Pochodzenie dynastii Kaanul i jej dokonania budzą wciąż wiele emocji pośród majanistów. Wczesna historia Węży – najpotężniejszej dynastii Majów późnego okresu klasycznego (550–909 n.e.) – rozmywa się w skąpym materiale epigraficznym: poszarpanych inskrypcjach, żmudnie odkrywanych w ramach wykopalisk, często trudnych do powiązania z przyjętymi powszechnie teoriami. Inskrypcjach, z których raz po raz wyłaniają się dowody przeczące wcześniejszym ustaleniom. Koronnym przykładem są dekady poszukiwań gniazda dynastii Węża, uwieńczone w 1994 roku jego umiejscowieniem w Calakmul i odkryciem w ledwie kilka miesięcy później, że Kaanul w epoce klasycznej miała nie jedną, a dwie kolejne stolice… Skąd w ogóle wiadomo, że istniała kiedyś taka dynastia jak Kaanul?
Tonina w stanie Chiapas (Meksyk) odsłania kolejną tajemnicę: kamienny ołtarz przedstawiający postać – zmarłego w VI stuleciu n.e. – władcy w roli odrodzonego Boga Kukurydzy. Świat nie okrzepł jeszcze po sensacyjnych doniesieniach dotyczących późnoklasycznych rytuałów pogrzebowych w Tonina i transmutacji zmarłych arystokratów w piłki do pok-ta-pok / pitz (vide: Archeowieści Zadziwiające rytuały pogrzebowe w Tonina – czy Majowie przeobrażali swoich arystokratów w piłki?), kiedy Juan Yadeun Angulo – naczelny archeolog Tonina – ujawnił następne odkrycia z ubiegłego roku na tym stanowisku.
Palenque (Chiapas, Meksyk) – stanowisko archeologiczne niegdyś na ustach wszystkich ze względu na spektakularny grobowiec władcy znanego jako K’inich Janaab’ Pakal I: jedno z najważniejszych odkryć w archeologii Majów i Mezoameryki. Grobowiec Pakala Wielkiego, do którego Alberto Ruz Lhuillier przekopywał się przez sześć lat, pokazał, że piramidy Majów nie stanowią jedynie postumentów dla – wieńczących ich szczyty – świątyń. Przynajmniej w niektórych przypadkach pełnią one również rolę grobowca. Natomiast pismo Majów, zdobiące w tym wypadku bogato rzeźbiony sarkofag władcy, koduje w sobie coś więcej niż tylko daty wydarzeń astronomicznych. Niesie z sobą imiona oraz historie prawdziwych ludzi. Odkrycie to przez lata budziło rozmaite emocje, a słynny autor teorii psuedonaukowych – Erich von Däniken – zarobił na nim niemało, gdy obrócił poziomo scenę przedstawiającą Pakala leżącego u stóp yaxché (drzewa przechodzącego przez wszystkie poziomy majańskiego wszechświata) i posadził władcę we wnętrzu statku kosmicznego. Archeologia oraz epigrafika Majów rozwinęły się znacznie od lat 50. ubiegłego stulecia, natomiast elitarny pochówek, w którym spoczywał K’inich Janaab’ Pakal I, zwany Pakalem Wielkim, nie był w Palenque jedyny…
Turyści podziwiający resztki mezoamerykańskich miast nie mają zwykle zbyt wielkiego pojęcia, na co patrzą i po czym spacerują. Podobnie jest w słynnym Calakmul. Większości nie robi to oczywiście najmniejszej różnicy, a przewodnik mógłby opowiadać im o czymkolwiek i często tak właśnie czyni. Jednak tym bardziej dociekliwym wyobraźnia wypełnia otoczenie barwnymi obrazami oraz refleksjami nad minionym czasem. Wypatrują oni rozwiązań zagadek dawnych epok, szukają skarbów, ukrytych przejść w piramidach. Wspinają się na szczyty piramid, chodzą po wnętrzach świątyń, zrujnowanych pałacach i czasami nieświadomie stawiają stopy na niegdyś pełnych kryptach: stoją o krok od tajemnic, tak blisko i tak daleko…
Początki mezoamerykańskich kalendarzy toną w mrokach coraz bardziej odległych czasów. O dowodach pośrednich użytkowania 260-dniowego kalendarza tzolk’in ponad trzy tysiące lat temu, na podstawie zorientowanych astronomicznie zespołów architektonicznych, zwanych grupami E, wspominano już wcześniej: Grupy E nie służyły obserwacjom równonocy. Badania archeologiczne w San Bartolo (Petén, Gwatemala), znanym ze słynnych fresków przedstawiających sceny z majańskiego mitu stworzenia Popol Vuh, przynoszą jednak coraz starsze przykłady bezpośredniego użycia notacji kalendarycznej na Nizinach Majów. Donosi o tym artykuł Davida Stuarta, Hether Hurst, Borisa Beltrána i Williama Saturno „An early Maya calendar record from San Bartolo, Guatemala”,opublikowany w kwietniu 2022 na łamach „Science Advances”.
Gdy na początku sierpnia 2022 INAH (Instituto Nacional de Antropología e Historia) ogłosił rewelację na temat zdumiewających rytuałów polegających na transmutacji zmarłych arystokratów Majów w piłki, świat obiegła fala informacji zniekształcających ten anons, sensacyjnych notek prasowych i nierzetelnych artykułów. Komunikat INAH opierał się na danych pochodzących katakumb odkrytych na terenie stanowiska archeologicznego Tonina w Chiapas, w Meksyku, w 2020 roku. Znaleziono tam ponad 400 naczyń zawierających mieszaninę różnych substancji organicznych: gumy, korzeni, węgla drzewnego oraz… popiołów, będących najwyraźniej pozostałością po procesie ciałopalenia. Prowadzący badania Juan Yadeun Angulo powiązał te dane z inskrypcjami umieszczonymi na znacznikach jednego z boisk do pok-ta-pok. Jego zdaniem arystokraci z Popo’, bo tak w trakcie ery klasycznej nazywano królestwo Tonina, mogli brać dalszy udział w wiecznym kole życia pod postacią – symbolizujących życiodajną siłę – piłek, używanych w tej rytualnej grze.
Sól to substancja niezbędna do przeżycia. Majowie, egzystujący w gorącym i wilgotnym klimacie, potrzebowali stałych jej dostaw. Sól wykorzystywana była przez nich do konserwacji żywności, odprawiania rytuałów i poprawiania smaku jedzenia. W epoce klasycznej (250–909 roku n.e.), w miarę rozrostu populacji w wielkich ośrodkach na Nizinach Majów, wartość soli dramatycznie wzrosła. Produkcją soli zajmowały się na szeroką skalę żupy solne na północy półwyspu Jukatan. Proces ten, indukowany energią Słońca, polegał na odparowywaniu solanki, co było możliwe dzięki suchemu klimatowi na północnych Nizinach Majów.’
Wytwarzanie soli na południowych Nizinach Majów, gdzie klimat jest znacznie bardziej wilgotny, wyglądało inaczej. Solankę odparowywano nad ogniem, a produkcja ograniczona była jedynie do kilku śródlądowych źródeł, takich jak Salinas de los Nueves Cerros na południu Gwatemali. Skorzystały na tym przybrzeżne społeczności Majów. Na terenie dzisiejszego Belize taką rolę pełniły Paynes Creek Salt Works czy Placencia Lagoon Salt Works, a prekolumbijskie naturalne porty – przykładowo Wild Cane Cay czy Frenchman Cay – transportowały sól i inne dobra wzdłuż wybrzeży. Heather I. McKillop i E. Cory Sills uważają, że warzelnicy, działający na terenie wybrzeża dzisiejszego Belize, byli niezależnymi specjalistami, pozostającymi poza kontrolą królewskich dynastii z ośrodków wewnątrz lądu. Sól natomiast pełniła rolę środka płatniczego – jednego z kilku powszechnie używanych przez Majów.Czytaj dalej „Atz’aam sól jako kryptowaluta Majów? Archeologia podwodna w Belize”
Zespół Takeshiego Inomaty uważa, że 20 platform brzegowych, występujących zarówno w San Lorenzo, jak i licznych MFU (Middle Formative Usumacinta) mogą mieć związek z mezoamerykańskim systemem liczbowym, którego podstawą jest liczba 20 (nie jak u nas 10), oraz – z tamtejszym kalendarzem. Baza systemu dwudziestkowego ma niewątpliwie związek z mezoamerykańskimi kalendarzami.
Niniejszy post jest ostatnią częścią serii trzech tekstów traktujących o odkryciach Takeshiego Inomaty. Pierwsza część ukazała się dnia 25 kwietnia, natomiast druga część 9 maja.
Niniejszy tekst jest kontynuacją tekstu o odkrytych ponad dwudziestu centrów ceremonialnych w meksykańskim stanie Tabasco, w rejonie przesmyku Tehuantepec. Pierwsza część tekstu ukazała się 25 kwietnia na łamach Archeowieści i można go znaleźć tutaj. W tej części tekstu głównym tematem będą Olmekowie.
Olmekowie to naprawdę tajemnicza cywilizacja – od zarania studiów nad tą kulturą nie wiadomo, czy powinno się ich w taki sposób określać. Zakres terminu wciąż często redukuje się na przykład do specyficznego stylu wczesnej mezoamerykańskiej sztuki. Do dziś nie wiadomo, jakim językiem posługiwali się Olmekowie. Niektórzy uważają, że językami mixe-zoque, następni – protomajańskim, jeszcze inni zastanawiają się, czy była to homogeniczna kultura. Jedni upatrują w Olmekach cultura madre, czyli mezoamerykańskiej protocywilizacji wynalazców idei: pisma, kalendarzy i wizji świata. Idei, które objęły swym zasięgiem Mezoamerykę, wyróżniającą się specyficznym zestawem wspólnych cech kulturowych. Inni jednak od lat podchodzą do koncepcji cultura madre z coraz większym dystansem i postulują wizję culturas hermanas: równoczesnego rozwoju niezależnych kultur, wymieniających się ideami wzdłuż – tętniących informacją – arterii dalekosiężnych szlaków handlowych w Mezoameryce. Przez pryzmat Nizin Majów, gdzie ślady wpływów olmeckich są szczególnie rzadkie, jest to rzeczywiście kuszące spojrzenie.
Późną wiosną 2020 roku, na łamach czasopisma naukowego Nature, ukazał się sensacyjny artykuł Monumental architecture at Aguada Fénix and the rise of Maya civilization, w którym zespół Takeshiego Inomaty i Danieli Triadan zaprezentował odkrycie ponad dwudziestu centrów ceremonialnych w meksykańskim stanie Tabasco, w rejonie przesmyku Tehuantepec. W samym odkryciu tej liczby stanowisk nie byłoby nic dziwnego – zastosowanie lidaru zrewolucjonizowało wszakże archeologię Mezoameryki (LIDAR, czyli laser imaging, detection and ranging, wydobywa regularne kształty konstrukcji, niewidoczne w trakcie prac powierzchniowych nawet z użyciem teodolitu). Poskutkowało prawdziwym wysypem nowych stanowisk i nieznanych wcześniej konstrukcji, szczególnie na obszarach porośniętych przez gęstą, tropikalną roślinność. Jednak w Tabasco mamy do czynienia z zupełnie nowym typem organizacji przestrzennej, nazwanej przez odkrywców MFU (Middle Formative Usumacinta).