gettlinge stanowi ważne źródło do badań nad zmieniającymi się praktykami pogrzebowymi i strukturami społecznymi na Olandii w ostatnich stuleciach przed chrystianizacją.

Cmentarzysko w Gettlinge
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Eketorp – olandzki Biskupin

Ostatnim ważnym celem pierwszego dnia objazdu było Eketorp, czyli jedno z najlepiej przebadanych stanowisk archeologicznych na Olandii. Można je określić mianem „olandzkiego Biskupina” ze względu na stopień rekonstrukcji oraz funkcję edukacyjną. Położone na wapiennej równinie południowej części wyspy, stanowisko to dokumentuje trzy główne fazy osadnicze: od ufortyfikowanej osady z okresu rzymskiego (III–IV w. n.e.), przez późniejszą osadę użytkowaną w VI–VII wieku, aż po średniowieczne założenie militarne z XI–XII wieku.

Gród otoczony był masywnym kamiennym murem, którego forma i konstrukcja zmieniały się wraz z kolejnymi fazami użytkowania. Znaleziska archeologiczne z Eketorp obejmują bogaty materiał ceramiczny, żelazne narzędzia i broń, a także ślady codziennego życia mieszkańców, świadczące o lokalnej produkcji, wymianie i kontaktach handlowych.

Współczesna rekonstrukcja grodu, oparta na wynikach szczegółowych badań prowadzonych od lat sześćdziesiątych XX wieku, pełni dziś funkcję muzeum na wolnym powietrzu i centrum edukacyjnego. Eketorp jest ważnym punktem odniesienia w badaniach nad systemami obronnymi oraz strukturą społeczności wczesnohistorycznej Skandynawii. Warto jednak pamiętać, że to tylko jedno z około 20 znanych grodzisk na Olandii – przed nami było jeszcze kilka do zobaczenia.

Po południu pogoda, która do tej pory sprzyjała, nagle się zmieniła. Wyspa słońca zamieniła się w wyspę wiatru – tak silnego, że skutecznie odbierał całą przyjemność z jazdy na rowerze. Dla części naszej grupy okazało się to przeszkodą nie do pokonania: zrezygnowali z dalszej trasy i wcześniej wrócili do miejsca noclegu.

Częściowo zrekonstruowane wnętrze Eketorp
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Dzień 2: Grodziska, borgi i ringforty

Drugi dzień naszej wyprawy upłynął pod znakiem grodzisk – na Olandii znanych jako borgi lub ringforty. Odwiedziliśmy kolejno Träby borg, Triberga borg, Sandby borg oraz Ismantorp borg. Każde z tych założeń obronnych wyróżniało się pod względem układu przestrzennego, skali i stopnia zachowania – ale wszystkie okazały się równie fascynujące i znaczące dla poznania przeszłości wyspy.

Nie były to jednak jedyne archeologiczne atrakcje tego dnia. Po drodze natrafiliśmy także na kolejny kamień runiczny oraz kilka cmentarzysk analogicznych do tego w Gettlinge – tym razem położonych w strefie wschodniego wybrzeża Ölandii. Ich rozmieszczenie, formy grobów, konstrukcje kamienne oraz stan zachowania stanowiły ciekawe uzupełnienie naszej trasy, ukazując różnorodność krajobrazu archeologicznego wyspy.

Träby borg 

Pierwszym z odwiedzonych jeszcze o poranku, stanowisk było Träby borg. Stanowisko to położone jest na wapiennym płaskowyżu w środkowej części Olandii. Nie jest najlepiej zachowane – w południowo-zachodnim pierścieniu znajdują się ruiny gospodarstwa Christineborg, wzniesionego na początku XIX wieku. Jego unikatowość polega jednak na tym, że składa się nie z jednego, lecz z trzech połączonych ze sobą ringfortów. Średnice wewnętrzne tych trzech kolistych założeń różnią się od siebie i wynoszą od 44 do 66 metrów. Choć mury są dziś w znacznej mierze zniszczone, najlepiej zachowała się partia środkowego grodziska, gdzie wciąż widoczne są fragmenty kamiennej konstrukcji.

Wewnątrz pierścieni znajdowały się niegdyś domostwa, których relikty są dziś słabo czytelne. Jednak gdy Johan Rhezelius odwiedził to miejsce w 1634 roku, zdołał naliczyć aż 30 fundamentów w północno-wschodnim kręgu, 32 w środkowym oraz 14 w południowo-zachodnim. Świadczy to o intensywnym zasiedleniu i być może bardziej złożonej organizacji przestrzennej tego zespołu grodzisk.

Sandby borg 

W dalszej części trasy odwiedziliśmy także Triberga borg oraz Sandby borg – stanowisko, które w ostatnich latach zyskało szczególne znaczenie w szwedzkiej archeologii. Sandby borg stało się jednym z najbardziej znanych grodzisk Olandii za sprawą spektakularnych odkryć, które rzuciły nowe światło na realia życia (i śmierci) w okresie wędrówek ludów.

W trakcie badań archeologicznych natrafiono tu na ślady dramatycznych wydarzeń sprzed około 1500 lat. W domostwach grodziska odkryto ciała mieszkańców – mężczyzn, kobiet i dzieci – pozostawione bez pochówku, co wskazuje na nagły, brutalny atak i masakrę. Grodzisko nigdy nie zostało ponownie zasiedlone, a pozostałości życia codziennego zachowały się w miejscu, w którym zostały przerwane – tworząc wyjątkowy, „zamrożony w czasie” obraz przeszłości.

Badania w Sandby borg dostarczyły unikalnych informacji o przemocy, hierarchii społecznej i kontaktach elit Olandii w późnej starożytności. To stanowisko jest dziś kluczowe dla zrozumienia społecznych napięć i zmian zachodzących w rejonie Morza Bałtyckiego u schyłku Imperium Rzymskiego.

Grodzisko Sandby borg, widok od zachodu
© S. Jakobsson, na licencji CC BY 3.0

Ismantorp borg

Spośród wszystkich odwiedzonych tego dnia miejsc to właśnie Ismantorp wywarł na nas największe wrażenie – zarówno ze względu na wyjątkowy stan zachowania, jak i imponującą skalę założenia. Jest to największe i zarazem najbardziej regularnie zaplanowane grodzisko na obszarze Olandii, otoczone potężnym, kolistym murem z wapiennych głazów.

Wewnątrz znajduje się około 90 reliktów kamiennych domostw, rozmieszczonych wzdłuż symetrycznego układu uliczek, koncentrujących się wokół centralnego placu. Ten uporządkowany plan przestrzenny wyróżnia Ismantorp spośród innych grodzisk wyspy i sugeruje funkcję odbiegającą od typowych osad obronnych.

Brak wyraźnych śladów intensywnego użytkowania grodu jako stałego miejsca zamieszkania skłania badaczy do przypuszczeń, że Ismantorp pełnił funkcję rytualną lub okresową – mógł być miejscem zgromadzeń, rytuałów, targów lub inną formą przestrzeni wspólnotowej dla lokalnych społeczności Olandii w późnej starożytności.

Wnętrze grodziska Ismantorp borg z zachowanymi fundamentami budynków
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

W przeciwieństwie do dnia poprzedniego tym razem pogoda nam sprzyjała – wiatr, który wcześniej stanowił przeszkodę, teraz stał się naszym sprzymierzeńcem: wiał w plecy i towarzyszył nam przez cały dzień.

Na zakończenie drugiego dnia dotarliśmy do Borgholmu – miasta, które przez kolejne dwa dni stało się naszą bazą wypadową i tymczasowym domem. Po intensywnym dniu spędzonym na zwiedzaniu grodzisk cicha atmosfera miasteczka, z widokiem na zatokę i sylwetką ruin zamku królewskiego w tle, przyniosła zasłużony odpoczynek. Borgholm, choć niewielki, okazał się idealnym miejscem na złapanie oddechu – i przygotowanie się na kolejne archeologiczne przygody.

Dzień 3: W strugach deszczu

Nie wszystko tego dnia potoczyło się zgodnie z planem. Poranek przywitał nas intensywnymi opadami deszczu, co spowodowało opóźnienie w rozpoczęciu trasy i konieczność jej skrócenia. Choć ten etap wyprawy zawierał mniej elementów archeologicznych, widokowo był jednym z najbardziej malowniczych.

Na trasie znalazło się jednak kilka interesujących punktów. W Köpingsvik zatrzymaliśmy się przy kolejnym kamieniu runicznym, a nieco dalej odwiedziliśmy grodzisko Löt borg – monumentalne i mniej znane, ale dobrze wpisane w krajobraz zachodniego wybrzeża Olandii.

Większą część dnia poświęciliśmy jednak na podziwianie przyrody – niskie chmury, wiatr znad zatoki i deszcz tworzyły niepowtarzalny klimat tej części wyspy. Zachodnie wybrzeże Olandii, nawet w niepogodę, nie traci nic ze swojego uroku – szerokie widoki, samotne drzewa i rozległe łąki przypominały o sile i zmienności natury.

Uczestnicy wyprawy przy kamieniu runicznym w Köpingsvik
© B. Szlendak, na licencji CC BY-ND 4.0

Köpingsvik – osada, kościół i kamień runiczny

Choć dziś Köpingsvik jest spokojną miejscowością turystyczną, w przeszłości odgrywała znacznie większą rolę. W okresie wikińskim i wczesnośredniowiecznym znajdowała się tu jedna z ważniejszych osad handlowych na Olandii – miejsce kontaktów, wymiany i aktywności rzemieślniczej. Bliskość dogodnej zatoki sprzyjała żegludze i ułatwiała łączność zarówno z wybrzeżem Bałtyku, jak i ze Skandynawią kontynentalną.

O dawnej randze miejscowości przypomina dziś nie tylko kościół pw. św. Michała z reliktami romańskimi, ale także kamień runiczny, który znajduje się na terenie przykościelnym. To typowy przykład inskrypcji upamiętniającej zmarłego – wyryty tekst głosi, że kamień został wzniesiony przez krewnych ku czci zmarłego mężczyzny. Inskrypcja utrzymana jest w klasycznym stylu epoki wikińskiej, a jej język i ornamentyka wpisują się w szerszy nurt runicznej kultury pamięci wschodniej Skandynawii.

Krajobraz północno-zachodniego wybrzeża Olandii
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Dzień 4: Pożegnanie z Olandią i wizyta w Kalmarze

Czwarty dzień wyprawy rozpoczął się od pożegnania z Olandią. Po kilku intensywnych dniach spędzonych na odkrywaniu grodzisk, cmentarzysk i kamieni runicznych wyspy, ruszyliśmy w dalszą drogę – tym razem na południowy zachód, w stronę lądu stałego i miasta Kalmar. Choć opuszczaliśmy wyspę z wyraźnym żalem, trasa wzdłuż wybrzeża okazała się równie malownicza i niepozbawiona kolejnych interesujących przystanków.

Głównym punktem dnia była wizyta w Kalmarze, mieście o bogatej historii i wielowiekowych związkach z Ölandią. W średniowieczu Kalmar pełnił istotną funkcję strategiczną i polityczną – to właśnie tutaj w 1397 roku zawarto słynną unię kalmarską, która na ponad sto lat połączyła Danię, Szwecję i Norwegię pod jedną koroną.

Droga szutrowa przy północno-zachodnim wybrzeżu Olandii
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Kalmar Läns Museum

Naszym celem była przede wszystkim wizyta w Kalmar Läns Museum, jednej z najważniejszych instytucji muzealnych regionu. W muzeum zobaczyć można m.in. imponującą kolekcję artefaktów wydobytych z wraku okrętu „Kronan”, który zatonął w XVII wieku u wybrzeży Olandii, a także liczne znaleziska archeologiczne dokumentujące życie codzienne mieszkańców Kalmaru i okolic od epoki kamienia po czasy nowożytne. 

Dla nas najważniejsza była jednak wystawa czasowa „Borgarnas ö” (Wyspa grodzisk). Wystawa jest związana z trwającym projektem badawczym „Kryzys, konflikt i klimat – przemiany społeczne w Skandynawii w latach 300–700”, który bada, jak mieszkańcy Olandii radzili sobie z wyzwaniami późnej starożytności: wojnami, chorobami i zmianami klimatycznymi. Ekspozycja, odnawiana i rozwijana z każdą kolejną edycją, łączy najnowsze odkrycia archeologiczne z próbą rekonstrukcji życia w czasach intensywnych przemian. Dzięki nowoczesnym środkom narracyjnym i prezentacji artefaktów w kontekście historycznym i środowiskowym Borgarnas ö ukazuje Olandię nie tylko jako wyspę grodzisk, ale także jako przestrzeń dynamicznego życia społecznego, zagrożeń i adaptacji. To wystawa, która w fascynujący sposób łączy badania naukowe z przystępną i interesującą opowieścią o przeszłości – i stawia pytania o odporność społeczności w obliczu kryzysów, które dziś brzmią zaskakująco aktualnie.

Wystawa „Borgarnas ö” w Kalmar Läns Museum
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Zamek w Kalmarze – warownia i rezydencja w jednym

Podczas pobytu w Kalmarze nie mogło zabraknąć wizyty w miejscowym zamku – jednej z najlepiej zachowanych i najważniejszych twierdz renesansowych w Szwecji. Początki warowni sięgają XII wieku, ale swój obecny kształt zamek uzyskał w XVI stuleciu, za panowania Gustawa Wazy i jego synów. Łączy funkcje obronne z reprezentacyjną architekturą w stylu renesansowym, co czyni go jednym z najciekawszych przykładów wczesnonowożytnej architektury królewskiej w regionie Morza Bałtyckiego.

Zamek odegrał kluczową rolę w historii Szwecji, między innymi jako miejsce zawarcia unii kalmarskiej w 1397 roku. Dziś mieści ekspozycje historyczne i artystyczne, a jego potężne mury, arkadowe dziedzińce i kunsztownie zdobione wnętrza pozwalają na chwilę przenieść się w czasy, gdy Kalmar był jednym z najważniejszych miast Królestwa Szwecji.

Zamek w Kalmarze
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Czwarty dzień naszej wyprawy stanowił więc pewnego rodzaju przejście – z przestrzeni otwartego, prehistorycznego krajobrazu Olandii do bardziej miejskiego, wielowarstwowego dziedzictwa Kalmaru. Był to także moment oddechu, pozwalający spojrzeć na dotychczasowe doświadczenia z szerszej perspektywy i przygotować się na dalszy ciąg podróży.

Dzień 5: Karlskrona i ostatnie ślady przeszłości

Ostatni dzień naszej wyprawy prowadził dalej na południowy zachód, wzdłuż wybrzeża Szwecji, aż do Karlskrony. Mimo że był to już finał podróży, dzień obfitował w wyjątkowe miejsca – zarówno przyrodniczo, jak i archeologicznie. Pożegnanie ze Szwecją okazało się bogate w treść i wrażenia.

Hästhallen

Jednym z najważniejszych punktów programu była wizyta w Hästhallen – największym stanowisku sztuki naskalnej w regionie Blekinge. Znajduje się ono w Möckleryd, na terenie parafii Torhamn, i obejmuje ponad 140 rytów skalnych z epoki brązu, rozmieszczonych w siedmiu grupach. Wśród motywów wyróżniają się przedstawienia postaci ludzkich, okrętów, koni z jeźdźcami, jeleni, tak zwanych kół słonecznych, odcisków stóp i liczne skålgropar (dołki rytualne). Datowane na około 1000 rok p.n.e., rytualne wyobrażenia stanowią niezwykle cenne świadectwo symboliki i wierzeń społeczności żyjących nad południowym Bałtykiem w II tysiącleciu przed naszą erą.

Ryty naskalne w Hästhallen
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Karlskrona i okolice

W drodze przez region Karlskrony natrafiliśmy również na niewielkie, ale intrygujące cmentarzysko w Kummeln – miejsce ukryte na niewielkim wyniesieniu na skraju lasu, zaledwie kilkanaście metrów od drogi, a jednak niemal zupełnie nieznane. Zachowało się tam około 12 widocznych obiektów funeralnych, w tym kurhany, kręgi kamienne i obstawy grobowe z wyraźnymi cechami chronologicznymi sugerującymi użytkowanie od okresu późnej starożytności aż po czasy wikińskie. W przeszłości większa część nekropoli została zniszczona w wyniku prac rolnych, choć jeszcze w XIX wieku opisywano tu około 200 grobów.

Jeden z sześciu grobów z obstawami w kształcie łodzi z cmentarzyska w Kummeln
© S. Wadyl, na licencji CC BY-ND 4.0

Karlskrona i okolice

W drodze przez region Karlskrony natrafiliśmy również na niewielkie, ale intrygujące cmentarzysko w Kummeln – miejsce ukryte na niewielkim wyniesieniu na skraju lasu, zaledwie kilkanaście metrów od drogi, a jednak niemal zupełnie nieznane. Zachowało się tam około 12 widocznych obiektów funeralnych, w tym kurhany, kręgi kamienne i obstawy grobowe z wyraźnymi cechami chronologicznymi sugerującymi użytkowanie od okresu późnej starożytności aż po czasy wikińskie. W przeszłości większa część nekropoli została zniszczona w wyniku prac rolnych, choć jeszcze w XIX wieku opisywano tu około 200 grobów. 

Po południu przyszedł czas na zwiedzanie Karlskrony – miasta założonego pod koniec XVII wieku jako nowoczesna baza marynarki wojennej. Dziś wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, Karlskrona zachwyca regularnym układem urbanistycznym, barokową architekturą i historią ściśle związaną z rozwojem szwedzkiej floty. To unikalny przykład miasta militarno-portowego, które mimo burzliwej historii zachowało swój pierwotny charakter.

Wieczorem, po intensywnym dniu i pięciu dniach podróży przez archeologiczne dziedzictwo południowej Szwecji, wsiadamy na prom powrotny do Gdyni. Żegnamy Szwecję, ale z pewnością wrócimy tu jeszcze.

Za uczestnikami pięć intensywnych dni rowerowej przygody przez jedne z najbardziej fascynujących krajobrazów południowej Szwecji. Trzynastoosobowa ekipa pokonała od 420 do 470 kilometrów, przemierzając przede wszystkim Olandię – wyspę kamieni runicznych, grodzisk, kurhanów i niekończących się łąk (albo wyspę wiatru i słońca) – ale także malownicze wybrzeża okolic Kalmaru i Karlskrony.

To była podróż pełna kontrastów: od surowych murów Ismantorp borg po wyciszoną symbolikę rytów skalnych w Hästhallen; od wietrznych dróg Ölandii po spokojne zatoki Blekinge. Archeologia spotkała się tu z przyrodą, historia z wysiłkiem fizycznym, a wiedza z doświadczeniem w terenie.

Choć wróciliśmy do Gdyni zmęczeni, to bogatsi o obrazy, miejsca i historie, których nie sposób znaleźć w podręcznikach. Wrócimy tu jeszcze, bo Szwecja ma nieco więcej do zaoferowania. 

Artykuł ten można bezpłatnie przedrukować  ze zdjęciami, z podaniem źródła

Autor: 

Sławomir Wadyl – archeolog zatrudniony na Wydziale Archeologii UW. Zajmuje się okresem wczesnośredniowiecznym Pomorza i dawnych ziem pruskich.

Więcej postów tego autora

Redakcja: A.B.

Rozpowszechniaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *